W końcu służący zakończył swoją tyradę, o tym jak bardzo Lady diGrizz jest szczęśliwa i kontenta z przybycia gości. Dziwnym zbiegiem okoliczności potok słów zakończył się dokładnie pod drzwiami przeznaczonego dla Lady Yllaatris pokoju. Co uniemożliwiło zadanie jakichkolwiek sensownych pytań. Lokaj zadał jeszcze jakieś nieistotne pytanie i ze źle ukrywanym zadowoleniem ukłonił się wpuszczając gości do pokoju.
Pokój, cały apartament właściwie, urządzony był w iście książęcym stylu z przepychem aż nazbyt dobitnie świadczącym o aspiracjach diGrIzz. Służącą znajdującą się w pokoju kapłanka Sune szybko oprawiła do przygotowania odświeżającej kąpieli i pozostali w pokoju sami, a przynajmniej tak się wdawało.
W ramach grania “chłopaka z rynsztoka” Igan obszedł całe pomieszcznie, pomacał każdą zasłonę, każdy obraz, każdy mebel i prawie zwinął dywan. Po kilkunastu minutach był pewny, prawie, że nie są podsłuchwani. Służąca pojawiła się ponownie informując, że kąpiel jest gotowa. Lady Yllaatris oddaliła się, a Igan wykorzystał okazję i wyszedł na zewnątrz. Przez chwilę parzył na ogród i jego ukształtowanie, a potem z twarzą cielęcia patrzącego na malowane wrota zaczął przyglądać się pałacowi.
Kapłanka odświeżona i pachnąca pojawiła się w końcu w pokoju i całe towarzystwo udało się na salę balową.
“Przedstawienie czas zacząć” - pomyślał Igan wychodząc z pokoju. Już na korytarzu Yllaatris z pasją i oddaniem zaczęła grać swoją rolę, więc na sali - wzbudzając oczywiście sporą, choć ukrywaną, sensację wkroczyła już ze swoją nową zabawką - pinczerkiem Iganem...