Głośny gwizd wyrwał Blackera ze snu na podłodze wozu transportowego, którym miał zostać przewieziony do jakiejś twierdzy, sam nei wiedział za co.Poczuł, że jego więzy są rozcięte, a obok leży jego sztylet. Chwycił go w rękę i dostrzegł swoje rzeczy obok. Nad nimi stał strażnik i krzyczał coś do swoich towarzyszy Cholera! Dlaczego zawsze mam pecha? Muszę się do pozbyć - przebiegło Blackerowi przez myśl, po czym skorzystał z tego, że strażnik stał tyłem i z całej siły zbił mu sztylet między płyty pancerza, celując w serce |