Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2011, 22:32   #191
Ravanesh
 
Ravanesh's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputacjęRavanesh ma wspaniałą reputację
Strzelać potrafiła oj tak, ale jej nerwy były napięte do granic możliwości i zwyczajnie ją zawiodły. Dała radę wstrzymać się przez chwilę czekając na reakcję Filozofa a kiedy roboty ruszyły przestrzeliła rurę z chłodziwem. Wszystko wedle planu. Potem wpadła w panikę i straciła kompletnie bez sensu przedostatni nabój. Gdyby nie zadziałał pilot piły pokroiłyby ich na kawałki.

Kristi przyjrzała się swojej nodze. Kończyna była jakaś pechowa. Najpierw oberwała w nią rykoszetem a teraz piła zahaczyła o nogawkę spodni i zerwała jej nieco skóry z łydki. Z drugiej strony kobieta nie musiała tracić ani czasu ani lekarstw i aplikować sobie dodatkowych środków przeciwbólowych. Może jednak jak miała obrywać to lepiej, że wszystko „wchodziło” w to samo miejsce.

Droga, której wcześniej pilnowały robocicki stanęła przed nimi otworem. Zastanawiający był powód, dla którego ZiZi umieścił maszyny właśnie w tym miejscu. Czy szef G0 chodził tą trasą i nie życzył sobie, by ktokolwiek go śledził czy przeciwnie nie używał tej drogi a roboty pilnowały, aby nie zjawił się tutaj nikt z zewnątrz?

Z drugiej odnogi korytarza doszedł ich cichy szelest rozsuwanych drzwi. Filozof musiał otworzyć je przyciskiem pilota, kiedy próbował odciąć roboty lub te dwie sprawy były ze sobą sprzężone i wyłączenie maszyn jednocześnie otwierało przejście dalej. Nie mieli zbyt długiej chwili do namysłu, bo ludzie, którzy podjęli za nimi pogoń byli zdecydowanie sprawniejsi od nich fizycznie i utrudnienia, które w swojej chaotycznej ucieczce Kristi i Greg zupełnie przez przypadek zostawiali za sobą na długo nie powstrzymywały grupy pościgowej.

Kristi utykając zaczęła wycofywać się za otwarte drzwi. Mamiły ją obietnicą bezpiecznej kryjówki, choć równie dobrze mogły się kryć za nimi różne paskudne rzeczy i kolejne zabezpieczenia ZiZiego na wypadek intruzów.

- Szybko, musimy się ukryć, bo ci wariaci wykończą nas - zawołała do towarzysza.

Sama przedostała się za drzwi i z wycelowaną bronią omiotła wzrokiem przestrzeń przed sobą. To nie był kolejny korytarz a raczej wielki hangar, duże pomieszczenie z oknem na kosmos, przez który podróżowała Gehenna. Hala była wypełniona mnóstwem urządzeń i mechanizmów: rur, kabli, monitorów. Całość wyglądała jak sterownia statku, lub coś podobnego.





Kiedy Lenox zobaczyła to wszystko przez ułamek sekundy zapomniała o sprawie z ZiZim i ludziach którzy ich gonili. Patrzyła się zdumiona na to wszystko, niezdolna wykrztusić słowa.
Urządzenia były toporne. To wszystko musiało zostać wykonane rękami więźniów. Tak sądziła Kristi. Centrum sterowania zrobione ze zdezelowanego sprzętu wykradzionego Strażnikowi.. Tak. To musiało być coś w tym stylu. Zimne, jasne i prawie całkiem puste.
Widziała dwa wyjścia po przeciwnej stronie. Małe drzwi, do których można było dostać się po wąskich schodach i drugie wyjście, szeroka gródź niżej, lekko z lewej strony od wejścia, którym tutaj się dostali. Po chwili ujrzała jeszcze trzy inne wejścia do tego dziwnego hangaru.

W końcu oderwała wzrok od sterowni i obejrzała się do tyłu szukając panelu sterującego do drzwi. Skoro to była robota ludzi a nie maszyn musiały istnieć panele dotykowe, przynajmniej miała nadzieję, że ZiZi nie uzależnił całej maszynerii sterującej od swojego pilota.

Filozof pokuśtykał za Kristi. Rozejrzał się szybko po sterowni. Nie znał się na mechanice, co nie oznaczało, że nie mógł się szybko czegoś nauczyć. Był bystrym i spostrzegawczym staruchem.

- Nie sądzę żeby mieli zapasowego pilota. Ciekawe jak sobie poradzą z maszynkami.

Przy drzwiach był panel zamykający w postaci drążka sterowniczego. Wystarczyło jedynie pociągnąć go w dół i drzwi od korytarza zostaną zamknięte. Kiedy mężczyzna na pilocie wcisnął ponownie guzik sterujący robotami żeby napuścić je na tamtych kobieta zamknęła drzwi. Nie miały dodatkowego rygla i mogli, co najwyżej łudzić się, że ścigający ich ludzie albo przegrają starcie z robotami albo nie będą potrafili otworzyć wejścia do sterowni.

Więźniowie ponownie rozejrzeli się po miejscu, które tak ukrywał ZiZi. Było wielkie, jak na klaustrofobiczne warunki Gehenny, a widok czerni kosmosu upstrzonego ognikami gwiazd przez luminator był oszałamiający. Ale to nie pustka za okrętem kosmicznym, ale urządzenia w sali przykuwały ich uwagę.
Część rozpoznawali, lub przynajmniej domyślali się przeznaczenia. Sterowania okrętu kosmicznego. Czy to oznaczało, że Gildia lub sam ZiZi konkurował ze Strażnikiem o dowodzenie statkiem? W hangarze znajdowały się także urządzenie komunikacyjne, służące do nawiązywania kontaktu z innymi okrętami kosmicznymi. Były urządzenia monitoringu. Były panele sterowania, które pewnie ZiZi podłączył do jakiś urządzeń, gdzieś na Gehennie. Ten, kto sprawował kontrolę nad tym miejscem miał możliwości Strażnika w tym także do inwigilacji oraz ingerencji w życie części więźniów.

- Piękne, prawda - Usłyszeli jakiś głos dochodzący do nich z góry, spod jednych z wcześniej widzianych drzwi.
Spojrzeli tam odruchowo i przez chwilę nie potrafili zapanować nad emocjami. Stał tam ZiZi. Cały i zdrowy. Patrzył na nich swoim zimnym, wyrachowanym głosem. Nie miał na sobie ani odrobiny krwi, ani śladu zadanej mu przez Filozofa rany.
 

Ostatnio edytowane przez Ravanesh : 13-11-2011 o 22:35.
Ravanesh jest offline