Podobnie jak w przypadku poprzedniego tekstu ciśnie mi się na usta pytanie "no i po co to wszystko?"
Patrząc na problem niejako w zupełnym oderwaniu od RPG. Każda organizacja (niezależnie czy religia, sekta, stowarzyszenie, koło czy... firma) przechodzi kilka etapów w swoim istnieniu. Pierwszy to powstanie - pierwsza iskra, idea, lider - coś co w ogóle powołuje organizację do życia. Etap drugi - formowanie - przyjmowanie ideologii, znajdywanie źródeł utrzymania, możliwości, werbowanie członków, znajdywanie niszy dla siebie. Rozwój - etap trzeci - ugruntowywanie pozycji, zdobywanie wpływów i powiązań. Etap czwarty to egzystencja - stabilna, wymagająca tylko dobrego zarządzania, skupiona na realizacji dobrze opisanych celów, przy pomocy sprawdzonych procedur i ludzi. Etap piąty - dopiero - to starzenie się, rutynizacja, zniechęcenie, odpływ członków, środków, pomniejszanie się wpływów... W końcu - okres schyłkowy - upadek powolny lub szybki.
Te procesy nie dzieją się z dnia na dzień (!!!) - no, może upadek może być spektakularnym bankructwem z dnia na dzień.
Teraz wracając na płaszczyznę RPG. Nawet w sesji której główną nicią scenariusza jest zbadanie jakiejś organizacji PC nie śledzą latami rozwoju organizacji tylko działają w określonym i krótkim okresie jej działalności. Widzą więc konkretny moment działalności, konkretne osoby powiązane z tą organizacją, konkretne wpływy, konkretne działania. Mogą oczywiście znać jakieś fakty historyczne (często zniekształcone, czy wręcz nieprawdziwe) dotyczące tej organizacji, ale nie mają pełnego obrazu jej rozwoju i egzystencji. I naprawdę nie jest to im do niczego potrzebne...
RPG ma to do siebie, że Gracze często nie idą tymi ścieżkami, które wytyczył MG. Dlatego - ja osobiście - przy prowadzeniu buduję całą masę "atrap", które wypełniane są treścią w miarę rozwoju akcji i zainteresowania PC. Szkoda mi bowiem czasu na opisywanie i wymyślanie zapomnianego kultu bogini Nabadani, kiedy postacie graczy widząc ruiny świątyni tego kultu stwierdzą: "świetne ruiny, ale nie mamy czasu, wieziemy przesyłkę, wrócimy tutaj później". No chyba, że strasznie, bardzo i w ogóle muszę im wcisnąć ten scenariusz z zaginionym kultem i zaczynają się smoki, teleportacje, uciekające przesyłki i co tam jeszcze...
PS. Strasznie razi: powierzchowność analizy; wybiórczość - w tym artykule znów organizacja składa się z psychopatów (czy jesteś w stanie, drogi Autorze, stworzyć wiarygodną organizację zajmującą się czymkolwiek poza mordowaniem kogokolwiek?) i powtórzenia z wcześniejszego artykułu. |