Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2011, 12:52   #193
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Całe szczęście, że Alan widział już skurwiela w akcji, bo ani chybi porzygałby się na jego widok. Pytanie dlaczego demony muszą być takie obrzydliwe zawisło w powietrzu niewypowiedziane. Mimo nieapetycznego widoku dało się zauważyć niejakie podobieństwo sukinsyna do karuzeli w lunaparku. Od razu rzucały się w związku z tym w oczy dwie sprawy. Po pierwsze nie zbliżać się w zasięg macek, co akurat dla siedzącego i opartego o ścianę Mello było prościzną, bo już był poza zasięgiem. Po drugie demon był wrośnięty w podłogę. To, plus ruch obrotowy pozwalały przypuszczać, że bydle się póki co nie ruszy z miejsca. Chyba że zataczając. Obracać się i iść prosto do przodu nie jest łatwo. Nawet jeśli się jest stworem z piekła rodem. Bardzo pomyślny fakt, który pozwalał ofertę demona zbyć milczeniem. Nie ponaglany groźbą nagłej śmierci w męczarniach Alan wycelował i strzelił. Demona.

Zadziałali tak, jakby się zmówili. Dylan zaczął strzelać w wyrastające czaszki. Kule z ciężkiego pistoletu rozwalały je, niczym przegniłe jajka, dokładając kolejne plamy do okolicznej rzeźni w której pracował niezbyt lubiący czystość i mocno obłąkany okrawacz. Mello wziął na cel pulsujące serce, ale pocisk z jego broni trafił w bok krzyża i zrykoszetował o którąś ze ścian. Wina leżała w tym, że strzelanie z ciężkiej samoróbki jedną i na dodatek lewą ręką nie było proste, a strzał spowodował, że w przestrzelonym płucu rozpaliło się nowe ognisko bólu.
Szkutnik zanurkował ryzykownie pod wirującymi “łańcuchami”, pośliznął się na jakimś kawałku miecha ale utrzymał równowagę, przeskoczył i znalazł się cały przy ochlapanym szczątkami poprzedniego właściciela miotaczu ognia.
Alan cicho zaklął i biorąc broń pod pachę przełamał ją, by ponownie załadować. Jednocześnie próbował wstać opierając się o ścianę. Na siedząco kiepsko się celowało, a i w razie konieczności ucieczki niepotrzebnie by zmitrężył, a coś mu mówiło, że ten czerwony karuzel nie da tak po prostu do siebie strzelać.
Szkutnik wyszarpnął uchwyt ciężkiego urządzenia z pomiędzy szczątków współwięźnia. Nigdy czegoś takiego nie używał, więc musiał zdać się na swoje inżynierskie wyczucie. Przykucnął i wymierzył w krzyż, upewnił się, że nie ma nikogo innego na linii ognia i wdusił spust.

Strategia była prosta jak przy polowaniu na goryla. Strzelać, a jak nie pomoże, to spierdalać. Alan miał nadzieję, że wytrzyma i nie zemdleje padając przed demonem dupą do góry, ani że nie zamroczy go i nie jebnie głową o framugę grodzi. Miał dużo nadziei i cholernie mało krwi w żyłach.
 
Tom Atos jest offline