Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2011, 18:33   #13
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Hugo zerknął na chłopaka z góry, ale nie zrobił żadnego nawet gestu. Już dawno się nauczył, że prowokacje potrzebne są tylko tym, którzy faktycznie ich wymagają. Ten tu był tylko zwyczajnie niechętny, nawet nie było wiadomo, czy kiedykolwiek widział ciemnoskórego w swoim życiu.
- Pokaż gdzie umieścić konie, a gdzie wóz. Z szefem się rozliczę za chwilę.
Nie spieszyło mu się do środka, tamci co odjechali raczej nie wrócą szybko, ale tak czy inaczej ktoś w tej dziurze został, a były bokser wolał unikać wszelkich problemów przed dotarciem do celu tej wyprawy. Zapłatę więc odłożył do chwili załatwienia sprawy z całym ich dobytkiem. Spać i tak miał zamiar na wozie.
- Wóz tutaj stać może. Wesley jestem. - powiedział podchodząc do koni. - Zaprowadzę je do stajni. To moja praca. - bąknął.
Hugo dopiero teraz zuważył, że chłopak ma czerwony policzek.
Z budynku wyszła młoda dziewczyna o ładnej buzi. Stanęła w drzwiach na tyłach zajazdu.


- Wesley, George. Zajmijcie się końmi, mamy gości. Ich rzeczy zanieście do pokoi. - powiedziała miłym głosem.
- Dobra. - odrzekł stajenny.
Przyjrzała się murzynowi z zaciekawieniem.
- Dzień dobry. - odezwała się do Hugo co było dla niego ogromnie zaskakujące. Nie dosć , że odezwała się pierwsza, to w ogóle.

Hugo nawet nie maskował zaskoczenia, unosząc brew. Skinął przy okazji Wesleyowi, pozwalając mu robić co do niego należało, skoro tak stawiali sprawę. On nie miał nic przeciwko, konie to nie był jego żywioł. Poprawił płachtę wozu, nie mając ochoty, by ktoś zaglądał do środka.
- Witam. Dwa wozy i wóz, płaci się w środku?
Wolał od razu przedstawić sprawę jasno i szybko. Niewiele jeszcze wiedział o ludziach z tak dalkiej północy i ich traktowaniu kogoś takiego jak on. Wspinał się więc na wyżyny swojej kultury, znacznie wyższej od czasu poznania Lulu.
- Przyjmę zapłatę. Czterdziesci centów od koni. Za wóz na dworze opłaty Richardson nie weźmie. - powiedziała podchodząc bliżej i wyciągając delikatną rączkę do murzyna po pieniądze.
Chłopak sprawnie wyprzągł konie i poprowadził ku stajni.

Murzyn zerknął na nią spore łba, zastanawiając się, czy zmysłów nie postradała. Zazwyczaj omijały go takim łukiem, że teraz aż uśmiechnął się krzywo, pokazując swoje białe zęby. A potem zarechotał, rozbawiony tą sytuacją. Jego gruby głos rozniósł się po okolicy.
- Za wóz nie, a za spanie w wozie?
Pewnie lepiej byłoby upewnić się u samego właściciela, ale ta tu wydawała się kompetentna. Nauczony doświadczeniem Hugo zamiarzał zaś sprawdzić wszystkie standardowe możliwości, co do których mogli potem się doczepić, szukając zaczepki.
Panienka wzruszyła ramionami.
- Można spać na wozie, pod wozem albo i pod gołym niebem. Tylko za siano w stodole bierzemy dziesięć centów od osoby. A za drugie tyle damy zupę i śniadanie.
- Chyba żeście dużo takich jak ja nie spotkali, ale to lepiej. Masz.
Wcisnął jej w dłoń żądaną kwotę. Dla niego lepiej. Teraz mógł zjeść i się napić. Dziewczyna znikła a po kwadransie przyszła z dymiącą żelazną miską, w której była zupa fasolowa ze smażonym boczkiem i cebulą. Do tego pajda chleba i kubek wody. Postawiła wszystko na beczce przy wozie i bez słowa wróciła do budynku.

Wielki mężczyzna popatrzył za nią jeszcze dość ciekawie, a potem przyniósł sobie jedzenie do wozu i w spokoju zajął się konsumpcją. Wciąż chciało mu się śmiać, bo z początkowej ciekawości najwyraźniej nie pozostało u dziewczyny już nic, a taka sytuacja najbardziej odpowiadała Hugo. Było na świecie mnóstwo głupich, młodych dziewczynek, z którymi potem były same kłopoty. Gdy sprawy miały się jasno, murzyn miał pewność, że nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, bo jeśli uporu mógł mieć dużo a czaszkę mocną, to z oporem już było różnie. Niby to opanowany, ale jak kręcą się takie powabne dziewczynki...
Skończył jeść, zaklął siarczyście z powodu swoich idiotycznych myśli a potem zeskoczył z wozu i utykając lekko poszedł w kierunku zaplecza, niosąc miskę, chcąc dokładki i jednocześnie mając zamiar dowiedzieć się co z Lulu. Wszedł do środka i prawie od razu zderzył się prawie z gestykulującym staruszkiem, pewnie owym bossem. Hugo wcisnął mu miskę.
- Dołóż jeszcze, to nie będę miał powodu, by iść dalej.
Burknął średnio przyjemnie, ale starał się dopasować do tego, jak go widzieli.
- I powiedz co z Lulu... to ta ciemniejsza.
Gdy dowiedział się wszystkiego co chciał, rzucił barmanowi dwudziestocentówkę, odbierając przy okazji dokładkę do kolacji. Skoro jego pracodawczyni znalazła klienta, to on mógł pozwolić sobie na solidne najedzenie się. Jedna zwykła porcja była dla niego jak porcja głodowa. Skinął mu głową i wycofał się na swój wóz. Jak na razie zapowiadała się całkiem przyjemna i spokojna noc.
 
Sekal jest offline