Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2011, 20:25   #247
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Poszukiwanie przydatnych części wśród wraków statków na niewiele się zdało. Nawet jeśli młodym Jedi wpadł w ręce przyrząd nienadpalony, zazwyczaj okazał się potłuczony po długim locie spowodowanym falą uderzeniową eksplozji. Chociaż adepci Mocy chodzili po niedawnym lądowisku do zmroku nie znaleźli zbyt wiele.

Ziew, który już ledwo trzymał się na nogach, chciał od razu zabrać się do pracy nad nadajnikiem, ale Ijan stanowczo się temu sprzeciwił powołując się na jego stan.

- Spójrz na siebie. Przez napuchnięte oczy ledwie mnie widzisz, a przecież stoję obok ciebie. A jak dopiero dostrzeżesz drobne części nadajnika? Nic się nie stanie jeśli zabierzesz się do tego rano, po solidnej drzemce - mówił, a inni z czasem przyznali mu rację. Po kilku próbach symbolicznego oporu Verpine również zgodził się z tym stanowiskiem i nie bez ulgi położył się do łóżka.

Tymczasem Era znalazła ochotniczkę na asystentkę w postaci Antis, która mimo zdawkowego entuzjazmu z góry zaznaczyła, że zna się na medycynie w takim samym stopniu jak na zwyczajach godowych Huttów, czyli nijak.

Mimo tej przeszkody w stopniu dostatecznym pomogła D'an w wyjęciu ciała obcego z ręki Alerqa, które okazało się być nieforemnym czworościanem. Był on niemal płaski, a za podstawę służył mu trójkąt, który posiadał dwa boki zdecydowanie dłuższe od trzeciego.

Tworzywo, z którego był wykonany, było Erze doskonale znany i dlatego też stanowiło tak wielkie zaskoczenie. Dziewczyna z łatwością rozpoznała materiał, z którego konstruowano holokrony. Po bliższym przyjrzeniu się odłamkowi dostrzegła na jego podstawie fragmenty jakichś ślaczków, które mogły być wyrytym pismem, jednak na takim skrawku nie była w stanie ich odczytać.

Zdziwił ją także kolor czworościanu. Jedi konstruowali zwykle białe lub jasnoniebieskie holokrony, względnie używając innego jasnego koloru. Tymczasem ten był krwisto czerwony, a wyryte na nim napisy bądź znaki zalane czarną farbą tak, że tworzyły idealnie gładką powierzchnię.

Najbardziej zadziwiającym i jednocześnie radosnym odkryciem była jednak sama osoba Alerqa. Gdy tylko tajemniczy obiekt został usunięty z jego ręki wszyscy obecni natychmiast wyczuli obecność Squita. Wcześniej był tylko białą plamą, poza tym, że żył nie można było niczego o nim powiedzieć, teraz było jak dawniej. Świadomość, uczucia, myśli, wszystko zdawało się wracać na swoje miejsce.

Era wyczuła nawet jego stan zdrowia, który wskazywał na skrajne wycieńczenie co potwierdzało wyniki wykonanych przez nią wcześniej badań. Gdy rozchyliła powieki blondyna dostrzegła źrenice, te same, które widywała dawniej, gdy spoglądała chłopakowi prosto w oczy.

* * * * *

Ranek dnia następnego był chłodny. Gęsta mgła nie chciała ustąpić niemal do samego południa. Dopiero później słońce oświeciło posiadłość Karnishów i jej okolice porządnie i można było wyjść na zewnątrz z letnim ubraniem na sobie.

Mężczyźni, jako że położyli się wcześniej od kobiet, które czekały na koniec operacji Alerqa, wstali również przed nimi. Dlatego też tym razem zorganizowano aż dwa śniadania, każde dla innej grupy. Jedynie Shalulira odmówiła posiłku stwierdzając, że poczeka do obiadu do którego nie zostało znowu tak wiele czasu.

Ziew zaraz po jedzeniu zabrał się do próby naprawienia, a właściwie rekonstrukcji nadajnika, gdyż o jego naprawie nie było już mowy. Zabrało mu to kilka godzin i mnóstwo wysiłku, ale udało mu się zbudować niemal identyczny. Jakież było rozczarowanie grupy mu towarzyszącej, gdy okazało się, że mimo pozornie poprawnego funkcjonowania nie są w stanie skontaktować się z Coruscant ani nikim innym. Dopiero po następnych kilku godzinach Verpine odkrył, że nadajnik ma za krótki zasięg i nie ma możliwości by go znacznie zwiększyć.

W tym samym czasie Era, Shalulira, Antis i Rila znajdowały się w pomieszczeniu medycznym. Pierwsza z nich obserwowała stan Alerqa, który jednak wcale się nie zmieniał, pozostałe nie robiły właściwie nic, a Rila wręcz się nudziła i wcale tego nie ukrywała. W pewnym momencie do pomieszczenia weszli Ijan i Tropull. Rycerz poprosił D'an o rozmowę w cztery oczy, na co ona przystała nie bez zdziwienia.

Dane jej było jednak przeżyć prawdziwy szok, gdy młody Jedi wyjawił powód swojej wizyty w ambulatorium. Okazało się, że Bath wie o związku Ery z Tamirem i oczekuje wyjaśnień. Nie zdradził jedynie skąd ma takie informacje. Czyżby oboje byli aż tak nieostrożni by się zdradzić? Dziewczynie nie przyszło do głowy by o to spytać.

Jej wyjaśnienia najwyraźniej nie zadowoliły Ijana, bo w pewnym momencie po prostu wyszedł z pomieszczenia, w którym rozmawiali. Era po chwili zrobiła to samo i oboje znaleźli się w korytarzu. Młodzieniec szedł kilka kroków przed nią. Również zdążał do pomieszczenia medycznego, gdy nagle D'an poczuła obecność tam jednej osoby więcej niż zostawili przy Alerqu. Sama nie wiedziała dlaczego, ale w jakiś sposób była pewna, że to znowu ten tajemniczy włamywacz.

Ijan musiał poczuć to samo, gdyż stanął jak wryty, odwrócił się z szeroko otwartymi oczami w stronę Ery, po czym sięgnął po swój miecz i ruszył biegiem. Do pokoju nie było daleko, a drzwi były otwarte. Oboje wpadli do środka i ujrzeli jak postać w czarnym płaszczu tłucze leżącego Tropulla jakimś kamieniem po głowie, z której po podłodze spływa strużka krwi. Shalulira i Rila stoją patrząc na tę scenę obojętnie, a Antis siedzi oparta o ścianę ze łzami na policzkach i szerzącą się czerwoną plamą na brzuchu.

Gdy Jedi weszli tajemnicza postać zostawiła Rodianina w spokoju i odwróciła się w ich stronę. Spod kaptura znów błysło czerwone światełko, ale tym razem Era dostrzegła również wyraźny, szeroki uśmiech maniaka na ukrytej w twarzy cieniu. Zdawało jej się również, że na policzku włamywacza znajduje się niewielki prostokąt, jakby metalowa płytka. Nie wiedziała jeszcze kogo, ale straszliwy uśmiech wydawał jej się dziwnie znajomy.

- Uważaj, one są w jego mocy – ostrzegł Erę Ijan wskazując na dwie stojące dziewczyny. I rzeczywiście wystarczył krótki rzut oka na Rilę by się przekonać, że jej źrenice zniknęły. Shalulira z kolei skrywała oczy za długą od jakiegoś czasu grzywką, ale nie ulegało wątpliwości po czyjej jest stronie.
 
Col Frost jest offline