Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2011, 21:07   #24
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Julia zakryła usta dłonią ale i tak nie udało jej się zachować powagi.
- Słodka Aoife... - jej dźwięczny perlisty śmiech zniknął zaraz zamaskowany chrząknięciem. - Ten napój nie ma nic wspólnego z wróżkami. To tylko... jedna z jego wielu fantazyjnych nazw. Życie trzeba sobie ubarwiać bo inaczej pożarłaby nas nuda - pyknęła ostatni raz cygaro i zdusiła je w popielniczce. - Absynt to jedynie alkohol wzbogacony wyciągiem z piołunu. Silny i odurzający. Co nie zmienia faktu, ze istotnie zsyła wizje. Poznałam go w Paryżu. I nie obawiaj się, żaden szanujący się arystokrata nie skala sobie nim ust. Głównie lubuje się w nim cyganeria. Artyści i buntownicy. Wizjonerzy i poszukiwacze prawdy. Albo uciekinierzy od życia.
Skierowała się w stronę drzwi. Zamarła z dłonią na klamce i raz jeszcze obejrzała się na Irlandkę.
- To jak? Zapraszam do mojego pokoju. Jest nieco ponury, jak zresztą cała ta pogrzebowa posiadłość ale obiecuję, że ta noc jeszcze nabierze kolorów.

Zmrużone oczy Aoife wyglądała jak szczelina w drzwiach prowadzącym do ciemności.
- Innymi słowy, żadnych wróżek, zapraszasz na chlanie? - wyszczerzyła zęby w uśmiechu. - Dwa razy prosić nie musisz - wstała z fotela i zgarnęła z oparcia mereżkową chustę. - Co prawda nie mam od czego uciekać, a prawda i tak zawsze jest po mojej stronie - ale kilka głębszych to zawsze dobry pomysł. W zamian mogę cię nauczyć kilku bokserskich sztuczek. Mój... - odkaszlnęła lekko - ...znajomy lubił wyskoczyć na ring i pookładać się pięściami.

Przez chwilę szła w milczeniu, z rękoma założonymi na plecy.
- Spodobałabyś mu się. Też masz diabła w oczach... Zresztą, co mi tam, pokażę ci - Aoife sięgnęła za dekolt i dłuższą chwilę grzebała między piersiami, najpierw wydobyła woreczek z tytoniem, potem cukierkowy obrazek Madonny z Dzieciątkiem, a na koniec złożoną, podniszczoną fotografię. - Co prawda oczu za bardzo nie widać i zawsze uważałam, że najlepiej wyglądał z profilu, ale dobrze widać to, co najważniejsze. Samą istotę sprawy, jak mawia moja cioteczka Gladys.

Oczu faktycznie widać nie było, jak i całej twarzy, która nie załapała się w ujęcie. Sedno i centrum fotografii stanowiła istota spraw między kobietą a mężczyzną - gargantuicznych rozmiarów i w pełnej gotowości bojowej. Pomiędzy włosami łonowymi, niewyraźny, ale możliwy do rozpoznania pysznił się siny tatuaż przedstawiający kopulujące konie.

Aoife uśmiechała się przyjaźnie. Wyciągnęła rękę po fotografię.
- Diabeł, co?
- Diabeł - przyznała Julia uśmiechając się szerzej. - Wodzi na pokuszenie. Szkoda, że Charles nie jest tak okazale uposażony. Ale muszę przyznać, że nadrabia techniką.

Panna Darlington pchnęła dębowe drzwi i zaprosiła towarzyszkę do środka. Pojedyncza lampka rozświetliła pomieszczenie, które choć obszerne sprawiało wrażenie klaustrofobicznego, prawdopodobnie z powodu ciemnej brunatnej tapety, która nadawała pokojowi atmosferę grobowca. Ciemne meble i zasłony potęgowały jeszcze wrażenie przygnębienia i jedynym bodaj atutem tegoż miejsca było małżeńskie łoże z baldachimem, które na pierwszy rzut kusiło mnogością aksamitnych poduszek.
- Wiem, wiem - Julia uprzedziła komentarz Irlandki. - Ten pokój wygląda jakby tylko czekał kiedy ktoś tu wyciągnie kopyta, prawda? Jeśli pokoje w posiadłości Etheringtonów mają swoje imiona to mnie musiał się trafić "pokój żałobny".

Zamknęła drzwi i wskazała Aoife fotel. Julia natomiast wytaszczyła na łóżko swoją frymuśną czerwoną walizkę i rozpoczęła grzebaninę. Spośród plątaniny strojów wyciągnęła butelkę wypełnioną płynem w intensywnym zielonym kolorze.
- A oto i nasza wróżka...

To co działo się później bardziej przypominało relewantny rytuał niż zwykłe przygotowania do pijaństwa. Julia ustawiła na stoliku dwie pękate szklanki na krótkich nóżkach i wypełniła je z nabożnością. Zaraz nakryła naczynia trójkątnymi ażurowymi łyżkami, na których wylądowały kostki cukru. Przelała je znów a na koniec podpaliła czekając aż skrystalizowany cukier ścieknie do napoju.

- Proszę - podała szklankę Aoife. - Wobec tego... udanej podróży.

Julia zaczęła pić nawet łapczywie nie odrywając oczu od Irlandki. Dopiła do samego dna, oblizała usta i usiadła na materacu. Sprężyny jęknęły cienko kiedy panna Darlington pozwoliła by jej ciało opadło bezwładnie w tył.
- Wypij i chodź tu do mnie - poklepała wyszywaną narzutę. - Zdecydowałaś już płomiennowłosa Aoife? - głos brunetki zwalniał i przechodził w zmysłowy pomruk. - A może... Dowiemy się kto wywrócił powóz, zabił tamtego nieszczęśnika i okaleczył woźnicę? Mówią, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A ty ponoć... lubisz diabły, prawda?

- Hmmm, hmmmm... - Aoife popijała trunek małymi, ostrożnymi łyczkami. W zasięgu wzroku nie pojawił się żaden krwiożerczy elf, więc przekonała się w końcu i spełniła szklankę duszkiem. - Każda kobieta lubi diabły. Ale mało która się do tego przyzna. Mało która potrafi się przyznać do swojej własnej natury. Niezła ta twoja wróżka. Czuję zioła... Zioła zaszkodzić nie mogą... Chyba że szkodzą - zaśmiała się i poluzowała przyciasnawo zasznurowany gors sukni. Postąpiła kilka tanecznych kroków i wślizgnęła się na łóżko obok Julii. Zanim się położyła, wyjęła z włosów kilka długich szpil i na twarz i nagie ramiona spadły lekko poskręcane, lśniące loki - Powinnaś zapuścić włosy - nachyliła się do jej ucha i wyszeptała. - Diabeł chowa się w kobiecych włosach. W twoich miejsca zbraknie i na diablątko.

Wyciągnęła się obok i przymknęła oczy. Zrobiło jej się ciepło i leniwie.
- Najchętniej bym się dowiedziała, czy kiedykolwiek będę żyła w wolnym kraju. Ale ty stawiasz, ty rządzisz. Zapytaj swoją wróżkę o trupa.

- Doskonale... wobec tego trup... - Julia przez chwilę przyglądała się Irlandce jakby widziała ją po raz pierwszy. Mowa zwolniła, język się rozleniwił, powieki mrugały niby w zwolnionym tempie. Dłoń niedbale musnęła pojedynczą rudą spiralę włosów. - Aleś tyyy śliczzzzna...
Głowa panny Darlington opadła na powrót na poduszkę. Źrenice rozszerzały się z każdą upływającą sekundą, rosły jak plamy oliwy na powierzchni wody.
- Gdyby coś poszłoooo.... nie tak... - wychrypiała jeszcze oblizując wargi. - zawołaj Jamesa... dobrze Aoife?
Oczy Irlandki pociemniały jak burzowe niebo, nachyliła się nad Julią, aż buchnął od niej ciepły zapach. Potu i jakby mokrej ziemi.
- Jeśli coś pójdzie nie tak - wyszeptała - wywalę stąd każdego konowała, który będzie próbował cię leczyć.
Podwinęła Julii opadniętą powiekę i zajrzała w obrócone białkami do góry oczy.
- Cholera, laleczko. Myślałam, że się zgrywasz, a ty na serio...
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 28-01-2012 o 11:42.
liliel jest offline