Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2011, 21:40   #42
Radioaktywny
 
Radioaktywny's Avatar
 
Reputacja: 1 Radioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemu
Gdy dotarł do lazaretu, czarownik czuł się już wyraźnie lepiej i właśnie zbierał się z łóżka. Krasnal nie marnując czasu podszedł i zaczął:

- Może to i nie najlepsza pora by zadawać te pytania, ale obawiam się, że wiele czasu nie mamy. Wspominałeś coś o jakimś magu. Tarnus postanowił się tutaj zabarykadować i uważa, że drewniane bariery zatrzymają też maga. Ja w to niezbyt wierzę, dlatego chciałem cię wypytać o wszystko co wiesz na jego temat, i sposobach w jakie moglibyśmy się przed nim zabezpieczyć. Toć teraz w drużynie już jedynie ty dysponujesz magią, i ja alchemią, którą gdyby się uprzeć po trochu można by do magii porównać.
-Nie wiem nic. Poza tym, że zapewne jest nekromantą i to dość potężnym.- odparł dość enigmatycznie Erazm, uśmiechając się... jakoś dziwnie.
- Czyli to on może odpowiadać za cały ten cyrk? Jeśli jest potężny to co można zrobić aby oprzeć się jego magii? Toć musi być jakiś sposób...
-Zawsze jest jakiś sposób.-potwierdził zaklinacz i przez chwilę patrzył się w ścianę.- W końcu to mag. Ciska czarami, jak każdy inny. I musi mieć artefakt jakiś skoro taki hordami komenderuje. Artefakt powiązany z nocą.
- W takim razie co proponujesz? Przypuszczam, że one wieczorem powrócą, a z każdą minutą ten czas się zbliża. Musimy działać szybko.
-A co niby można zrobić, poza znalezieniem go wcześniej?- odparł retorycznym pytaniem Erazm.
- Czyli mamy czekać aż przylezą i nas zeżrą. Aaaaa... - zrezygnowany stwierdził, że nie ma sensu kontynuować rozmowy. Obrócił się i wyszedł.
-Możesz zdobyć wodę święconą...dobra na nieumarłych. Na maga... magia, zimna stal, cokolwiek innego. Wszystko co może zranić ciebie, zrani i czarodzieja.- odparł na odchodne zaklinacz.

W zachowaniu Erazma było coś dziwnego. Drogbar nie wiedział dokładnie co, ale jego towarzysz zachowywał się inaczej niż zwykle. Teraz jednak nie było czasu się nad tym zastanawiać, głowę brodacza zaprzątały ważniejsze sprawy...


***


Jedną z tych spraw były niedokończone prace w laboratorium, a szczególnie badanie dziwnej statuetki. Dziś postanowił zmienić swój standardowy zakres ekstraktów. Jak każdego ranka wyjął przenośne laboratorium i przygotował dziewięć fiolek. Jedną wypił od razu i podszedł do figurki. Moc tego eliksiru pozwalała mu tak jak magowi rozpoznawać przedmioty zawierające w sobie magię. Wziął sztucznego krocionoga w ręce i ku jego zdziwieniu nie wyczuł nic. Podwójnie ukryta skrytka zawierała nic nie warty przedmiot. To nie było możliwe. Nawet jeśli nie był magiczny to coś w nim musiało być... i on postanowił dowiedzieć się co...

Nagle coś przerwało rozmyślanie, jakiś szelest. Myślał, że ktoś wchodzi, jednak kiedy się odwrócił, upewnił się w swoich przekonaniach co do figury. Z każdej szpary wyłaziły małe robale, takie same jak ten ze statuetki. Gurnesa ogarnęło obrzydzenie. Nie miał zamiaru spędzać z nimi ani chwili więcej niż to było konieczne. Rzucił się do drzwi. Pękające chitynowe pancerze wydawały ohydny dźwięk. Na szczęście klątwa, bo był pewien, że robaki są jej elementem, nie była w tym wypadku zbyt złośliwa. Drzwi były otwarte i bez problemu opuścił pomieszczenie. Zbiegł po schodach i jeszcze chwilę po tym miał w uszach chrobotanie pancerzyków o drzwi siedziby maga. Nie miał zamiaru tam wracać, już raz uznano go za wariata i przypuszczał, że gdyby tam wrócił z kimś, nie byłoby śladu po żadnych insektach. To miasto było przeklęte i najwyraźniej miało na celu zrobienie z ludzi wariatów. Przypomniał sobie Erazma, jego już najwyraźniej zaczęło dopadać...


***


Na dziedzińcu był Lionel, wraz z kilkoma żołnierzami. Samuel i Baldrick oraz Darion naprawiali wrota pod komendą Nicosa, szczupłego mężczyzny o fizjonomii przypominającej łasicę i wyjątkowo szczupłych dłoniach. Krasnolud zapamiętał go z biwaków jako wyjątkowo chętnego do smakowania jego trunków. Oraz... jakoś tak chciwie gapiącego się na jego beczki.
Widać ten woj o wiecznie rozczochranej fryzurze znał się na ciesielce. Sam Lionel nadzorował robotę.

Drogbar początkowo planował iść spać, ale zmienił zdanie i przed tym udał się do dowódcy piechoty. Jako inżynier mógł się przydać przy naprawie bramy. Gdy był już blisko rzekł

- Jak tam idzie z barykadowaniem? Może przyda wam się pomoc wprawnego inżyniera?
- I dodatkowo para rąk do pracy... Jasne.- wtrącił ironicznie Nicos, po czym szybko zerknął na Lionela, niepewny, czy nie zagalopował się w swych słowach. Żaden jednakże grymas nie przeciął oblicza dowódcy, który znudzonym spojrzeniem przyglądał się robocie. Rycerz najwyraźniej wolał walczyć, niż budować. Spojrzał na krasnoluda i spytał.-Sądzicie, że możecie pomóc.

Alchemik rozejrzał się dokładnie po okolicy, szukając rzeczy, które pozwoliłyby mu zamocować bramę, a potem umocnić ją tak aby wytrzymała oblężenie. Zastanowił się po czym zaczął tworzyć plan.

- Brama jest wielka i ciężko ją będzie podnieść, ale nie będzie trzeba się męczyć ręcznie. Przerzucimy górą belkę, a z niej zrobimy prymitywny dźwig. Linę mam, belki też się walają. Potem trzeba będzie jeszcze kilka belek ryglowych zamontować co by tego łatwo nie wyważyły. Co do dziur może nie trzeba łatać wszystkich. Te łajzy i tak przez nie nie przelezą a za to zmieści się włócznia, czy też kilka bełtów przeleci.
-A dziurawa brama nie będzie... za słaba. Już raz się przez nią przedarli.-powątpiewał Nicos.
-Łatka na samą dziurę niewiele pomoże. Zamiast tego proponuję zrobić więcej rygli na kilku poziomach, tak żeby nawet jeśli wybiją dziurę brama nie ustępowała. Mocnych belek jest dość, jak będzie trzeba to zwalimy te trzy słupy - wskazał na pale stojące nieopodal bramy.

Lionel spojrzał na swych podwładnych i rzucił.

- No to bierzmy się do roboty. Darion skocz no po kilofy do kuźni. Bo mimo tego deszczu, ziemia tu twarda.

Mężczyźni zabrali się do roboty. Nawet paladyn pracował fizycznie razem z pozostałymi. Robota mimo, że ciężka szła w miarę sprawnie. Rady Gurnesa i pracowitość pozostałych członków ekipy dawały niezłe rezultaty. Brodacz równocześnie cały czas zastanawiał się nad tym jak jeszcze umocnić fort przed praktycznie pewnym wieczornym atakiem. Miał w głowie kilka pomysłów, ale na razie trzeba było dokończyć sprawę bramy...
 
Radioaktywny jest offline