Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2011, 22:47   #25
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Pożegnawszy się z panią Twisleton, Roger ruszył odnieść z powrotem dr. Bennetowi sprzęt medyczny.
A zakończywszy to szlachetne zadanie, pożegnał się z obojgiem przebywających w środku osób i skierował kroki na górę. Do pokoi gości. Sir Attenborough był zaniepokojony zachowaniem Aishy.
Minął lustro umieszczone w przedpokoju. Spojrzał w nie.
Zaschnięta krew sprawiała, że wyglądał, co najmniej... upiornie.
Westchnął pod nosem. I skierował swe kroki do pokoju który mu przydzielono. Po czym obmył twarz i dłonie. Spojrzał na opatrunek. Kolejna blizna na jego ciele. Przesunął palcami po kilku długich bliznach równolegle przecinających bark. Pamiątka z Indii. Jedna z wielu pamiątek.
Przebrał się w kolejną koszulę i kamizelkę i poszedł do pokoju obok. Przy drzwiach warował biały półprzeźroczysty kotek. Jedna z wielu form Ravany. Bynajmniej nie najdziwniejszą.


Kot obrzucił swego “pana” protekcjonalnym spojrzeniem. Po czym skupił je na opatrunku.- Jak zwykle masz szczęście. Zawsze znajdzie się jakaś ślicznotka by wylizać twe rany. W Indiach Aisha, a tu...-
-Mężatka.-wtrącił Roger.
-Mnie to nie powstrzymało przed porwaniem Sity.-fuknął kot.
-I jak to się dla ciebie skończyło?- spytał z ironicznym uśmieszkiem Roger. A biały widmowy kot zjeżył sierść.-Ja ci tu z dobrą radą, a ty! Ot nie trzeba było tylko Sity porywać, ale też i Ramę przy okazji zabić.
-Czyli nie dość, że mam porwać kobietę, to jeszcze zabić męża? Wiesz, że to jest karalne na terenie tego kraju?-spytał wzdychając Roger. Wzruszył ramionami.- Zresztą, nie przybyłem tu nikogo porywać. Lepiej powiedz co z Aishą.-
-Ona śpi. Spokojnie i cicho. I nago, jak zazwyczaj.- Ravana był chyba jedynym kotem potrafiącym szczerzyć w lubieżnym uśmiechu.
-Czyli wszystko w porządku?-spytał Roger ignorując uwagi kota na temat nagości Aishy.
Taaak...teraz tak.- potwierdził Ravana, a Roger zdziwionym głosem dopytywał się.-Teraz?
-Przedtem nie mogłem tam wejść. Była bariera. Silna. Gdyby to że...-rozgadał się kot, ale Roger znów mu wtrącił się w słowa.-Jaka znów bariera?
-Mocna.- burknął Ravana i kontynuował wypowiedź.- Próbowałem, przez godzinę zanim dostałem się do środka. A wtedy już było wszystko w porządku. Dziewczyna grzecznie i mocno spała.
-Coś w niej było prawda? Coś, co opuściło ją w tym domu. Coś co użyło jej jako środka transportu. Duch?- zaczął rozważać Roger, pocierając podbródek.
-Byt. Niekoniecznie duch, choć zapewne to właśnie.-potwierdził Ravana.
-Ale... Po co? -Roger potarł czoło rozglądając się dookoła.- Zostań tu. Pilnuj Aishy. Bez nadmiernego podglądania.
-Pffff... Nie ucz kota myszy łowić mądralo. To ja tu jestem guru, a ty tylko mój uczeń.- prychnął widmowy kocur.
-Niech ci będzie.- wzruszył ramionami Roger i skierował swe kroki na parter, do biblioteki. Duchy i Umbra były dla dyplomaty, tematyką w której słabo był zorientowany. Jego mistrz zginął przedwcześnie i wiele nauk Anglik znał dość powierzchownie. Biblioteka sir Etheringtona mogła zawierać historię okolicznych ziem i tej posiadłości. Być może opowieściach historycznych, znajdują się przesłanki co tego co spotkało Aishę... i jego.
Wspomnienia wizji, nadal wzbudzały ciarki na grzbiecie dyplomaty.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 15-11-2011 o 12:09.
abishai jest offline