Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2011, 15:20   #13
Cartobligante
 
Reputacja: 1 Cartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodzeCartobligante jest na bardzo dobrej drodze
Javler nie miał innego wyboru jak tylko podążyć za Kroenenem do wnętrza jego sklepu. Pierwsze co uderzyło Straussa zaraz po wejściu to przyprawiająca o zawrót głowy mozaika zapachów panująca w tym miejscu. Stanowiła ona kombinację woni najróżniejszych ziół, siarki oraz kilku innych substancji wykorzystywanych w alchemii, zapachu starych ksiąg oraz paru aromatów, których źródła mężczyzna nawet nie próbował zgadywać. Sądząc po asortymencie zgromadzonym w środku sklep Kroenena był połączeniem antykwariatu, księgarni i sklepu z chemikaliami. Wzdłuż bocznych ścian ustawiono półki z książkami. Strauss próbował odczytać niektóre z tytułów jednak żaden nie był napisany w którymkolwiek z języków jakimi się posługiwał. Za ladą, na której ustawiono kości zwierząt piętrzyły się sterty metalowych przyrządów, których przeznaczenia mógł się co najwyżej domyślać. Dalej znajdował się potężny regał zastawiony słojami zawierającymi najróżniejsze składniki alchemiczne. Kroenen odczekał jakąś minutę pozwalając Javlerowi przywyknąć do ponurej atmosfery wnętrza sklepu po czym podjął rozmowę rozpoczętą na zewnątrz.

- Więc cóż takiego interesującego znajduje się w moim skromnym przybytku, że obserwuje go pan od ponad godziny?

- No, warzywniak to to nie jest... tak się właśnie zastanawiałem, by rozwiać wątpliwości. Ale i nie samym ziemniakiem żyje człowiek, więc może co mi sprzedasz? Masz tu coś na szczury? Bo mi się ścierwo po piwnicach zalęgło?


Javler starał się przyjrzeć twarzy nieznajomego. Ukradkiem spoglądał także na półki sklepu, by zapamiętać jak najwięcej rzeczy.

Sklepikarz zarechotał. Dźwięk śmiechu starucha przyprawił Straussa o gęsią skórkę.

- Obawiam się, że na szczury nie będę mógł wiele poradzić. Towarem, którym zazwyczaj handluję jest wiedza i tego zwykle oczekują ode mnie moi kontrahenci.

- Wiedza o tym co dzieje się na mieście? Czy czytasz im raczej swoje książeczki na dobranoc?

- Wiedza o tym co było, o tym co jest i o tym co może być. Ale żeby nie być gołosłownym pozwól, że zademonstruję –
to mówiąc Kroenen wyjął z kieszeni kamienną figurkę przedstawiającą odzianego w skóry mężczyznę z włócznią w jednej ręce i zewłokiem jakiegoś dzikiego zwierzęcia w drugiej. Położył statuetkę na stole po czym zwrócił się do Javlera – proszę wziąć to do ręki i spojrzeć człowieczkowi w oczy

- Jeśli ta “wiedza” nie parzy... ani nie kosztuje za wiele.. to proszę demonstrować.-
odrzekł, zaciekawiony, jednak z dużą dozą podejrzliwości i wyciągnął ręce po “to coś”, patrząc na figurkę w oczekiwaniu na efekt.

Uciekał. Nie pamiętał jak długo to trwało ani jaki błąd popełnił, że zwrócił na siebie uwagę drapieżnego kota, faktem było, że od śmierci dzieliło go kilkadziesiąt metrów i dystans ten nieustannie się kurczył. Przedarł się przez zarośla i wybiegł na otwartą przestrzeń niewielkiej polany. Po drugiej stronie dostrzegł palisadę swojej wioski. Kilkaset metrów i będzie bezpieczny. Zwierze jednak zaciekle napierało. Zima tego roku była wyjątkowo sroga i drapieżniki, które normalnie pozostawiały jego osadę w spokoju z każdym upływającym dniem podchodziły coraz bliżej. Niemal czuł jego oddech na karku. Jeszcze tylko kawałek. Bieg przychodził mu z coraz większym trudem. Coraz ciężej było odrywać stopy od zamarzniętej ziemi. Tracił ostrość widzenia. W końcu, w odległości jakiś dwudziestu metrów od wioski potężny cios uzbrojonej w pięć szponów łapy rozorał jego plecy i powalił go na ziemię. Ostatnie co pamiętał to niski pomruk kota...

Javler ocknął się na podłodze sklepu kurczowo zaciskając dłoń na figurce. Stał nad nim uśmiechnięty Kroenen.

- Teraz już ma pan niejakie pojęcie na temat mojego towaru.

Javler wstał nieco oszołomiony, otrząsając się z doznanych wizji. – Komu może zależeć na takiej wiedzy, chyba nie tutejszym reketerom z Bud? Nie żeby to była moja sprawa, ale takimi przypadkami to się chyba kapłani z Altdorfu zajmują...

- Rzecz jasna oprócz tego rodzaju ciekawostek - mówiąc to wskazał na posążek - oferuję bardziej tradycyjne źródła informacji. A co do kapłanów z Altdorfu, czy jakiegokolwiek innego miasta, z którego przybędą wezwani przez radę sigmaryci, to powiedzmy, że będą mieli w tym mieście ciekawsze rzeczy do roboty niż zwiedzanie mojego sklepu.

- Skąd to przekonanie?

- Widzi pan Aldersburg to bardzo ciekawe miasto, zarówno ze względu na jego dzieje jak i obecne wydarzenia. Mamy tu morderców, samobójców, hieny cmentarne etcetera. Pełno roboty dla łowców czarownic.

- To jeszcze nie dowodzi nadzwyczajności Aldersburga, całe Imperium szargane jest przez takie postaci. Co więc szczególnego miało by w sobie nadmorskie odludzie?

- Nie całe Imperium wzniesiono na ziemiach, od których elfy od tysięcy lat trzymały się z daleka.

- Co dokładnie masz na myśli?

- Te ziemie, z geograficznego punktu widzenia, są częścią lasu Laurelorn. Mieszkańcy tej puszczy na ogół co najwyżej tolerują ludzi, jednak w przypadku Aldersburga nigdy w spisanej historii Aldersburga stary lud nie zglaszał pretensji do tych ziemi. Mało tego, nigdy nie znaleziono tu żadnych pozostałości elfiego osadnictwa. Jeden z aldersburskich urzędników napisał na ten temat książkę. Proponowałbym po nią sięgnąć.

- Zatem, jaki jest tytuł tej książki? I kto takiej wiedzy w ogóle potrzebuje? Czyżby miała związek z tymi wszstkimi trupami na mieście?

- O ile mnie pamięć nie myli “Rozprawa o starożytnych korzeniach Aldersburga”. Autor nazywa się Ulrich Rammelof i pracuje w ratuszu. Gdyby zdarzyło ci się go spotkać nie wspominaj, że dowiedziałeś się o tym ode mnie. Jako, że nie mam w tych stronach najlepszej reputacji wzmianka o mnie nie nastawiłaby go przychylnie do twojej osoby.

- Trudno się dziwić, skoro straszysz biedaków tymi wizjami.

- Co do ludzi zainteresowanych moimi usługami to ostatnimi czasy moim głównym klientem był młody pan Veller. To jest zanim nie został zamknięty przez swego ojca by następnie zniknąć. Czy to wszystko ma jakiś związek z wydarzeniami w Aldersburgu trudno mi powiedzieć. Na to pytanie odpowiedzi może udzielić jedynie osoba odpowiedzialna za te mordy.

- Czy twoja wiedza obejmuje także i te wydarzenia? Jeśli coś wiesz, to czemu nie zgłosiłeś tego do straży?

- Po pierwsze dlatego, że nie wiem, choć nie ukrywam, że mam pewne podejrzenia. Po drugie bo nie dbam zbytnio o mieszkańcow Aldersburga i nie widzę powodu, dla ktorego miałbym im pomagać jesli nic z tego nie mam. Ty jednak najwyraźniej bardzo się tą sprawą interesujesz. Mniejsza o twoje motywy, dla mnie nie mają one znaczenia. Jak już mówiłem, mam pewne podejrzenia odnośnie sprawy i jeśli zgodzisz się wyświadczyć mi przysługę możemy pomóc sobie nawzajem.

- Skoro sprzedajesz wiedzę, a mnie na nią nie stać, to możemy pójść na taki układ. co proponujesz?

- Zacznijmy od morderstw. Myślę, że Klaus Veller jest w jakiś sposób powiązany z całą sprawą. Nie sądzę, żeby to on dokonywał zbrodni - w trakcie licznych wizyt jakie mi składał wyrobiłem sobie zdanie na jego temat i nie uważam by był on zdolny targnąć sie na czyjeś życie. Niemniej jednak pewne księgi jakie ode mnie nabył wskazują na jego związek z całą sprawą. Nie wdając się w szczegóły - sprzedałem mu kilka woluminów opisujących rytuały plemion zamieszkujących te ziemie przed pojawieniem się Sigmara. Niektóre traktowały o składaniu ofiar z ludzi i tym podobnych praktykach. Sądząc po opisach przynajmniej części z tych morderstw mogły być one inspirowane owymi księgami. Przysługa jaką miałbyś mi wyświadczyć polegałaby na odzyskaniu jednego z tych woluminów. W odróżnieniu od pozostałych został on młodemu Vellerowi udostępniony tylko do czasowego użytku. Jego zniknięcie, jak łatwo się domyślić, stawia mnie w dość kłopotliwej sytuacji. W zamian za zwrot owej księgi gotów jestem służyć ci pomocą w poszukiwaniach.

- Jak mam zodobyć księgę od kogoś, kogo miejsca przebywania nie udało się jak dotąd odkryć? Opisz mi tę księgę, a poszukam w dostepnych mi miejscach. Ale sądząc po tym, co mówisz, mógłby nadal mieć ją przy sobie. W każdym razie, zgadam się na ten układ.

- Znajdź Vellera to znajdziesz księgę lub przynajmniej dowiesz się w czyje ręce trafiła. Co do woluminu - został spisany w języku klasycznym a jego tytuł brzmi “Nienazwane Kulty”. Autorem jest zmarły przed czterystoma laty Friedrich August von Juntz. Wydanie które udostępniłem Vellerowi ma jakieś pięćset stron. Księga nie została wydrukowana lecz spisana ręcznie na pergaminie oprawionym w czarną skórę. Wracając do poszukiwań - jeśli chcesz znaleźć Klausa powinieneś w pierwszej kolejności zainteresować się przedmiotem jego badań. Był nim żywot jednego z jego przodków. Jegomość ów zwał się Johannes Eckhard i żył w Aldersburgu jakieś dwieście lat temu.

- Dowiem się kim był ten członek jego rodziny. Mam jednak jeszcze jedno pytanie. Rozumiem, że to co widziałem, to przyszłość. Był w niej dziwny potwór, kot jakiś. Można okreslić jak odległa to przyszłość? Poza tym.. Masakra pod “Czerwonym Kucykiem” wyglądała, jakby coś o podobnych gabarytach rozszarpało bawiącą w karczmie gawiedź.

- Zapewniam cię, że zwierzę, które widziałeś nie dokonało wspomnianej masakry. W zasadzie to owa bestia nie zabiła nikogo na tych ziemiach od ładnych paru tysiącleci, kiedy to nasi przodkowie wytępili ostatnich przedstawicieli jej rasy. Widziałeś przeszłość i to dosyć odległą.

- Uspokoiłeś mnie tym znacznie. Zatem pozwolisz, że zabiore się za moje obowiązki.

- Oczywiście, figurkę możesz zatrzymać. Może kiedyś ci się przyda.

- Jak powtórzyć tą... sztuczkę?

- Wystarczy trzymać statuetkę w ręku i spojrzeć jej w oczy. Uważaj jednak, nawet przy wielokrotnym używaniu szok jest taki sam.

- Rozumiem. Zatem poinformuję cię gdy zodbędę tą księgę. jakbyś mógł mi jednak napisac na kartce ten tytuł, bo obawiam się, że czytać w języku klasycznym też nie potrafię.


Kroenen wrócił za kontuar, wyjął z jednej z szuflad kartkę papieru i rysik po czym napisał na niej dwa słowa “Unaussprechlichen Kulten”.

- To powinno wystarczyć. Zatem... powodzenia w interesach. Rozumiem, że mogę już iść.
 
__________________
Niechaj stanie się Światłość.

Ostatnio edytowane przez Cartobligante : 18-11-2011 o 21:58.
Cartobligante jest offline