Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2011, 20:47   #215
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Samuel zaklął w myślach i zacisnąwszy dłoń mocniej na rękojeści miecza obrócił się twarzą ku nowemu zagrożeniu, przerywają furię wichrów . Miał nadzieję, że pierwotna ofiara jest wystarczająco zamrożona, by nie stanowić już zagrożenia dla grupy. Oraz, że zimna stal miecza jest również skuteczna przeciw zwierzołaczkom. Pod nosem szeptał kolejną prośbę do wichrów, o to by otoczyły go swymi podmuchami, tworząc wichrową zbroję. Świetnie chroniła ona przed pociskami, choć w walce bezpośredniej nie była już taka skuteczna.

Dalej było przeraźliwie zimno, ale przynajmniej już nie robiło się jeszcze chłodniej. Wichrowa zbroja, czy też tarcza otoczyła kuriera. Na szybującą strzałę może i była dobra, ale kilkudziesięciokilogramowego ciała potworzycy już zatrzymać nie mogła. Tamta zdawała się dobrze o tym wiedzieć, bo na jej twarzyczce gościł upiorny uśmiech.

Samuel próbował się uchylić przed jej skokiem. Prawie mu się udało, prawie, bo fakt, że w dalszym ciągu siedział w siodle znacznie ograniczał jego możliwości ruchu. Bestyjka zdecydowanie celowała w korpus, pewnie gdzieś w okolicę szyi, by przeciąć aortę i zabić na miejscu. Chybiła jednak. Mężczyzna poczuł ból w okolicy lewego bicepsu. Po chwili ciepła krew zalała mu ramię. Rana nie była głęboka, przynajmniej nie na możliwości, jakie potencjalnie prezentowały pazurski tamtej. Kurier miał szczęście, cholerne szczęście.

Potworzyca z kocią gracją wylądowała obok swej zmrożonej pobratymczyni. W jednej chwili zwinnie obróciła się na pięcie, w kolejnej już wyprężała się do skoku. Do nozdrzy Samuela znów uderzył ten zniewalający zapach. Piąta pachniała nieco inaczej, niż Pierwsza, ostrzej, jednak nie mniej pociągająco.

Irial planował jak najszybsze wykończenie swego 'więźnia'. Szkoda było tracić czas i energię na podtrzymywanie sfery, wewnątrz której miotała się potworzyca. Szybko, acz w przemyślany sposób, zmniejszył półkulę. Inne sieci potrzebne były, by złapać ptaszka, by go utrzymać, starczyła mała klatka. Względnie mała.

Trzecia ledwo ruszała się w klatce, zwyczajnie nie starczało jej miejsca. W dalszym ciągu próbowała się przebić przez niewidoczną barierę, ale nawet nie miała dość miejsca, by wziąć porządny zamach. W bezsilnej złości ostrzyła tylko pazury i szczerzyła długie kły.


Irial rozejrzał się dokoła by sprawdzić, jak radzą sobie inni. Nie dało się ukryć, że różnie to szło... A do niego należało zatroszczenie się też o innych członków ekspedycji... Na szczęście miał Moc i umiał się nią posługiwać. Tyle tylko, że nic nie mógł zrobić. Między Ruth a nim znajdowała się Emerahl, a jej osłona uniemożliwiała Irialowi zaatakowanie walczących z dziewczyną potworzyc. Na drodze do kolejnej napastniczki stał Samuel.

Irial jeszcze bardziej zmniejszył powierzchnię klatki, pragnąc jak najszybciej rozprawić się z uwięzioną potworzycą. Połamać jej kości, zmiażdżyć... A potem zabrać się za następne.

- Sable, zabij! - wskazał odpowiedni kierunek.

Czy koń miał szansę? Jakąkolwiek? Ale zawsze mógł stworzyć cień szansy złodziejce.

Zwierzę posłusznie podążyło kłusem na ratunek Ruth. Czy miał szansę stratować potworzyce? Patrząc na tempo ich ruchu, było to raczej wątpliwie. Ale zawsze mógł je wybić z rytmu.

Tymczasem... Gdyby Ruth się zastanowiła, stwierdziłaby, że jej sytuacja nie wygląda najlepiej. Ona jednak nie miała w zwyczaju się zastanawiać i analizować, a teraz nie było nawet na to czasu. Mogła co najwyżej reagować.

Widząc atakujące ją potwory, nie mogła zrobić nic innego jak tylko postarać się o sprytny unik. Lewą rękę miała zranioną, ale do walki potrzebowała bardziej prawej ręki i trzymanego w niej sztyletu, zaś do uniku głównie nóg i balansowania ciałem. Odskoczyła w prawo starając się tym jednym susem zająć przeciwniczki od flanki, przy odrobinie szczęścia jedna stanie za drugą i będzie miała "na karku" tylko jedną z nich. Zamachnęła się jednocześnie sztyletem na przeciwniczkę, która jeśli ją pamięć nie myliła, także była już zraniona.

Potworzyce okazały się sprytniejsze, niż kobieta mogła przypuszczać. Zdawały się świetnie z sobą współgrać, nieomal przewidywały nawzajem swe ruchy. Gdy jedna miała zrobić unik w kierunku drugiej, ta zawczasu robiła jej miejsce odskakując w bok. W pojedynkę potworzyce były trudnymi przeciwniczkami. Ich ruchy były tak szybkie, że nieomal niedoścignione. W duecie były już śmiertelnie niebezpieczne. Ruth jednak jakimś cudem udawało się unikać przeszycia na wylot ostrymi pazurami. Chyba w tej walce wyczerpywała limit swego szczęścia na następny rok.

Druga skoczyła od prawej. Ruth ugięła nogę w kolanie dosłownie o centrymetry rozmijając się z jej rozcapierzonymi pazurzyskami. Jak w zwolnionym tempie widziała haczykowato zakończone szpony przelatujące tuż powyżej czubka jej nosa. Bóstwa jednak nad nią czuwały.

Odbiła w lewo chcąc zaatakować ranną potworzycę od flanki. Już zamachiwała się sztyletem, by zadać kolejną ranę. Druga uniknęła ciosu. Dopiero wtedy złodziejka dostrzegła wybijającą się do skoku Czwartą. A więc wmuszenie na niej takiego uniki było z góry zaplanowane i miało tylko stworzyć dla potworzycy lepszą sposobność do zadania ciosu. Ruth wiedziała, że nie uda jej się sparować. Wiedziała też, że nie zdoła się odwinąć. Musiałaby obrócić się w zupełnie drugą stronę. Nie potrafiła tego zrobić równie szybko, co bestie.

Oczyma duszy już widziała pazurzyska Czwartej zatopione w swym gardle. A jednak tak się nie stało. Sable, wysłany jej na pomoc przez Iriala, już galopował w jej kierunku. Koń nie był tak szybki, jak potworzyca, ale miał nad nią zdecydowaną przewagę masową. A teraz te kilkaset kilogramów żywej wagi pędziło wprost na potworzycę. Nie miała wyboru, zamiast skoczyć na Ruth, musiała uskoczyć na bok. Zwierzę przemknęło obok Ruth, po czym zawróciło kawałek dalej szykując się do kolejnej szarży.

Wybita z rytmu potworzyca była idealnym celem, Emerahl dostrzegła to od razu. Nie było czasu na ostrzeżenia, więc bez uprzedzenia zdjęła z siebie i Lamii tarczę licząc na to, że dziewczyna w porę się zorientuje i, zgodnie ze wcześniejszymi słowami, podtrzyma ją. Tarcza ustąpiła, Em miała zaledwie kilka chwil na utkanie zaklęcia. Puściła porcję telekinetycznej energii w chwili, gdy Ruth zamachiwała się, by ciąć Czwartą sztyletem. Potworzyca robiła unik, jednak pchnięta magią czarownicy, straciła równowagę. Ostrze sztyletu zostawiło na jej ciele krwawą krechę. Bestia zacharczała z bólu, bardziej zwierzęco niż ludzko.

Gdyby ktoś teraz słuchał myśli czarownicy to usłyszałby zapewne wiwatujący chór. Czarownica osiągnęła cel i choć na fanfary było jeszcze zdecydowanie za wcześnie, to ten drobny sukces udowadniał, że mogą sobie poradzić z tymi przeciwniczkami. Trzeba tylko odpowiednio zgrać ze sobą ataki i współdziałać. Czasu na delektowanie się chwilą nie było wiele. Emerahl szybko rozpoczęła ponowne tkanie tarczy lecz gdy rozeznała się swoim magicznym zmysłem w sytuacji, ze zdumieniem stwierdziła, że tarcza jest tam gdzie być powinna, silna i z powodzeniem utrzymywana przez Lamię. Rudowłosa ze zdziwieniem spojrzała na młodą szlachciankę, która ze skupieniem na twarzy utrzymywała zaklęcie.

Na niektóre rzeczy Irial nie miał chwilowo wpływu. Na przykład na sytuację, w jakiej znajdowała się Ruth. Mógł tylko liczyć na to, że dziewczyna, wspomagana przez Emerahl i Sable'a, jeszcze przez kilka chwil zdoła stawiać czoła potworzycom. On sam miał inne zadanie - jak najszybciej dokończyć swoje dzieło. Skoncentrował się...

Niewidoczna dla zwykłego oka półkula, w której uwięziona była jedna z bestii, ponownie zmniejszyła swą objętość. I jeszcze trochę. Jeszcze...
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline