Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2011, 20:55   #216
Cosm0
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Agonia potworzycy przeciągała się w nieskończoność. Już niemal się nie ruszała, z trudem łapała kolejny oddech.

Ból i krew uświadomiły kurierowi, że błędem jest walczyć z nimi bezpośrednio. Na szczęście dla Samuela, potworna dziewuszka popełniła błąd lądując na łapkach obok swej zamrożonej koleżanki. Ból i wściekłość pulsowały w ciele mężczyzny, ale Lestre zdołał na tyle zachować spokój, by szeptem nakłonić wiatry do rozpętania kolejnej zimowej furii. Tym razem wichry miały uderzyć w obie przeciwniczki, starając się swym impetem przycisnąć je do ziemi, unieruchomić i zabić. Choć wiedział, że znów będzie zimno, nie przejął się tym, skupił się na jednym: Jak najszybszej neutralizacji obu zwierzołaczek, które znajdowały się obok siebie ułatwiając mu zadanie.

Piąta chyba przeczuwała, co się święci, bowiem, gdy tylko mężczyzna zaczął szeptać zaklęcie, momentalnie skoczyła nie dając mu szansy na spokojne dokończenie czaru. Wybiła się zwinnie, jak kotka, po czym szczerząc pazury naparła na niego. Samuel próbował się przed nią uchylić, jednak nie dał rady. Jej ostre jak brzytwa pazury przeorały jego udo zostawiając po sobie rząd równych krwawych szram. Tym razem rana była poważniejsza, mężczyzna widział to po ilości krwi, jaka momentalnie zaczęła się sączyć z otwartych żył.

Mimo palącego bólu nie przerwał jednak zaklinać wiatr. Po chwili oczom wszystkich znów ukazała się mała trąba powietrzna sunąca po ziemi zostawiając za sobą zmrożoną ścieżkę. Bestyjka zwinnie uskoczyła przed napierającym na nią magicznym tornadem. Najwidoczniej nauczyła się na błędzie swej pobratymczyni i wiedziała, że jeśli da się pochwycić wiatrowi, będzie po niej. Zwinnie uskakiwała z toru wichru. Z każdym kolejnym unikiem zbliżała się do Samuela. Tak jakby chciała na niego skierować wicher i pokonać go jego własną bronią. Wreszcie skoczyła wprost na niego. Całym cielskiem naparła na jego tors chcąc zepchnąć go z siodła.

Ruth była bardzo zadowolona z takiego obrotu sytuacji. Owszem, troszkę jej było szkoda, że to Sable tak dobrze sprawił na polu walki a nie jej Drzazga, ale najważniejsze że potworzyce obrywały za swoje.

- Nie jesteście takie silne jak wam się zdaje - zadrwiła Ruth. Istoty te napadały na podróżnych, ale tym razem trafiły na kogoś lepszego od siebie.

Za plecami potworzyc złodziejka widziała poczynania Sable'a. One go nie widziały, co Ruth uznała za dużą przewagę. Skoordynowała atak z szarżą konia, chcąc skazać przeciwniczki na atak z dwóch stron i ograniczyć im wybór do nadziania się na jej sztylet lub wgniecenia w ziemię przez galopującego konia. Zrobiła jeszcze jeden sprawny unik odsuwając się przy okazji krok na bok, a gdy nastała odpowiednia chwila rzuciła się do ataku.

Ruth była bardzo pewna siebie. Zbyt pewna. Gdy skoczyła, by zaatakować ranną przeciwniczkę, tamta odwinęła się szybko. Nim złodziejka skończyła obrót, Druga już wybijała się do kolejnego skoku. Nie była silna, nie musiała być, wystarczyło, że była piekielnie szybka, dużo szybsza niż Ruth. Pazurzasta dłoń wystrzeliła w kierunku kobiety jak z procy. Złodziejka z trudem uniknęła uderzenia. Potworzyca momentalnie szykowała się do kolejnego ciosu, musiała jednak odsunąć się od złodziejki, by uniknąć stratowania przez kolejny raz nacierającego Sable'a. Koń minął Ruth o włos i pognał w dal, by móc znów zawrócić.

Druga momentalnie doskoczyła do złodziejki. Ta cofnęła się unikając razu. Postąpiła krok do tyłu, lecz zrobiła to tylko po to by dostrzec nacierającą już Czwartą. Próbowała się wywinąć. Próbowała, nie udało się. Pazury Czwartej wbiły się drugą, zdrową rękę złodziejki. Sztylet wyleciał jej z dłoni, po ramieniu spłynęła ciepła krew. Ruth wrzasnęła, nie zdążyła się otrząsnąć z szoku, gdy Druga dołączyła do ofensywy. Złodziejka rękoma próbowała osłonić głowę i korpus. Potworzyca skoczyła, wykonała w powietrzu piruet po czym zatopiła szpony w ciele kobiety. Jeden ze szpony przeszył rękę na wylot, pozostałe wbiły się w brzuch. Czwarta wyszarpnęła pazury, Ruth jęknęła, opadła na kolana, a z jej ust popłynęła krew. Potworzyca z lubością oblizała zakrwawione pazur.

Czarownica rozejrzała się spokojnie w koło. Wraz z Lamią ukryte za tarczą utrzymywaną przez dziewczynę były chwilowo bezpieczne. Kobieta spojrzała w stronę Ruth w chwili, gdy ta została raniona w brzuch. W umyśle wiedźmy wezbrała złość.

- Lamio. Opuść tarcze. Zamiast dostarczać magii zacznij odbierać - Emerahl zaleciła Lamii.

Dziewczyna usłuchała, a gdy tylko czarownica wyczuła, że tarcza opadła, momentalnie zaangażowała spore ilości mocy by podnieść obie przeciwniczki rudowłosej koleżanki w powietrze, a gdy uznała wysokość za zadowalającą - skumulowała dużą porcję energii i cisnęła nią w zawieszone w górze potworzyce. Jeśli samo uderzenie nie połamie im kości to upadek z impetem, bądź zderzenie z pobliskimi drzewami z pewnością zwieńczy dzieło.

Potworzyce zostały poderwane do góry. Unosząc się ponad ziemią miotały się, jakby próbowały się wyrwać spod władzy czaru. Emea podźwignęła je wysoko, ponad głowy wszystkich, a potem z całej siły rzuciła nimi w kierunku lasu. Bestie wyleciały jak z procy. Rozległ się trzask łamanych gałęzi, co świadczyło o tym, że sięgnęły upatrzonego celu. Chwilę później na ziemię opadło bezwładne ciało Drugiej. Czwarta miękko wylądowała na ziemi. Była poobijana, ranna wcześniej ręka krwawiła jeszcze bardziej, ale poza tym nic jej się nie stało. Nie czekając na kolejny ruch czarownicy skoczyła na nią.

Pozostawiona już samotnie Ruth klęczała przez chwilę nieruchomo. Nie orientowała się w sytuacji i wszystko dookoła stało się takie niewyraźne. Obraz był zamglony i jakby zastygł w miejscu, a odgłosy brzmiały jakby były zaledwie swym odległym echem. Zaraz potem Ruth padła na wznak, na skropioną jej własną krwią ziemię. Leżała nieruchomo. Straciła przytomność.

Nie trwało długo, jak w miejscu w którym leżała zaczęła się gromadzić niewielka, ale bardzo złowrogo wyglądająca, kałuża krwi.

Źle się działo. Cholerna potworzyca uparła się i za nic nie chciała umrzeć. A sądząc z tego, co słyszał za swoimi plecami innym nie najlepiej się powodziło. Trzeba było jednak skupić się na tym, co powinien zrobić przede wszystkim - pozbyć się jednej z przeciwniczek, dopiero później zmienić zainteresowania i skupić się na kimś innym.

Normalny człowiek już leżałby z połamanymi kośćmi, zgnieciony, a ta jeszcze żyła. Irial skupił się, skoncentrował na sferze otaczającej przeciwniczkę, a potem splótł palce wykonał taki gest, jakby zgniatał orzech.

Nie było już czasu na użycie mocy, nie było już czasu na atakowanie wichrem. Samuel rozplótł szeptem kontrolę nad wichrem pozwalając trąbie rozproszyć nie czyniąc już żadnej krzywdy.

Potworzyca skoczyła na niego, by go powalić. Nie zamierzał tego uniknąć, trzymany rapier ustawił blisko ciała. Zmrużył oczy.Gdy skoczyła by go zepchnąć, wykonał jeden precyzyjny sztych. Prosto pomiędzy piersi zwierzołaczki, prosto w serce. Reszty powinien dokonać impet napierającej bestii oraz upadku na ziemię. Rapier powinien przeszyć jej serce na wylot.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline