Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2011, 16:20   #196
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Nagle czas zwolnił swój bieg. Przez ułamek sekundy nie było światła - żadnego. Czyżby Double B właśnie umarł? Stracił kontakt ze światem na tyle szybko, że jego receptory nie zdołały poczuć nawet krzty bólu? Nie licząc delikatnego, pobudzającego popieszczenia prądem. Czy misja się powiodła? Uratował Gehennę? Nagle czas znowu przyśpieszył. Programista usłyszał własny oddech z zawrotną prędkością opuszczający płuca. Żyje... Ale czy się powiodło? Pozostała mu jedynie nadzieja. Nadzieja na to, że sygnał został wysłany i lada moment silniki się uruchomią. Że statek zmieni trajektorię a resztki paliwa zostaną wyrzucone w eter kosmosu...

Infostrada zgasła. Doktor Roben potrafi namieszać. Zaskoczyć. Maszyny również się zatrzymały. Zielone światełka ostrzegały Double B przed tym, że ten stan nie utrzyma się długo. Dwie, trzy minuty i KLAWISZE znów ruszą. STRAŻNIK pracuje ze wzmożoną aktywnością próbując stworzyć strumień danych omijający Infostradę. Powodzenie tego procesu jest jedynie kwestią czasu. A silniki jak się nie ruszały tak i teraz nic. Pustka, cisza, zero, nul... Hiszpan powiedziałby “Que pasa?”, Włoch “Cosa e successo?” a Polak po prostu “Co się stało?”. On nie był jednak żadnym z nich. Chciało mu się krzyczeć. Możliwe, że doktor właśnie zabił miliony ludzi. Wytarł sobie swój ciasny odbyt decyzją Double B. Decyzją o śmierci. O oddaniu życia za te pieprzone miliony!

- To żeś odjebał doktorku... - powiedział Double B pospiesznie odłączając sprzęt. - Mamy uszkodzony komputer, czytnik emisji, urządzenia deszyfrujące i toolkit. Możliwe, że nie mamy do dyspozycji planów statku. Do tego mamy góra trzy minuty aby się stąd zwinąć. - wszystko poza łamaczami kodów trafiło do plecaka programisty.

Namierzenie Flat Line'a przez informatyka nie było trudne. Ten jęczał i zawodził cicho. Programista podbiegł do niego z komputerem w rękach. Chciał sprawdzić czy program przejmujący kontrolę nad maszynami przypadkiem nadal nie działa...

***

"Roben. Doktorku. Coś ty odjebał! Nie dość, że prawdopodobnie statek pójdzie się teraz walić to jeszcze komputer został uszkodzony. Program przejmujący kontrolę nie działa... Nie wiem nawet czy będę w stanie odczytać plany statku. Sprawdziłbym, ale nie mamy czasu. Góra dwie minuty aby uratować nasze gówno warte życia. Znaczy moje gówno warte a twoje gówno warte minus milion, który prawdopodobnie właśnie uśmierciłeś..."

***

Jak planował tak zrobił. Rozejrzał się szybko w ciemnościach próbując określić, gdzie znajdowała się klapa, którą Clijsters razem z świętej pamięci - Panie świeć nad jego duszą - Carterem otworzyli w celu ucieczki. Była! Musiała wystarczyć. Albo ona albo nic... Double B założył na plecy plecak ze sprzętem i szybko chwytając pod pachy doktora rzekł:

- Odpychaj się delikatnie nogami, rękoma. Jak tylko się da. Żarłeś od chuja papki doktorku i nie zwracałeś uwagi na masę. Wiem, że boli, ale musimy. Do tej klapy a potem zajmę się twoimi nogami. Szybko... - informatyk ciągnął po ziemi towarzysza, jak zwłoki, w kierunku tunelu, który miał im zapewnić bezpieczną ucieczkę.

W końcu jak Double B był blisko. Ciężko dyszący, spocony, zmarnowany najpierw włożył do środka głowę, korpus, nogi Robena a potem wszedł sam. Wychylił się z dziury i chwytając klapę przykrył wejście do tunelu. Ona musi wystarczyć. Może temperatura blachy zakłamie ciepłotę ludzkich ciał i maszyny pójdą od razu do wyjścia z tunelu. Jak zaczną się dobijać z tej strony to dwójka uczonych będzie upieczona...

- A teraz zajmijmy się twoimi nogami... - powiedział zdyszany programista. - Masz jakieś bandaże? Cokolwiek?

***

„Czemu ja to robię? Dlaczego? Nasze życie już może nie mieć sensu. Po co się męczyć i robić sobie nadzieję na niecałe 60 jednostek czasu? Jego nogi wyglądają źle. Może już nigdy nie będzie chodził. A ja? Ja sam nie wrócę do przejętych sektorów. Nie potrafię. Nie mogę. Nawet nie chcę. Dlaczego ten sentyment tak mnie trzyma? Nawet po tym co zrobił nie jestem w stanie go tu zostawić. Double B. Ty jebany, sentymentalny głupcze! Otrząśnij się i zacznij działać. Jeszcze nie wszystko stracone… Może się udało. To nie może się tak skończyć!”
 
Lechu jest offline