Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2011, 17:19   #51
Saverock
 
Saverock's Avatar
 
Reputacja: 1 Saverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemuSaverock to imię znane każdemu
Azrael wraz z Galienne wyszedł właśnie ze skraju głębszej puszczy i odrazu rzucił pytające spojrzenie na Barutza.
-Mości Panie magu czego tu szukasz?-Zapytał dość hardo Anioł.
Walka z całym kręgiem. Pięknie. Mag uśmiechnął się na tę myśl.
- Choćby po to, aby zamienić ich wszystkich w proch - odpowiedział Barutzowi, a potem ujrzał kolejne osoby i usłyszał pytanie.
- A więc jest was więcej. I szukam tutaj... Dobre pytanie. Ledwie uciekłem z Londynu, a wy planujecie walczyć z nekromantami. Czyli wygląda na to, że szukam was - odparł aniołowi.
-Azraelu, ty się znasz na kłastwach i kłamstewkach... mówi prawdę?- zapytał Barutz
-Nie wygląda na to, aby kłamał, jednak to czy możemy mu ufać, będzie dane dojrzeć jedynie w czynach.-Seraf dokładnie lustrował wzrokiem maga, niewątpliwie nie uszło to jego uwadze.
- Mądrze mówisz. Zaufanie trzeba zdobyć czynami. Ale liczę na to, że do tego czasu nie będziecie mnie ciągle czujnie obserwowali? -zapytał Sav.
- Jeśli nie znajdziemy ku temu powodów to raczej nie- stwierdził nekromanta opierając, już zupełnie luźno, kuszę na barku. Po chwili sama wyszła mu ona z ręki i zawisła za plecami - Czyli dwie rzeczy. Po pierwsze przedstaw się, po drugie opisz swoje zdolności. Aha, jeszcze powiedz czemu miałbyś nam się przydać podczas walki z kręgiem. Wybacz, ale to wystarczająco trudne, bez mocowania sobie kuli do nogi.
- Sav, zwany “Płomieniem”. Co do zdolności, jedną już widziałeś. Potrafię zjednoczyć swe ciało z ogniem. Jestem magiem żywiołu ognia i właściwie każdy ogień potrafię nagiąć do swej woli. Może są w tym lepsi ode mnie, ale podejrzewam, że zginęli w Londynie. Zawsze też mogę opatrzyć jakieś drobne rany, gdy zajdzie taka potrzeba. Do tego dobrze radzę sobie z wyczuwaniem magii i to by chyba było na tyle - odpowiedział mag po chwili zastanowienia. Nie wiedział, czy od razu mówić wszystko, ale jakoś nie widział potrzeby ukrywania czegokolwiek.
-Zademonstruj jakieś typowe zaklęcie. Nie pokazowe, nie najsilniejsze. Takie jakiego użyłbyś w walce. Wybacz, że cię sprawdzam, ale słowa to pusty przekaz. Jeśli taka będzie twa wola sam tż będę mógł ci zademonstrować moją moc.
-Magu, ja będe twym Celem, nie oszczędzaj się.-Azrael odgarnął swoje srebrzyste włosy i związał je w kucyk, jego młoda twarz nie była taka świeża jak dawniej, widać było zmęcznie. Odszedł od grupy.
Jeszcze im się jakichś sprawdzianów zachciewało. Nie miał powodu, by kłamać na temat swoich zdolności. Ale nic, jak trzeba, to trzeba. Dobrze, że już odzyskał trochę swoich sił. Zamknął oczy, myśląć, jakiego też zaklęcia użyć. Kostur trzymał jedną ręką, a drugą wycelował w Azraela.
- Flamma Aquila - wyinkantował, a z jego dłoni wyleciał płomienny pocisk ,a raczej płomienny orzeł, zmierzający do obranego celu.
Azrael wyciągnął rękę przed siebie w momencie zderzenia zaklęcia z dłonią, ogień został pochłonięty.
-Nada się.-Skwitował.
- C.. Co? - szepnął Sav bardzo zaskoczony. Nie rozumiał, jak to było możliwe. Przecież jego zaklęć nie da się zniwelować od tak. Do tego trzeba mieć dużą, a nawet ogromną moc, a ten osobnik zrobił to bez większych problemów.
Nekromanta uśmiechnął się widząc zmieszanie Sava.
-Nie przejmuj się. Ten tu Romeo wyrasta ponad któregokolwiek z nas- wskazał kciukiem anioła, po czym zmróżył brwi i skierował wzrok na niego
-Azraelu, skoro został przyjęty to adekwatnym będzie zdradzenie mu twojej natury?
Anioł spoważniał teatralnie i odchrząknął.
-Jestem Achanioł Gabryjel, tak mnie nazywacie, w zasadzie to jestem Serafem ale to nic, żadna różnica.-Powiedział nieco zmieszany, jednak nie schodząc z poprzedniego tonu. Ukłonił się.
Mag początkowo chciał powiedzieć co w stylu: “Taa. A ja sam władca piekieł”. Jednak skoro tamten mógł bez problemów uporać się z jego zaklęciem, to wyglądało, że mówił prawdę.
- Ale jak? - zapytał.
-Widzisz... moim znajomym ostro odwaliło pod beretem- Barutz zakręcił palcem na wysokości skroni- Chcą otworzyć bramę piekieł i sprowadzić piekło na ziemię. Więc to chyba logiczne, że niebiosa się tym zainteresowały. A ty masz taki fart, że akurat na nas trafiłeś.
Azrael odszedł w stronę króla.
-Jak się czujesz Arturze?-Zapytał zatroskany.
- Dobrze.. p-panie Gabryjelu.-Powiedział zmieszany następca tronu.
-Mów mi Azrael.-Anioł, był już nieco znużony tymi formanolściami.
-Przedstawimy Cię komuś, chodź.-Archanioł wziął za nadgarstek chłopaka i ruszył w stronę nekromantki.
-Gallienne to jest Artur, przyszły król.-Seraf wskazał palcem młodzieńca.
Nekromantka wyraźnie się zmieszała widząc dzieciaka którego, pośrednio, próbowała zabić. Ostatecznie postanowiła zachować się zgodnie z etykietą. Innego pomysłu nie miała. Pochyliła się w głębokim ukłonie
-Witam panie, to zaszczyt cię poznać- wszystko byłoby dobrze, gdyby z równowagi nie wytrącił jej na siłe tłumiony śmiech Barutza- Ty siedź cicho pokurczu!- warkneła do niego i to ostatecznie doprowadziło nekromantę do otwartego rozśmieszenia
Azrael nie wytrzymał również, uderzył swoją ręką w czoło i też się roześmiał, chłopak był na tyle zmieszany, że nie wiedział o co chodzi i stał jak słup soli.
-Wybacz... za dużo formalności dla prostego wojownika jak ja na ten dzień.-Tlumaczył, a w tym samym czasie rozpalatał kucyk na swoich włosach.
Galienne nerwowo spoglądała raz to na jednego, raz na drugiego, a i króla i Sava tez obdarzała nierozumiejącymi spojrzeniami. Przecież to król! Zachowała się tak jak powinna! Ostatecznie, nie bardzo wiedząc jak wybrnąć z sytuacji, sama dołączyła do śmiechu, choć nie był on szczery
-Dobra, dobra, Galli. My tu jesteśmy wszyscy na “ty”. Nie ma powodu wkładać sobie kija w tyłek. Może misja jest ważna i tak dalej, blablavbla, ale jednak w wolnych chwilach kultywujemy zasadzie “wszyscy jesteśmy ludźmi”... no... ewentualnie elfkami-wampirzycami bądź archaniołami, ale to niewiele zmienia.
Galienne zmrużyła oczy
-Ona jest wampirzycą?
-Jestem, wiem wiem, nie wyglądam.-Powiedziała nagle Aerithe wybudzona z głebokiego zamysłu.
-Po za tym, nekromanci to też nie są “normalni ludzie”-Wcięła zadziornie.
-Ej!- zakrzyknał Barutz, Galienne wyraźnie też miała ochotę zaprotestować, ale, po pierwsze nie czuła się jeszcze na tyle pewnie w nowej drużynie, dwa Barutz, który nie miał takich problemów, ją ubiegł - Wypraszam sobie! To, że, aktualnie, trzy czwarte z nas dąży do zagłady świata wcale nie oznacza, że coś z nami nie tak!- zaśmiał się Barutz, bo sam sobie zdawał sprawę, że to dokładnie to oznacza
-Ale...-Chciał wtrącić Azrael, jednak Elfka była szybsza przyłożyła mu rękę do ust aby go uciszyć.
-Jest we mnie prawie tyle samo człowieczeństwa co w was! Wiem, piję krew, ale przynajmniej, nie jestem... nie ważne.-Chciała dodać coś co mogło by być obraźliwe ale się powtrzymała.
-No! Wyduś to z siebie!- warkną Barutz w wyraźnie teatralnej wściekłości - Masz jakis problem to dawaj, prosto na klatę!- dodał wypinając pierś i energicznie na nią wskazując
Wampirzyca zmierzyła go wzrokiem.
-Jak sobie życzysz, wolę pić krew niż się bawić w nekrofilię, ot co.-Powiedziała z wyrzutem.
Barutz przyłożył dłoń do brody i podrapał się po szczęce kciukiem i palcem wskazującym
-Cóż...- zawarczał po cichu - dobra trupica nie jest zła, co? Z resztą kwestia gustu, a o tym się nie dyskutuje, prawda?- zapytał z nadzieją, ale widząc pełne triumfu spojrzenie elfki szybko zmienił taktykę- Z resztą to tylko stereotyp, że wszyscy nekromanci lubią sztywniaków. Prawda, babramy się w martwych dzierlatkach, ale to o niczym nie świadczy! Poza tym..- tu zmrużył oczy i w geście konspiracji, zasłonił usta tak aby Galienne ich nie widziała, a kciukiem drugiej ręki wskazał na nią- czy ona ci wygląda na nieboszczkę?- zapytał ściszonym tonem, choć nie mogło być wątpliwości, że i ona to usłyszała. Z resztą fakt, że się zaczerwieniła był doskonałym dowodem na to
Gdy Wampirzyca szykowała kolejny kontrrgument, Azrael nie wytrzymał.
-Cisza! O czym wy mówicie przy dziecku, takie rozmowy prowadzcie gdy on pójdzie spać.
-A właśnie chyba pora.-Azrael wskazał królowi miejsce gdzie były rzucone jakieś koce, a ten o dziwo udał się tam bez sprzeciwu, może to z powodu zmęcznia.
Gdy anioł spojrzał na nekromantę zobaczył na jego ustach wybitnie wredny uśmiech
-Wiesz Azraelu. Gdy dzieci śpią, dorośli zwykle nie ograniczają się do rozmowy- ledwo zakończył a złapał się za twarz i znów wybuchnął- Dobra, skończmy temat, bo zaczyna mi odbijać- dodał wciąż dygocąc w rytm niemego śmiechu
-No... zupełnie nie dorosłeś, przez te półtora roku- rzuciła, z wyrzutem, Galienne
-Prawda.-Potaknął z powagą na twarzy Azrael i puścił oczko nekromantce.
Galienne przez chwilę zaczeła się bać, czy przypadkiem nie zapisała się do jakiegoś zgromadzenia perwersów, ale doszła do wniosku, że i anioł sobie żartuje... Musi żartować... prawda? Zapytała sama siebie w myślach, jakby oczekiwała usłyszeć odpowiedź od swojego alter-ego. Natomiast Barutz zastanawiał się, czy Azrael mu przytaknął, że mu odbija, czy może o praktykach dorosłych. Mu, z kolei, bardziej się podobała druga wersja. Jego smiech znów stał się słyszalny, ale szybko go opanował.
Gabryjel zauważył niepewność Gallienne.
-No cóż, Fauście, czas przedstawić prawde, o naszym zgromadzeniu, nie sądzisz?-Zapytał Barutza, rzucając mu jednoznaczne spojrzenie.
-Nie- pokręcił głową nekromanta- Lepiej poczekajmy z tym do noclegu- stwierdził tonem geniusza, z lubością obserwując rosnący niepokój Galienne
-Ale chłopaki... to takie żarty, prawda?- zapytała, wyraźnie traciła rozeznanie i zaraz, albo w to uwierzy, albo zrobi coś co utnie dyskusję, bądź się przyłączy.
Aerithe patrzyła na Anioła i Nekromante jak na czubów, pokręciła głową i poszła do króla.
-Żarty? Wiesz, że ja przez całe swoje życie...W niebie nie ma Anielic, a ja jednak wolę kobiety. Wiesz...Nie było też czasu, w zasadzie dopiero dzisiaj!-Krzyknął radośnie Azrael.
Galienne posłała zrospaczone spojrzenie do wampirzycy szukając u niej zaprzeczenia
-Nie ma anielic?- zapytał, niemal oburzony Barutz- Ale... jak to?- teraz miał już ton głosu, które właśnie się dowiedziało, że nie ma świętego mikołaja
-Niestety, to tylko fucha dla mężczyzn.-Westchnął głęboko.
-Rany... bycie aniołem ssie... Te... jak nie ma kobiet twojego rodzaju... hmmm... Argh... zbyt intensywne myślenie boli! - Galienne, korzystając ze zmiany tematu zmyła się do Aerithe i króla, Barutz jej zupełnie nie zauważył, pochłonięty wewnętrzną walką między stalową logiką i niesamowitym okrucieństwem tej logiki. Otworzył usta, ale zamknął je nie mogąc, zgrabnie, uformować pytania. Twarz Azraela skamieniała w skupieniu przez te kilka sekund których Barutz potrzebował.
-Może w ten sposób... bawisz się w wielkiego Casanowę, masz w ogóle potrzebne oporządzenie? Skoro kobit nie macie... a raczej wątpię by anioły urządzały regularne wycieczki na ziemię...
-To, że nie ma Anielic nie znaczy, iż nie mamy osprzętu. Poza tym w niebie jest wiele bytów, są też kobiety. Jednak ja nie miałem na to nigdy czasu.-Teraz mówił zupełnie serio.
-Dobra- powiedział, Czwarty, bardziej do siebie. Ani logika nie jest złamana, ani nie ma tu żadnego, chorego żartu Stwórcy. Doskonały układ
-To smutne zdziebko... - zaczął żartem, ale szybko niesamowicie spochmurniał. Klękną i zaczął rysowac palcem po ziemi kółka, drugą ręką obejmując kolana - W sumie ja też nie miałem wiele czasu...
-Teraz masz okazję.-Klepnął go w ramię i wskazał głową na Nekromantkę.
-Obejmę wartę.-Jak powiedział tak zrobiłm, przeszedł koło Aerithe i króla i usiadł nieopodal.
-A to bydlak- steknął Barutz, patrząc na plecy odchodzącego anioła, gdy już się otrząsnął po otrzymaniu wrzuty takiego poziomu. On tu żartuje, a Azrael wykorzystał to i sprawił, że Barutz wyszedł na jakiegoś cieniasa co w życiu kobiety nie dotknął - Dobra archaniele... to oznacza wojnę- powiedział do siebie, strzelając stawami pięści.
 
Saverock jest offline