Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2011, 10:55   #54
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Furiatka, bo najwyraźniej z kimś takim miał do czynienia, nie wyglądała na kogoś do którego jakiekolwiek słowa wyjaśnienia by dotarły. Babsztyl był pokaźnych gabarytów. W dodatku kobieta była uzbrojona w hak rzeźnicki i wyglądała tyleż groźnie, co groteskowo. Erich nie miał zamiaru się z nią bić, ani tym bardziej dać się bić. Pozostawało jedno, choć może niezbyt eleganckie wyjście. Ucieczka. Nie czekając aż baba zbliży się do niego bardziej chwycił za leżące krzesło i cisnął nim w kobietę biegnąc jednocześnie w stronę wyjścia.
Nie poszło tak łatwo. Babsztyl machnął hakiem i wbił go w krzesło, częściowo je roztrzaskując. Wbite narzędzie jednak utkwiło w jednej z desek. Oldenbach tymczasem zdążył ja wyminąć i już jedną nogą był na zewnątrz, gdy poczuł jak jej ręce i to bynajmnie nie delikatne chwyciły go za nogę i pociągnęły. Erich stracił równowagę i wyłożył się jak długi prosto w rynsztok, którym akurat spływały sobie mydliny. Pozostałość ablucji jakiegoś okolicznego mieszkańca. Erich zdążył przewrócić się na plecy wypluwając mydlaną wodę, gdy baba nie zrażona zupełnie tym, że już nie ma haka chwyciła go za oszewki próbując podnieść.
Tym razem, to ona ufna w swój wzrost i masę przeliczyła się. Oldenbach bowiem też nie był ułomkiem, w dodatku był całkiem silny. Pociągnął babsztyla za koszulę. Ta trzasnęła ukazując na chwilę pocieszny widok obwisłych cycków, a po chwili baba zwaliła się na Ericha. Doszło do wzajemnej szamotaniny i pośród stęknięć i sapnięć Erich w końcu znalazł się na górze. Baba zaś widząc, że przegrywa zaczerpnęła powietrza w płuca i zawołała:
- Ludzieee …!
Na więcej ja nie było stać, bo Erich złapał za jej skołtuniony łeb, uniósł nieco i dość silnie walnął jej potylicą o bruk.
Źrenice babysztyla powędrowały do góry ukazując białka gałek i baba straciła przytomność. Zataczając się z wysiłku i Erich wstał. Ciągle w nogach czuł odrętwienie. Wszak długo leżał związany jak baran. Chciał się wrócić po hak, ale nagle usłyszał szczęk zasuwy i skrzypienie otwieranych drzwi. Ktoś usłyszał wrzask babsztyla. Oldenbach zrezygnował z haka i nie czekając, aż pojawi się więcej świadków, pomimo bólu nóg rzucił się do ucieczki ciemnymi zaułkami.

Sam nie wiedział jak długo biegł. Biegł póki mu starczyło tchu, biegł póki nie dotarł do jakiejś większej ulicy. Wtedy zdało mu się, że rozpoznaje okolicę. Przystanął by nieco odpocząć i rozejrzał się.
Tak … już tu kiedyś był. Teraz musiał dotrzeć do “Kota w Gaciach”. Sam zresztą prócz gaci nie miał wiele więcej. Podróż do domu póki co trzeba było odłożyć. Ludzie i krasnoludy, których poznał na szlaku mogli mu pomóc, w zasadzie tylko oni. Erich nie miał wielkiego wyboru. Podstępny los niczym wielka tajemnicza ręka kierował go w stronę w jaką wcale nie miał ochoty podążać. I jak tu nie wierzyć w fatum.
 

Ostatnio edytowane przez Tom Atos : 17-11-2011 o 10:58.
Tom Atos jest offline