Mela – z szeroko rozdziawioną ze zdumienia buzią – patrzyła jak rany na grzbiecie i całym ciele psa zamykają się. „Mieć taki kluczyk – przemknęło jej przez myśl – wszystko bym sobie pozamykała.. . słodycze przed braćmi, pokój, żeby mi nie wchodzili, jak oglądam telewizor.. „ Ale potem pomyślała, że jednak lubi, ktoś ogląda z nią telewizor. Bracia, tatuś.. a najbardziej mamusia. -Jaki mama dziś dzień? Wtorek? – zapytała, i nie czekając na odpowiedź zaczęła coś zliczać na palcach, marszcząc zabawnie czoło i wystawiając koniuszek języka. - Pusiek! Idź sobie, przeszkadzasz – powiedziała do psa, który zaczął oblizywać ją po dokładnym wylizaniu Justynki – liczę!
Liczenie nie było łatwe, ale Mela pamiętała grafik mamusi w Tesco – rano, wolne, popołudnie, wolne, noc, wolne, rano… ostatnio szła na popołudnie, to było dwa dni temu, pojutrze, wiec dziś powinna iść dopiero na noc! Jak się pośpieszy, to sobie obejrzą razem dobranockę. A potem M jak miłość, jak mamusia się zgodzi. Do Welmy nie musieli już iść, Pusiek był zdrowy i mogli wracać do mamusi, bo tak naprawdę, to Mela już miała dość tej plaży i wszystkiego. Wilków, panów w skórzanych majtkach, niedobrej Justynki, przemądrzałego Tomka , Piotrka, co strzelało wszystkich i Przemka też. Choć nie wiedziała, dlaczego. Piaskowych ludków też miała dosyć… piaskowych ludków?! Piaskowy ludek był mniejszy pod Meli, i wcale nie wyglądał groźnie.
Ale Mela była mądrą dziewczynka – wiedziała, że piaskowe dziadki chodzą po nocy i sypią dzieciom piasek w oczy, żeby spały. A Mela nie chciała spać. Chciała iść do mamusi, bo już tak długo jej nie widziała, i mamusi na pewno tęsknił i potrzebuje, żeby Mela dała jej całuska i przytuliła, zwsze tak chciała, jak szła do pracy, albo wracała, bo przecież bardzo kochała swoją mała córeczkę, tak zawsze mówiła.. i.. i.. Mela poczuła, że już ją oczka szczypią, choć stworko-dziadek jeszcze nie sypnął jej pisku. Pociągnęła nosem. Broda zaczeła jej się trząść. - Nie idę do żadnego piaskowego dziadka – oznajmiła z kamienną determinacją, dostepną tylko siedmioletnim, stęsknionym za mamusiami dziewczynkom - idę do mamusi. Mamusi się martwi i jest jej smutno. Choć Pusiek! Zaprowadź mnie do lasu, tam gdzie przyszliśmy z podwórka. Chodź piesku. – odwróciła się i zaczeła biec po plaży w stronę – jak się jej wydawało – lasu, z którego przyszli.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |