Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2011, 13:44   #132
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Nie tego się spodziewała zapuszczając się w mroczne korytarze. Choć po prawdzie, Leiko nie wiedziała czego się można było spodziewać. Broń którą zdobyła w kapliczce, nie była tylko ozdobą.
Niewątpliwie miała w sobie magię. Co prawda Maruiken nie mogła tego stwierdzić z całą pewnością. Nie miała, na to żadnych dowodów, a jedynie poszlaki. Ale była tego tak pewna, jak i niczego innego w swym życiu.
Wakizashi miało w sobie magię. I było jej. Tylko jej.
Łowczyni odkryła sekrety tutejszych ziem i powody zainteresowania nimi przez daimyo Hachisuka i Chińczyków. Ale choć znalazła odpowiedzi, to jednak zrodziły one kolejne pytania.
Ciągle nic nie układało się w całość. Lecz...
Póki co nie był to czas na rozważanie takich spraw.
Należało zdać się na ganriki. Instynkt, który zawsze podpowiadał Leiko właściwą drogę w papierowych labiryntach budowanych na tyłach posiadłości mateczki. Rozsuwane ściany układane były w różnorakie i nieprzewidywalne wzory, czyniąc owe labirynty trudnymi do przebycia w krótkim czasie.
Leiko jednakże była mistrzynią w ich pokonywaniu. Była zawsze najlepsza ze swych sióstr, w tym wyzwaniu. Była niemalże niepokonana.
Dzięki ganriki, dzięki oku. I teraz miała niejasne przekonanie, że to ganriki doprowadziło ją do owej kapliczki i wakizashi.Teraz zaś miało wyprowadzić.

Kojiro zniknął. Łowczyni była pewna, że jednak znajdował się, gdzieś przed nimi. Ten fakt, był nieco intrygujący dla Leiko. Sasaki niewątpliwie znał kilka sztuczek ninja. Zwłaszcza, jeśli chodzi o ukrywanie swej obecności. Kolejna tajemnica, którą wypadało odkryć, podczas ich następnego spotkania?
Może.
Wszak łowczyni uważała wydobywanie tajemnic Sasaki Kojiro, za przyjemność samą w sobie.
Póki co jednak, przemierzała z Kirisu kolejne korytarze. A choć sama potrafiłaby ukryć swą obecność, to jednak problem był z Płomieniem. Wszak młody łowca, dotąd wolał zwracać na siebie uwagę, a nie ukrywać się. Na szczęście pracujący robotnicy, byli obojętni na ich obecność... a tak przynajmniej się im wydawało.
Tak było w drodze do kapliczki i tak było przez większość drogi powrotnej na powierzchnię. Aż do czasu, gdy Kirisu i Leiko weszli do sporej sali topornie wykutej w kamieniu i oczyszczanej rękami robotników.
Było ich tu około pięćdziesięciu.
I był tu także ich przywódca. Tajemniczy grajek, który dźwiękami swej biwy obudził ze snu nieumarłych na cmentarzysku.

Mężczyzna ów przypominał żebraka, ubrany w czarne znoszone i kimono. Na plecach zaś miał biwę. Stał z założonymi rękami wyraźnie na kogoś czekając. Na przemierzającą korytarze dwójkę “intruzów”.
Jednak spojrzenie Leiko przesunęło się na stojącego z boku mężczyznę.


Ubrany w czarne, dopasowane szaty, dojrzały mężczyzna o chudej twarzy wydawał się równie niebezpieczny, co grajek. Niewątpliwie był yojimbo tego artysty i... ninją zarazem.
-Proszę, proszę... Nie sądziłem, że odwiedzą mnie goście. Zwykle nieumarli wystarczają by zniechęcić ciekawskich, ale miałem wrażenie, że wy jesteście inni.- rzekł na powitanie grajek.
Uśmiechając się kontynuował swoją wypowiedź.-Goście rzadko zapuszczają się tak daleko na północ. Ishiki zwykle wywiązuje się ze swego zadania. Niemniej. Czyżbyście byli najemnikami klanu Hachisuka? Ishiki wspominał poprzez swych podwładnych, że napotkał ponoć takie osoby. I nakazał im opuszczenie tych ziem.


Spojrzenie grajka spoczęło na Leiko, przesunęło się po niej powoli. Zimne spojrzenie. Oczy niemalże jak u ryby, pozbawione wyrazu i puste.- Nazywam się Heike i jestem....- przez chwilę milczał skupiając spojrzenie na zdobytym niedawno przez Maruiken wakizashi.-...hmm... Nie ma określenia, które dokładnie opisywałoby moją rolę. Najbliższe byłoby namiestnik tych ziem z woli daimyo Hachisuka. A co za tym idzie, wy podlegacie mnie.
-Twoje słowa są mogą być kłamstwem. Nie widziałem tutaj nigdzie monu Hachisuka.
- odparł poirytowany Kirisu, mocno zaciskając dłonie na rękojeściach swych broni.-Jakoś nie ufam twym słowom czarowniku.

Płomień gwałtownie zmienił pozycję. Wysunął lewą nogę do przodu, ustawił jedno jūmonji-yari do bloku.


Drugie zaś przyszykował, by błyskawicznie kontratakować.- Jestem łowcą oni. Zostałem wynajęty do oczyszczenia tego krainy z plugastwa. A tu się wszak roi od nieumarłych szumowin, ne?
Złowieszczy uśmieszek i bojowa postawa Kirisu, świadczyły o tym, że młodzieniec dąży do bezpośredniej konfrontacji z Heike. Dosłownie, rzucał mu wyzwanie.
Jednakże Heike niezbyt się przejął deklaracjami młodzika, choć łowczyni zauważyła, że dotąd pracujący spokojnie robotnicy, oderwali się od pracy i powoli osaczali dwójkę łowców. Niemniej Kirisu nie był tak spostrzegawczy jak Maruiken.
Czarownik zareagował na to wyzwanie drwiącym uśmieszkiem i odpowiedzią.- Życie nie jest tak proste chłopcze. Nie ma prostego podziału na złe oni i dobrych ludzi. A wy jesteście w moim... domu. Więc uszanujcie zasady gościnności i nie wszczynajcie burd.
Spojrzenie Heike ponownie spoczęło na zdobycznym wakizashi.- A więc udało się tobie. Przybyłaś tu wykraść ostrze?- uśmiechnął się.-Iye. To niemożliwe. Dla mnie odkrycie jego obecności tutaj było niespodzianką, a wszak wiem wiele o tym miejscu. Pokonałaś strażników, godne pochwały....- ton wypowiedzi czarownika jednakże zmienił się na lodowaty.- Ale teraz oddaj je mi. Ostrze, jak i wszystko na tych ziemiach należy do klanu Hachisuka. Przekażę wakizashi daimyo w stosownej chwili.-
W jego tonie głosu była groźba. Może nie tak otwarta jak wyzwanie Kirisu, ale równie stanowcza.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 27-12-2011 o 11:37. Powód: literówki
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem