Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2011, 17:24   #241
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Andrzej (i Little Ann):
Przygotowałeś mop, ale w tym momencie grupa żywych trupów wkroczyła do twojej przebieralni. Zdaję się, że opanowali cały hol. Większa ilość ścian sprawia, że przebieralnia raczej nie powinna się całkiem zawalić. Od strony pomieszczenia z basenem przybiegła do ciebie Little Ann z małym chłopcem Billy'm i wylewa jakieś swoje smuty.

Frank (Andrzej i Little Ann mniej więcej widzieli co się tam stało):
Niezdecydowany czekałeś tak długo, że aż skończyły ci się drogi ucieczki. Pozostałeś jedynie ty, przezroczysta pleksja, której nie dało się rozbić gazrurką i armia żywych trupów. Rycerz z kosturem, który im przewodził doskoczył do ciebie (jest zwinny jak zwykły człowiek, a zbroja wcale nie obniżyła mu sprawności). Próbowałeś go uderzyć gazrurką, a on nic sobie z tego nie zrobił tylko złapał cię dwoma rękami za szyję rzucając swój kostur na ziemię. Zdążyłeś jeszcze wyciągnąć katanę, ale nie zdołałeś uciąć mu głowy, bo on twoją wyrwał razem z kręgosłupem z twojego ciała. W prawej ręce trzymał głowę, a w lewej resztę. W końcu ciało rzucił w kąt. Prawdopodobnie użył jakiś mocy na twoim sercu, bo jej ostatnie uderzenie wywołało wybuch. Róg ściana do zachodniej przebieralni i połowa przezroczystej pleksji rozleciały się. Twoja głowa została rzucona na posadzkę, a następnie uderzona na tyle mocno butem, że twój mózg wypadł. Rycerz chwycił za mózg i wrzucił do dziwnego plecaka, którego wcześniej nie widziałeś na jego plecach (no teraz właściwie też nie widzisz). Następnie wziął kostur i poszedł dalej w stronę wejścia do kanałów wraz ze swoją armią żywych trupów.

Frank uległ recyklingowi.
Serce jako granat.
Mózg to mózgoplecaka!

Dzięki za grę.

Chopper, David:
David oczywiście mógłby jeszcze pomóc Chopperowi, gdyby był lekarzem lub posiadał życiostrzykawkę. Bez tego nic nie dało się zrobić oprócz...

Bum! Strzał w głowę!
Chopper został dobity.
Król wywoływania współczucia padł!

Dzięki za grę.

David:
Po wszystkim ostrożnie wyszedłeś na zewnątrz próbując sprawdzić sytuację. Śmigłowce wciąż były na niebie prócz jednego z nich, który wcześniej spadł na zgliszcza Bloku 6. Wtem usłyszałeś upadające drobinki ziemi za swoimi plecami. Odwróciłeś się z bronią, ale wtedy żywy trup przegryzł ci gardło. Toksyny czy raczej przekleństwo w zębach nieczystego stwora zabiły cię w jednym momencie. Ten sam, który wcześniej zabił Elan i Haley, gdy wchodziliście do komisariatu... ten, który wyczekiwał w gruncie w leju po wybuchu przy samych drzwiach. Wyczekiwał na kogokolwiek kto powoli przejdzie obok.

David popadł w paradoks.
Ostrożnie stał się nieostrożny.
Niektóre pułapki da się przeskoczyć.

Dzięki za grę.

Rachel:
Nagle posadzka basenu się jakby... zapadła. Chyba pod tobą nastąpiła eksplozja, dzięki której możesz teraz wypłynąć na powierzchnię - na tyle blisko i daleko, że pomogła ci. Lub zostać pod wodą i oddychać poprzez bąbelki, które wylatują teraz z dziury. Powietrze z dołu jest obrzydliwe, bo śmierdzi szambem, ale kto wie co czyha na ciebie teraz na powierzchni? Przynajmniej potwory z tego co wiesz nie pływają, a na wodę reagują tak jak ludzie na kwas. Z drugiej strony dach w każdym momencie całkiem może się zawalić, a kolejnej fali gruzów nie przeżyjesz.

Mośko:
Otworzyłeś w klatce schodowej drzwi do piwnicy (były na klucz, ale w końcu to twój blok, więc masz klucze do piwnicy), a tam mnóstwo żywych trupów... zamknąłeś je po chwili. Zaczęły się dobijać do drzwi. Belkar, który akurat patrzył czy coś nie wchodzi do bloku głównymi drzwiami (niestety są do połowy urwane z zawiasów) pyta jaktam zawór. W swoim mieszkaniu stwierdziłeś, że woda leci z kranu, ale marnie.

Connor:
Właściwa chwila nadeszła. I pobiegłeś ile sił w nogach, ale... skrzyżowanie między SuppaMarket, parkiem, a Blokiem 6 wciąż płonie. Nie wiesz co tam było w cysternie, ale już nawet fragmenty asfaltu bulgoczą tworząc wiele kałuż. Nie mając innego wyjścia skierowałeś się na tyły SuppaMarket. Stoi tu nadal TIR (który należał do Jurija) i ogółem można wejść do środka. Spokojnie tu dość. W powietrzu śmigłowiec bojowy wciąż walczy, żeby nie spaść i chyba nic z tego nie będzie. Z drugiej strony śmigłowiec transportowy prawdopodobnie będzie lądował na dachu SuppaMarket. Niestety nie ma na dach żadnych drabinek, ale w sklepie sprzedawali takie - połączysz dwie i wejdziesz na górę.

 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 17-11-2011 o 17:53.
Anonim jest offline