Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2011, 20:07   #372
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Miecze szczęknęły tak głośno, że pozostali aktorzy aż na chwilę odwrócili głowy, zaskoczeni tą nieprzewidzianą atrakcją przedstawienia. Nikt przecież wcześniej nie mówił, że walczyć tu będą na miecze a nie drewniane rekwizyty. I jeszcze ostrze w rękach Sigmara nie było czymś bardzo dziwnym, bowiem młota jeszcze nie otrzymał, to ork walczący mieczem do tych dziwniejszych widoków już się zaliczał. Inna sprawa, że zdecydowana większość ludzi na widowni w życiu orka nie widziała i choć pewnie kojarzyli zielony kolor, to niewiele więcej.
Jost nie miał czasu na zastanawianie się nad tym wszystkim. Jego przeciwnik walczył wyjątkowo poważnie i już po chwili były doker musiał robić wszystko, aby utrzymać się przy życiu. Jeszcze kilka miesięcy temu błyskawicznie uległby przeciwnikowi, który mistrzem miecza to nie był, ale zdecydowanie umiał posługiwać się bronią. Teraz jednak blondyn także nie był tylko koślawym tragarzem. Ostrza błyskały w światłach pochodni, a tłum wręcz wiwatował, gdy Sigmarowi udał się jakiś wypad i buczał przerażająco, gdy to Grimgut przeważał.

Soe tymczasem, wspomagana przez Degnara, wdrapała się na szczyt całej budowli będącej sceną. Było tu znacznie ciemniej niż na dole, ale jej wzrok szybko wychwycił kilka postaci, płasko ułożonych na dachu. Każdy z nich trzymał w jednej dłoni łuk, a w drugiej strzałę. Czekali na coś...
...gdy nagle wszystko eksplodowało hałasem.
Sigmar, a dokładniej spiskowiec grający Sigmara, zachwiał się, a jego twarz zalała się krwią. Cios wyprowadzony przez Josta przeszedł przez całą jego facjatę, rozpoławiając maskę, nos i sporo innych rzeczy. Udający orczego wodza mężczyzna nawet nie miał szans zamienić cięcia na uderzenie płazem, cios pozbawił jego przeciwnika. Wśród widowni wybuchła wrzawa, gdy założyciel Imperium padł najpierw na kolana, a potem, już martwy, na deski sceny.

Udawana bitwa zamarła.
A chwilę potem zaczęła się ta prawdziwa.

Pierwszym, najważniejszym, głównym i najbardziej przerażającym jej elementem okazała się postać, która wskoczyła na scenę. Gdy spadł okrywający ją płaszcz, wrzask oburzenia zamienił się we wrzask paniki, która natychmiast ogarnęła całą publiczność. Nie był to bowiem człowiek, a coś całkowicie przerażającego. Bezwłosa istota z podłużną, białą twarzą, obnażająca długie na ponad pięć centymetrów kły. Jego przeraźliwie chude, długie ramiona, zaopatrzone były w połyskujące pazury, a czerwone oczy płonęły szaleństwem i nienawiścią. Większość aktorów zatoczyła się i runęła w tył, wrzeszcząc w panice tak jak pozostali. Jost z trudem opanował panikę, a szczęka Degnara opadła. Ludzie przewracali krzesła i wpadali na siebie, Koller coś krzyczał, a kilku gwardzistów już pojawiło się, aby chronić Karla.
Wampir skoczył do ataku, prosto na Dziecko, najpierw rozpłatając szyję pierwszego ze stojących przed nim ludzi. Oni wiedzieli, że to nie był prawdziwy Karl. Tłum podświadomie chyba także, bowiem wyraźnie kierował się ku ucieczce a nie obronie Sigmara Odrodzonego. Podobnie zresztą jak nieuzbrojony Helmut, próbujący odciągnąć przerażonego chłopaka jak najdalej do tyłu.
Wtedy zdarzyło się coś jeszcze. Soe nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, co dzieje się na dole, ale postaci na dachu uniosły się nagle na kolana i jak jedność, zaczęli wypuszczać strzały, prosto, jak się wydawało, w miejsce, w którym siedział fałszywy Karl. Było ich siedmiu, a ich smukłe sylwetki jednocześnie przypominały jak i nie przypominały ludzi.
Degnar także poczuł, że spiskowanie się skończyło. Jakiś sztylet wbił się od tyłu w jego plecy, przebijając sztuczną zbroję i prawdziwą kolczugę, ale nie wchodząc za głęboko w ciało. Jeszcze inny spiskowiec obnażał już miecz, a dwóch, znajdujących się dalej, sięgało po noże. Wydawali się zdezorientowani, ale jednocześnie całkowicie zdeterminowani do walki. Przebijali się na scenę, dwóch nieświadomych niczego aktorów padło już pod ich ciosami, gdy próbowali uciekać jak najdalej na zaplecze.
Wilhelm coś krzyczał, ale zupełnie nikt go nie słuchał. Ani nie słyszał. W końcu dopadł go kolejny z Heroldów.
Wszystko w tym samym czasie.
Chaos ogarnął wszystko wokół.
Kilka strzał sterczało już z pleców wampira, który zdawał się na nie nie zważać, walcząc wściekle i z każdą chwilą bardziej przebijając się ku Karlowi. Strzelcy z dachu nie ustępowali, nie dbając o to, że czasami trafiają także ludzi. Nadbiegał kolejny z patroli, wcześniej pilnujący porządku za sceną.
Tłum utknął w ciasnym przejściu, teraz kotłując się i tratując.
Jost znów musiał się bronić przez mężczyzną z mieczem i w tucznej brodzie jakiegoś krasnoluda. Heroldów było teraz łatwo wychwycić. Osiem postaci z bronią, kierujących się w zupełnie innym kierunku do reszty.
 
Sekal jest offline