Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-11-2011, 21:53   #23
Wnerwik
 
Wnerwik's Avatar
 
Reputacja: 1 Wnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetnyWnerwik jest po prostu świetny
Krasnolud wyglądał jak typowy przedstawiciel swej rasy - niski, krępy i włochaty. W oczy rzucała się duża ilość sprzęt którym był obładowany i brak brwi.
Wzdrygnął się na widok elfów. Świetnie, po prostu świetnie. On ma ratować tyłki długouchym? Prędzej by ich wszystkich powpychał w łapska konstruktów... Gdyby nie to, że płacili mu za ich ochronę.
Uznał, że również powinien się przedstawić. Chwilę mu zajęło wymyślenie odpowiedniego tytułu.
- Jam jest Vargrom Varekson, zwany przez przyjaciół Czarnym, a przez zielonoskórych Niszczycielem albo Pogromcą. Weteran wielu wojen z orkami, elfami i wszystkim co się nawinęło pod ostrze topora. - Z tym Pogromcą i Niszczycielem to trochę zmyślał, ale skoro oni mieli tytuły, to on też powinien mieć. Żadne elfiaki ani gady nie będą od niego lepsze!
Jaszczur skrzywił się na tak wyraźne odcięcie się od drużyny. To teraz chyba już wiadomo czemu podział ról jest taki a nie odwrotny...
-Thazzoq, Trzeci spośród Pożóg - przedstawił się - Mam nadzieję, że będzie się nam dobrze współpracować
Idąc ramię w ramię z dowódcą ich małej grupki pogrążyła się w myślach tak głęboko, że nie do końca zdawała sobie sprawę gdzie się kierują. Nie żeby ją to obchodziło. Zadanie zostało wyznaczone, formalności na bok, pora na działanie.
Otrząsnęła się dopiero gdy przystali. Przed nimi, jak znikąd, wyrosły trzy tak różne od siebie postaci. Szybkim spojrzeniem obrzuciła dwójkę elfów, lecz gdy jej wzrok spoczął na trzecim towarzyszu, zamarła.
Pierwszy raz pozwoliła sobie, nieumyślnie oczywiście, na zdjęcie swojej maski obojętności i zdradzenie emocji, które błądziły po jej umyśle. Jej pełne usta wykrzywiły się w wyrazie obrzydzenia a dłonie mimowolnie powędrowała do rękojeści sztyletów, och jak dobrze, że zwrócono im broń w nienaruszonym stanie.
Jaszczur. Przed nią, jak w jakimś okropnym śnie, majaczyła się łuskowata bestia, przyglądając się jej kompanii z pewną dozą ciekawości. Nie obchodziło ją czy zobaczy jaki efekt wywołała jego obecność na niej.
Przez myśli znowu przeciągnęło się sto wspomnień na minutę. Wspomnień z życia w niewoli; wspomnień eksperymentów na jej ciele, morderczych treningów i jej „panów”. Obrzydliwych, łuskowatych bestii.
Miała ochotę splunąć. Zamiast tego jednak, spróbowała opanować swoje emocje i ukryła twarz głębiej w kapturze. Jej mięsnie nadal jednak pozostały napięte, jak gdyby gotowała się do ataku.
Nie mogła uwierzyć, że to stworzenie będzie im towarzyszyło. Że Basha przyjmował jaszczury do swojej kompanii.
Wydawałoby się, że Lea zadbała o to by jej nagły przypływ emocji nie zdradzał jej stosunku do nowego “towarzysza”. Ale czujne zmysły jaszczura wyczuły coś niepokojącego w jej zachowaniu, choć do końca nie wiedział o co mogło chodzić. Nie mógł być też do końca pewien, czy dobrze przeczuwa, gdyż zabójczyni miała dobrze wyuczone tuszowanie emocji.
Czarodziej pokręcił chwila oczyma. Ale widocznie wszyscy byli wyjątkowo zajęci by zwrócić na niego uwagę. Rozejrzał się dokładnie po otoczeniu. Bardzo zaciekawił go budynek który odstawał od pozostałych. Niemal natychmiast udał się w jego kierunku - W końcu był wśród “towarzyszy” co mogło mu się stać ?Grupa wojskowych widocznie go irytowała, więc wolał znaleźć jakieś ciekawe zajęcie. Poruszał się wolnym chwiejnym krokiem. Co jakiś czas podnosząc kapelusz z oczu. Madeiowi nie mogło to umknąć, choć nie protestował - Jeśli nie jesteście głodni, to możecie się tu chwilę rozgościć. Ale jeśli zrobicie coś wbrew panującemu prawu, zostaniecie ukarani. Za godzinę wszyscy mają być przy fontannie. I żadnego alkoholu na służbie - rzekłwszy, udał się powolnym krokiem w stronę karczmy.
Kiedy czarodziej usłyszał wzmiankę o braku jedzenia zatrzymał się.
- Vargromie! Weź tam sporo tego jadła dla mnie! Za chwilę wróce! Proszę się nie przejmować - Po czym podniósł rękę oznajmiając że jest “w porządku”. Jego przyjaciel tylko skinął głową, potakując, po czym ruszył na poszukiwanie jedzenia. Miał smutną minę - widocznie tak podziałała na niego wzmianka o braku alkoholu.
 
Wnerwik jest offline