Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2011, 12:29   #245
Someirhle
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Poruszał się szybko. Ładunek adrenaliny po biegu i różnychtakich widokach nadal działał.
Jego koszula stała się polem bitwy miedzy potem a krwią, co czyniło ją zupełnie mokrą. Jak na ranę od byle nożyczek, poszło sporo krwi, ale krwotok powoli ustawał, co i dobrze bo miał czasu się tym zajmować. Ustawił się plecami do porządnej ściany, doładował strzelbę (na krótki dystans jak znalazł). Co najwyżej w zapasie pozostanie jeden niepełny magazynek, trudno. Z wysiłkiem uspokoił oddech, a potem wrócił pamięcią do czasów, kiedy uczęszczał do harcerstwa. Nienawidził tego całego skurwysyństwa, bo jak chciał się przyłączyć do wspólnych śpiewów, to został zmuszony by z głębokiego lasu wydostać się całkiem sam - nikt nie czekał na drugą zwrotkę. Praktyczną stroną wspominania (zresztą, to duże słowo - może raczej migawki z przeszłości na mrugniecie okiem plus minus uderzenie serca) było to, że przynajmniej nauczył się tam chodzić cicho (w ramach podchodów - Ci, co nie potrafili, w ramach doprawdy dziwnego ducha, zajmowali się odchodami, więc umiejętność ta była zaiste pierwszorzędnej wagi. Tak to jest jak rodzice oszczędzają na wyjazdach, drogie dzieci). Dosłownie pół sekundy poświęcił na rozważanie czy powinien spróbować wywołać Mośka, po czym stwierdził, że ani nie ma na to czasu, ani też nie zamierza dodatkowo hałasować. Może później. Za pamięci wyłączył krótkofalówkę.
Ruszył w głąb budynku, tak szybko i cicho jak tylko mógł (z naciskiem na pierwszą opcję). Nie liczył na to, że nie zostanie usłyszany - miał tylko nadzieję że nie zagłuszy niczego odgłosem własnych kroków.
Lekki bałagan ( a potem pewnie wielki bajzel) mówił mu, że ktoś tu był... Gdyby przypadkiem dojrzał plamy krwi, nie mógłby zdwoić czujności - podkręcił ją i tak na maksa, aż się pokrętło urwało.
Lista potrzebnych rzeczy była prosta, tak? Dwie drabinki i połączyć. I to są priorytety. Nie rozgląda się specjalnie, gdyż zależy mu na czasie. Oczywiście, jeśli przypadkiem natrafi na coś w stylu dobrej broni do walki wręcz (praktyka wykazuje, że najlepszą na zombiaki jest jakiś toporek, bo dobrze czaszki rozłupuje - a mówili że oglądanie filmów o zombie to strata czasu na kino klasy F), butelkę wody (nie, nie baniak), czy broń palną (choć interesuje go głównie amunicja, ale niby skąd?), lub trochę liny, by w razie czego mieć wyjście awaryjne z dachu, to zabierze ze sobą najwyżej jeden z tych przedmiotów, by się nie obciążać zanadto dodatkowo. Jak dotychczas mobilność wydaje się najlepszą obroną. Wybitnie najważniejsza z tej listy jest woda (może nawet lekko nagiął by dla niej zasady. Lekko.). Jeśli zdobycie tego rodzaju ekwipunku będzie wymagało jakiejkolwiek walki bądź dłuższego kombinowania (krótszego zresztą także, po prostu albo jest łatwo osiągalne, albo...), po prostu zrezygnuje i zajmie się celem głównym.
No, może jeszcze złapałby jakiś opatrunek. Dodatkowo, ale trzymając się warunków dot. czasu i wysiłku włożonego w jego zdobycie. Nie, nie będzie opatrywał rany od razu, bo grozi to nabyciem kolejnych, bardziej śmiertelnych.

"Uciekam, więc jestem. A raczej uciekam, więc przy odrobinie szczęścia nadal będę."
 
__________________
Cogito ergo argh...!

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 18-11-2011 o 16:25.
Someirhle jest offline