Wątek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2006, 20:23   #39
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Monique
- Obserwuję Cię już od dłuższego czasu i się zastanawiam – kiedy w reszcie mnie zauważysz… - powiedział kot przekrzywiając nieco głowę.
- Że co !?? – zaniemówiła z wrażenia Monique. – jakim prawem…
- Och! nie bądź taka zdziwiona, dobrze wiemy oboje, że nie jest to najdziwniejsza rzecz jaka przytrafiła Ci się w życiu.
- No może nie… - zawahała się, (cholera wie, może jednak jest - pomyślała) - ale Ty chyba jesteś z mosiądzu…
- No i co z tego, a Ty nie żyjesz od lat! Czy to czemuś dowodzi…- zamrugał jednym ze swoich cyrkoniowych oczu.
- Podoba mi się Twoje podejście do sprawy. – Uśmiechnęła się Monique biorąc go na ręce i siadając na dywanie przy komodzie. – i ty też mi się podobasz. – dokończyła i pogłaskała go za uszami.
Na to kot rozłożył się na kolanach, zmrużył oczy i zaczął cicho mruczeć rozkoszując się niekończącą się pieszczotą.


Gabrielle otworzyła cicho drzwi i przystanęła zdziwiona zupełnie niespodziewanym widokiem. W dużym, pięknym gabinecie w głębi ciemnego pokoju pomiędzy biurkiem a komodą, siedziała na dywanie znajoma jej krewniaczka Monique, z klanu Toreador. Trzymała na kolanach małego kotka, którego głaskała delikatnie – Ładną ma chatę pomyślała, ale gdzie do cholery jest Bertram??
Monique w ogóle nie przejęła się jej wtargnięciem, nawet nie spojrzała na nią, jakby jej w ogóle nie było.
 
Lorn jest offline