-Jak nie będzie dojścia na dach to nie będzie trzeba barykadować dachu- rzucam do siebie biegnąc do swojego mieszkania. Na miejscu odkręcam wszystkie kurki z gazem od kuchenki, a w przedpokoju usypuję stertę gazet/książek/wszystiego co jest łatwopalne, polewam rozpuszczalnikiem, podpalam i spierdalam przed nadciągającym bum na dach. Klatką schodową oczywiście. |