Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2011, 10:39   #17
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny Graczy

W czasie kiedy wojskowi “atakowali” budynek...

- Powiedz mi proszę - zagaił partnera Jack - po co oni się tak spinają z zabawą w SWAT, skoro mogliśmy puścić na przeszpiegi pana niewidzialnego?
- A nie wiem. Performance art?
- Wojskowi wprost uwielbiają szpanować.
- stwierdził Loki.

*****

Po sprawdzeniu poddasza budynku Ralf zszedł na parter i podszedł do okna. Zastukał w szybę i poczekał na pojawienie się Alexa. “Czysto, chodźcie do środka” - zasygnalizował i wrócił do poważniejszych oględzin miejsca.

Sprawdzenie domu nie trwało aż tak długo a rezultat oględzin był jeszcze ciekawszy:
- Ralf to czekaj przyniosę nasze rzeczy mogą się przydać, a pewnie reszta o nich zapomni.
- Jasne. - odparł Ralf za wychodzącym Arturem. Sam zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. McCree już bez większego krycia się po krzakach ruszył prosto po plecaki i walizkę starając się jednak nie pozostawiać śladów bo może jednak ktoś tu jeszcze zaglądnie.


Mebli w budynku było bardzo mało. Te, które były - dwie pozbijane z desek szafki, kilka krzeseł, stół, dwa łóżka - były wykonane prosto, choć funkcjonalnie. Kamienny kominek był postawiony mniej więcej w środku domostwa stanowił jednocześnie kuchenny piecem po swojej drugiej stronie. Rozwiązanie było całkiem sprytne i pozwalało zaoszczędzić sporo kamienia przy budowie. Sparky metodycznie przeszukał cały budynek; nie znalazł jednak żadnych rzeczy osobistych, narzędzi czy czegokolwiek co mogłoby powiedzieć więcej o mieszkańcach tego domu. To mocno go rozczarowało.
Zarówno kominek, jak i "kuchnia" nie były dawno używane i zostały wyczyszczone. Drewna również w domu nie było. Oczywiście było lato i w przypadku kominka było to zrozumiała, o tyle w przypadku kuchni - można było spokojnie założyć, że nikt tu nie mieszka. Przynajmniej w tej chwili i od dłuższego czasu. Budynek jednak był w dobrym stanie - co znaczyło, że jest jednak wykorzystywany przez kogoś - przykładowo przez myśliwych w zimie. Średnio jednak pasowali do obrazka niezniszczonego domu zbójcy; ta zagadka jednak również musiała poczekać na swoje rozwiązanie.

*****

- Przypilnuj, żeby nic nie popsuli, a ja rozejrzę się po okolicy.
- Się wie. Miejmy nadzieję, że nie rozwalą całej chatki szukając śladów kultury nocników glinianych czy czegoś takiego.

Zarówno w domu, jak i wokół domostwa panowała cisza i spokój.
- Fajna chatka. Wygląda na to, że nie była od dawna używana.. Może zrobimy z niej naszą bazę wypadową? - zauważył Mikael.
- Budynek daje przewagę taktyczną, nie sądzę zresztą, aby jakoś strasznie zależało lokalnym na ściganiu nas. Choć na pewno wiedzą o tym budynku - jest w dobrym stanie, więc od czasu do czasu ktoś tu zagląda; choć raczej nie w ostatnim okresie... W pobliżu budynku powinna być woda. Można też uskutecznić jakieś polowanie, bo zdajecie sobie sprawę z faktu, że... dammit - zaklął uświadamiając sobie własny debilizm - albo zaczniemy polować, albo musimy się zahaczyć w jakiejś wiosce i coś przehandlować na żarcie...
- Z polowaniem problemów nie będzie; zobaczymy jak będzie z handlem w innych wioskach trza by wywiedzieć za kogo mamy się podawać by za szybko nie nabrali podejrzeń. No i najważniejsze trza by się jakoś logicznie podzielić obowiązkami. Od razu informuję nie mam zamiaru gotować i zmywać jakby się kto pytał. -
stwierdził Artur.
- No, trza będzie znaleźć w końcu tę wioskę. Tylko szybko nim nam się żarcie skończy. Zrobimy zwiad, a potem mogę iść pohandlować z wieśniakami. O ile mamy coś czego będą chcieli... - Loki przerwał, jakby się nad czymś zastanawiając. - Ewentualnie możemy coś ukraść.
- Gdzie Jack? -
zapytał Ralf, zauważając brak Czarnego.
- Poszedł rzucić okiem na okolicę. Miejmy nadzieję, że nic nie znajdzie - poinformował go Felix, wchodząc do budynku. Żołnierz kontynuował:
- Wioskę, czy inną osadę będziemy musieli znaleźć. Myślałem, że tutaj dowiemy się czegoś o żyjących na tej planecie ludziach, ale... niestety. W domu nie ma żadnych przedmiotów osobistych, wygląda na używany tylko czasami, może przez traperów czy myśliwych. Wszystko muszą przynosić ze sobą i zabierać... W zbójców możemy się zabawić w ostateczności, chociaż wolałbym tego uniknąć. Więc jaki plan na resztę dnia? Możemy podzielić się na zespoły, aby było szybciej badać teren, jeżeli mamy więcej osób potrafiących nie zgubić się w lesie... - Ralf rozejrzał się po obecnych. - Jest nas siedmiu, więc trzy zespoły byłyby optymalne...
- Myślę że jedna by jeden zespół został w domu i przygotował okolicę na nasze potrzeby. Zebranie drewna, woda i tym podobne a 2 pozostałe mogą, sprawdzić teren dookoła i zrobić szkic okolicy plus przydatne punkty strategiczne. A może nawet coś upolują lub zbiorą przy najmniej jakieś rośliny jadalne...-
McCree rozglądając się po pozostałych szukał poparcia - To jak umie ktoś polować lub przetrwać na odludziu.
- To jednak chcemy tu zostać na dłużej? -
Ralf zrobił teatralną minę z cyklu “że ke?!?” - Jeżeli nie zamierzamy spędzać tutaj za wiele czasu to nie ma sensu cała zabawa z wodą i drewnem, a tym bardziej z polowaniem. Pytanie jednak podtrzymuję - kto potrafi przetrwać w lesie? I bez ściemniania. Musimy się podzielić na takie zespoły, które będą w stanie przetrwać, nie zostawić za wiele śladów i na dodatek - narysować mapę...
Mam nadzieję, że Czarnego wilki w lesie nie zjedzą i zaraz się czegoś dowiemy o najbliższej okolicy.
- Jak wróci Jack, to wtedy zdecydujemy, co robimy dalej. W międzyczasie nie widzę większego powodu, żeby nie przystosować tego miejsca do jakichś ludzkich standardów... W najgorszym razie tylko zmarnujemy trochę czasu. Sam mówiłeś, że nie przewidujesz jakiegoś pościgu, więc co za problem?
- Panie przodem. Zresztą nie wiem jakie nieludzkie standardy tu widzisz... Ja mam robotę, więc nie będę Ci przeszkadzał... A tak przy okazji to w policji już nie osłania się partnera?
- Nie wiem, przespałem tę lekcję w akademii. Stary, Jack był w Wietmanie, on tam nauczył się być bardziej niewidzialny w lesie, niż te zasrane kitajce. W sumie, cholera, że też nie zabrałem karabinu dziadunia, tutaj miałby używanie. Tak se kombinuję, że tu musi być jeszcze więcej zwierzyny niż u nas, w domu. Ale z tego pistoleciku na wodę to nic grubszego nie ustrzelę,
- Młody, ta ziemia ma się do Wietnamu jak kozia dupa do trąbki. Może być niewidzialny. Nie ma zielonego pojęcia z jakimi niebezpieczeństwami się spotka i polazł tam sam, Ty mu na to pozwoliłeś. Powiedziałbym świetnie, ale mam to w dupie. Za durnotę się płaci. -
Ralf wyjął swoje notatki i usiadł przy stole; trzeba było zacząć zajmować się kartografią. Nie było wiadomo kiedy znów będzie chwila wolnego, a teraz miał dodatkowo wszystko na świeżo i praktycznie całą trasę pamiętał w drobnych szczegółach. Pomysł marnowania amunicji na polowanie był już ostatnią kroplą goryczy jaką mógł strawić, przynajmniej na razie. Musiał się zająć czym konkretnym.
 

Ostatnio edytowane przez Aschaar : 20-11-2011 o 23:00. Powód: Edytorka
Aschaar jest offline