Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2011, 11:53   #37
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Po odwiedzeniu tutejszej latryny - jak można tak nazwać to zbite przez chłopów dzieło architektoniki ludzkiej - Ragnar wrócił do reszty. Okazało się, że go szukali. Wystarczyła chwila jego nieobecności a już coś miało zacząć się dziać. Thjodmar miał jakiś trop. Po wyjściu na zewnątrz okazało się, że jest nim jakiś żul z niecodziennie spotykanym talentem. Jak wtyka pirata zobaczyła wychodzącą z tawerny dwójkę krasnoludów ulotniła się na tyle sprawnie, że nie tylko Ragnar ani Ginnar go nie widzieli - nawet wyczulone zmysły Conora Storma nie były w stanie wypatrzeć tego gnojka. Przepadł. "Jak woda w kamień" czy jakoś tak...

- Storm, Ginnar. Wystraszyliście go! Mogliśmy wysłać barda. On wygląda przyjaźniej... Znaczy nikt nie wygląda tak przyjaźnie jak krzepki krasnolud, ale ty miałeś broń co zmienia całą kolej rzeczy. Więc Panie Storm prowadź do tej "Lubieżnej harpii". Mam nadzieję, że nie będę musiał walczyć. Nie chciałbym w parę dni po zakupie hełmu go wgnieść czy coś... - Ragnar wypluwał z siebie szybkie i w pełni zrozumiałe jedynie Ginnarowi zdania.

Oczywiście to co mówił a to co był w stanie uczynić krasnolud to były dwie różne sprawy. Nie chciał wgniatać hełmu więc wcale go nie założy. Pewnie w tej tawernie nie będą mieli porządnej broni więc nie ma co się o pancerz zawczasu martwić. Mieli iść tam w pięciu. Wesoła gromada w postaci dwóch krasnoludów, zabijaki, pirata i barda. Jak w balladach tylko lepiej! Ragnar szedł cicho zawodząc sobie starą - i słabą - pieśń o krasnoludach.



"Większy od hobbita i liliputa.
Wytrzymalszy od skały i silniejszy od orka.
Mądrzejszy od ludzi Novigradu, utalentowany jedynie w swym rodzaju.
To on krasnolud szlachetny, który przez wieki wraz z kompanami
Tworzył historię wysoko nad nami..."


***

Lokal był brudny, sklecony gorzej niż wychodek a o jego klienteli Miszkun się nie wypowiadał gdyż nie znał odpowiednich słów aby ją dokładnie określić. Smród, kiła i mogiła. Szczególnie to pierwsze. Już z dala dało się słyszeć całą masę wulgaryzmów, które jakby nawoływały z dala najgorsze męty. To działało! Zgrabnie niczym polujący drapieżnik, szybko niczym pikujący sokół Conor Storm ruszył w kierunku wejścia do tej meliny. "Ciekawe czy będzie trzeba komuś michę oklepać" zastanawiał się cały czas krasnolud. Miał nadzieję, że nie a jak juz to nie będzie ich więcej niż tuzin. Nie lubił przepychu...

W końcu grupa pojawiła się w środku. Zapadła cisza. W trwającej konsternacji dało się słyszeć jak ktoś na tyłach puścił bąka. Ragnar nie wytrzymał. Wybuchł śmiechem. Do jego śmiechu dołączyło po chwili parę innych głosów. Jedne basowe, inne mniej tężne aż po te sykliwe i ociekające jadem głosiki. Więc kwestię poznawczą mieli już z głowy. Teraz wystarczyło dowiedzieć się co, jak i spadać…
 
Lechu jest offline