- Wielkie Nieba!
Pan Karaszewski, jak już wspomnieliśmy, nigdy nie bywał skory do bójek, stąd w obecnej sytuacji czuł się spychany do defensywy. Jednakowoż doktorski umysł, zachowujący chłodną logikę w obliczu zagrożenia, potrafił znaleźć wyjścia z niebezpiecznej przygody. "Muskulatura nóg człowieka jest około 2-3 razy silniejsza niż jego rąk" - pomyślał i, wykorzystując na swą przewagę tę cechę, solidnymi kopnięciami oswobadzał się z uchwytu. Konsekutywnie, wraz za kopnięciami, wykorzystywał laskę, której twarda mosiężna główka mogła ranić ramiona i łamać palce. - Proszę księdza - wołał, usiłując przemieszczać się w stronę kapłana. - Walczmy razem, tak będzie bezpieczniej!
A gdy straszny pisk córki karczmarza przestał dźwięczeć w uszach, lekarz ponowił wołanie o policję - nawet jeśli próżne, to w tej sytuacji jak najwłaściwsze.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |