Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2011, 14:50   #64
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
-To było... rozczarowujące nieprawdaż? Całe te szumne wyekwipowanie drużyny.”-zagaił telepatycznie Raetar do sparaliżowanego Morvina. Po szumnych zapowiedziach Ostroroga i wielkości magazynu można się wszak było spodziewać czegoś więcej, niż zawartości taniego sklepiku dla początkującego czaromiota w ramach “zaliczki”. Samotnik miał ulotne wrażenie, straconego tutaj czasu. Inna sprawa, że to nie był jego stracony czas... co raczej miasta.

- Wprost przeciwnie - odpowiedział w myślach Morvin, licząc na to, że Raetar potrafi nie tylko nadawać, ale także odbierać wiadomości bezpośrednio pomiędzy umysłami. - Ów incydent potwierdził moje długotrwałe podejrzenia dotyczące pokrewieństwa Silverymoończyków z mieszkańcami Dziewięciu Piekieł. Są jednak pewne zasadnicze różnice - przyznał arcymag, cały czas ciągnięty po ziemi niczym worek kartofli. - Baatezu nie są aż tak cholernymi skąpcami!

Istniała też jeszcze jedna różnica, z którą Morvin wolał się nie afiszować. Mianowicie Baator w przeciwieństwie do Silverymoon nie stanie się w najbliższym czasie celem mściwych ataków pewnego anonimowego, złośliwego arkanisty.

-O tak. Wkrótce mieszkańcy tej wiochy pożałują, że lęgną się w niej, a nie na dnie Nessusu... - Obiecał sobie Thunthallarczyk.

-Za to piekielnymi biurokratami, z tego co pamiętam. Nie wiem co Piekła widzą w tej całej papierkowej robocie.”- odparł telepatycznie Samotnik. Po czym skomentował groźby Morvina.-”Jak już wybierać sobie wrogów, to ambitnie, nieprawdaż?
Spojrzał na pierścień skrzący się w świetle pochodni na jego dłoni, dodając telepatycznie.- ”Niemniej. Porządna pomsta zniewagi, to także kwestia finezji. W końcu rozwalenie paru chat i pogonienie paru mieszczan to takie... prymitywne podejście do sprawy. Dobra zemsta musi być szpilą wbitą w zadek obiektu zemsty, że się tak wyrażę.

- Niewątpliwie - zgodził się ze swoim dyskretnym rozmówcą arcymag, już nieco spokojniejszym tonem, a przynajmniej takiego by użył, gdyby autentycznie wypowiadał swoje myśli. Niezobowiązująca konwersacja o krwawej zemście była niewątpliwie kojąca dla rozsierdzonego umysłu. - Jakkolwiek perspektywa mącenia tym platfusom szyków w momencie inwazji orków jest szalenie zabawna, mimo wszystko poczekam na obiecane przez Ostrego Rożka księgi. Stara, wierzycielska zasada podpowiada, że nie powinno się ćwiartować dłużnika przed wyciągnięciem z niego wszystkich należności... W związku z tym, zapewniam cię, odwet będzie głęboko i starannie przemyślany. Jeśli zaś przyjcie ci coś ciekawego do głowy, to jestem otwarty na sugestie dwadzieścia cztery klepsydry na dobę.
-Jeśli przyjdzie mi do głowy. Poinformuję.”- zgodził się Samotnik i zmienił temat.-”Jakie docelowe miejsce obstawiałbyś na zachodzie. Waterdeep? Lantan? Evermeet, a może Evereskę? Neverwinter raczej odpada. Oni sami mają dośc problemów. Luskan jest wrogi Srebrnym Marchiom. Amn, Tethyr i Calimshan... zaś kłopotliwe. Zwłaszcza Calimshan. Jaki jest według ciebie cel naszej wyprawy?

- Z większych ryb tylko Waterdeep i Neverwinter znajdują się dostatecznie blisko tego lęgowiska, przy dowlec tu swoich wojowników, zanim czaszka ostatniego Silverymoończyka zostanie przerobiona na nocnik któregoś z orkowych wodzów - odparł Morvin, delektując się przez chwilę wizją spóźnionej odsieczy przybywającej dokładnie w momencie pierwszej próby generalnej rzeczonego naczynia. - Słusznie moim zdaniem skreśliłeś drugą opcję, więc póki co stawiam na Waterdeep... Ale stawiam niewiele. Jedna solidna para portali na jakimś zapomnianym przez bogów pustkowiu i nasze wyobrażenie o logistyce tutejszych armii nie będzie warte nawet funta kłaków. Nie żebym podejrzewał Ostrego Rożka akurat o taki as w rękawie... Ale o coś na pewno. Już nie jeden dziw w swoim życiu widziałem, by liczyć, że ta nagła i - sam chyba przyznasz - dziwna wojna, potoczy się zgodnie z prawami logiki. Skoro atak przybył tak niespodziewanie, to czemu i nie odsiecz? Wyczuwam, że za sznurki pociągają tu nie lada gracze. A skoro tak, to nie zdziwiłbym się za bardzo, gdyby kazali nam ściągać posiłki z drugiego końca kontynentu.
-Srebrne Marchie nie mają znów, aż tak wielu pewnych sojuszników. Cormyr ma własne kłopoty, no i leży bardziej na południu. Podobnie jak Wielka Rozpadlina. Halruua nie jest nastawione na zajmowanie się cudymi problemami, a taki Mulhorand jest... nieprzewidywalny. Zresztą, gdyby chodziło tylko miecze i topory, to wszak w okolicy jest dużo krasnoludzkich cytadeli, które obiecywały bronić siebie nawzajem i Silverymoon. Choćby Mithrilowa Hala.”- stwierdził Raetar.-”Łatwiej sprowadzić z nich oddziały i nie potrzeba zbyt wiele zabiegów dyplomatycznych by tego dokonać. Samo hasło, “Serce Srebrnych Marchii zagrożone”, powinno wystarczyć. Więc pojawia się pytanie, czego właściwie Silverymoon chce od Waterdeep?

- Wydaje mi się, że nasza misja prędzej zaprowadzi nas na poszukiwanie bardziej... delikatnej pomocy, niż tylko topory i miecze do ścinania orków. Gdyby to był normalny konflikt to pewnie, kto może ten na koń! Albo na kuca, jeśli krasnal. Ale taka inwazja, która wyrasta jak z pod ziemi? Spodziewam się, że przyjdzie nam negocjować o pomoc z jakimiś wpływowymi osobistościami, które mogłyby zwyczajnie rozjaśnić nieco sytuację. W takim wypadku przewodnicy mogą nas poprowadzić dosłownie wszędzie. Nie powiem, żeby była to pocieszająca perspektywa... Ale z pewnością ciekawsza, niż obijanie bruku Waterdeep. Strasznie przereklamowana dziura, nie licząc sklepów z rupieciami i winiarni.

-Wschód i zachód dość dokładnie określają kierunki w których nas zamierzają posłać. Choć i to może być zasłoną dymną. Niemniej jeśli chodzi o potęgi magiczne leżące na zachód stąd, to właśnie Waterdeep, Lantan i Evermeet należy brać pod uwagę. ”-stwierdził Samotnik pocierając podbródek.-”A co do Waterdeep to miasto ma swoje... uroki. Choć pospolitej jeno natury. Być może Skullport jest ciekawsze. Jakoś nie miałem okazji tam zajrzeć.
- Na tym świecie jest tylko jedno prawdziwie ciekawe, piękne i potężne miasto - odpowiedział po dłuższej chwili arcymag. Gdyby przyszło mu wysławiać te słowa, rozmówca z pewnością od razu dostrzegłby zmianę tonu na bardziej odległy, dumny i pełen szczerego szacunku. - Tyle, że nie można tam po prostu od tak wejść. Jeśli jego władcy zażyczą sobie czyjej tam obecności... To ten ktoś się tam zwyczajnie pojawia. Ale mniejsza o nim. Pewnych rzeczy nie mogę wyjawiać, obojętnie czy to słowem, pismem, czy też myślą.

-To już kwestia gustu.”- stwierdził Raetar, wzruszając lekko ramionami.-”Znam kilka miejsc bardzo intrygujących.

Łatwo się bowiem było domyślić, że przez Morwina przemawia swoisty patriotyzm, którego kosmopolita Raetar po prostu nie rozumiał.

Astegor cały ten wybryk Arcymaga skwintował jedynie ciężkim westchnieniem. Dziękował bogom w duchu za to, że nie będzie musiał z nim podróżować. Z tego co pamiętał, w jego drużynie miał się znajdować ekscentryczny szlachcic o imieniu Tarin, a także Wulfram i Zoth, którego to Inkwizytor nie do końca mógł rozgryźć.

Popatrzył się jeszcze kilka chwil w sobie tylko znany punkt otoczenia myśląc o czymś intensywnie, po czym zwrócił się do Ostroroga:
- Skoro już tutaj skończyliśmy, możemy przejść do kolejnego etapu?
 
Qumi jest offline