Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-11-2011, 20:35   #259
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Byku:
Wykonałeś wszystko co chciałeś. Zgodnie z przewidywaniami drugie dziecko również zjechało prosto do ciebie - je również poświęciłeś i wrzuciłeś w Ognie Piekielne. Zgodnie z przewidywaniami nastąpiła seria wybuchów na powierzchni. Większość rakiet trafiła w SuppaMarket. Pomiot wykonał twoje rozkazy. Wychodzisz z kanałów na basenie. Twoi słudzy gonią dwójkę ludzi po gruzach, który został z dachu po tym jak się zawalił.

Little Ann:
Ani nie spodziewałaś się ani nie dostałaś odsieczy. W końcu wskoczyłaś do rury i wcale nie była to zjeżdżalnia jak sobie wyobrażałaś, a raczej miałaś nadzieję. Rura miała chropowate boki i mimo wcześniejszego przejazdu Billyego nadal było w niej bardzo dużo brudu. Ilość twoich uderzeń głową o te chropowate kawałki sprawił, że twoje oczy zaszły mgłą... a może krwią? Wszystko miało taki czerwony blask. A potem cierpiałaś! Cierpiałaś tak bardzo, że szybko straciłaś całą swoją poczytalność, a twój umysł spadł w otchłań szaleństwa!

Little Ann zjechała.
Dalej niż jej życie.
Na samo dno Piekła!

Dzięki za grę.

Mośko:
Tak, na dach jest wyjście w amerykańskim stylu. Schowałeś się z tyłu, gdy żywe trupy kombinowały coś ze śmigłowcem (zdaje się, że ten główny dysponuje telekinezą). Wybuch może nastąpić lada chwila, a żywe trupy z dołu zbliżają się. (cd niżej z innego punktu widzenia)

Connor:
Niczego w pobliżu nie było... woda jest w ogniu, który wcale nie naruszał strukturalności plastikowych butelek ani niczego innego. Niestety jak zbliżyłeś rękę to poczułeś, że przynajmniej twój mózg robi z tego realny problem. Już zacząłeś biec za kobietą, gdy nastąpiła eksplozja w okolicy wejścia do SuppaMarket (tego północnowschodniego). Eksplozja nie sprawiła ci problemu... gorzej, że żywe trupy otoczyły cię, a ty nawet nie wiedziałeś "co, gdzie, jak"... okazało się, że to ta kobieta sterowała nimi. I przerośniętą jaszczurką, która płonie i wcale nie jest jej z tym źle! Chwila... jaszczurka zniknęła w jednym momencie. Wydarzenia, które otaczają cię powoli zaczynają oddziaływać na twoje nerwy. Zrobiło się zbyt dziwnie. No, ale ogólnie miałeś zupełną rację, że to kobieta przywołała ścianę ognia i to, że uciekała przed tymi żywymi trupami, które po wybuchu dostały się z parkingu. Strzałami próbowałeś jakoś przeżyć i udawało ci się do pewnego momentu. W końcu amunicja ci się skończyła (wiele pocisków bez efektu wleciało w kobietę - conajmniej kilka w jej głowę). Jeden z żywych trupów już cię miał pazurami uderzyć w twarz, gdy... wszystko wyleciało w powietrze.

Connor w podwójnym okrążeniu!
Wybił masę żywych trupów!
Zginął w eksplozji!

Dzięki za grę.


Zalter (i Aryna, Falkor, Mośko):
Mniej więcej wycelowałeś śmigłowiec po czym odpaliłeś wszystkie rakiety. Żadna nie trafiła w basen, kilka trafiło w parking... cała reszta trafiła w SuppaMarket! Prawie idealnie. Prawie, bo wciąż jest drugi śmigłowiec w powietrzu. Niestety rakiety go nie trafiły. No nic. Zniszczyłeś Arynę i wybiłeś połowę sług Falkora. Ach i przy okazji jakiegoś z tych specjalnych ludzi. Otrzymujesz sześć poziomów. Po chwili przez drzwi wpada masa żywych trupów. Maruderzy, którzy przyleźli tu przez kanały! To nie są żywe trupy Byka. Im dłużej stoisz na dachu tym więcej ich się wylewa... emocjonujące? No nie tak bardzo. Ale już kolejna eksplozja dodaje trochę rumieńców sytuacji. A właściwie seria eksplozji - chyba jakiś drań zostawił włączony gaz i sobie poszedł! Zgodnie z planem wzbiłeś się w powietrze pozostawiając śmigłowiec i podążyłeś w kierunku Falkora i Byka. (cd Mośka niżej)

Mośko:
Jest źle. Kolejne eksplozje wstrząsają budynkiem, całe schody są zawalone żywymi trupami włącznie ze sporą częścią dachu. Pozostawiony śmigłowiec bojowy jest całkiem niezłym pomysłem na ucieczkę, ale: są tam wciąż struposzali piloci, a i po drodze masz kilka żywych trupów, więc przeprawa do śmigłowca nie jest łatwa. Teraz przydałoby się zejść piętro niżej po linie... Zapomniałeś o linie! Przypomniała ci się scena ze Świętych z Bostonu: Boondock Saints - Rope - YouTube Zapomniałeś o głupiej, pieprzonej linie. A by ci teraz ułatwiła życie... być może nawet uratowała.

Rachel, Amrik:
Rachel została wyciągnięta z wody na moment przed tym jak dziwny pies wskoczył do basenu, a cała woda jakoś dziwnie prześmierdła czymś zgniłym i ogólnie niezdrowym. Po zniszczonych elementach dotarliście na północną ścianę - teraz zupełnie niezadaszoną. Widzieliście jak kilka rakiet przyleciało od strony południa i zmasakrowało SuppaMarket włącznie z wieloma (być może więcej niż sto) żywymi trupami na parkingu. Już myśleliście, że śmigłowiec transportowy, który w tym czasie podchodził do lądowania na SuppaMarket też ucierpiał, ale pilot był dobry. Nie ma jednak gdzie wylądować i zaraz w ogóle stąd odleci! Macie jakiś pomysł, żeby przyciągnąć jego uwagę? No i niestety - żywe trupy idą za wami po gruzach i za moment do was dotrą. Skoczyć na ulicę nie jest bezpiecznie - trochę za wysoko, spora szansa, że conajmniej skręcicie sobie kostkę, być może złamiecie nogę. A Rachel jako lekarz jest tego w pełni świadoma. Nagle właz do kanałów otworzył się i wrócił typ w zbroi!

 
Anonim jest offline