Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2011, 12:44   #32
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Habu...
Yuuki była tego pewna. To wszystko wina Habu. Musiała jej wstrzyknąć coś kiedy ją popchnęła przepychając się do komentatora. Ciekawe czy w ogóle do niego doszła? Eh, żałowała, że nie sprawdziła tego, tylko odmaszerowała zaciskająć pięści w złości. Początkowo nic się nie działo, czuła się trochę przybita i znużona jednak uznała, że to może jakieś początki tremy. Polka zaczęła się kilka godzin później.

Nie zauważyła sumoki w sali, jednak przyjęła to z całkowitą obojętnością. Przede wszystkim, wspominał o ścisłej diecie z powodu której nie zjawił się na śniadaniu, dodatkowo - on nie był jej przeciwnikiem. Był naiwnym wojownikiem. Nie czuła względem niego wyższości, która pozowliłaby na radowanie się udanym podstępem, ponieważ to jak radość, z bycia silniejszym od dziecka. Thoki był tylko pierwszym ze stopni, które musiała pokonać, by wreszcie uwolnić się od swojej rodziny.

Znacznie większą wagę przykładała do kwestii swojego samopoczucia. Czuła się nieszczególnie do momentu obiadu, jednak gdy weszła do jadalni poczuła się naprawdę źle. Krew w jednej sekundzie odpłynęła z twarzy, w głowie zawirowało. Omal się nie wywróciła raptownie postanawiając zawrócić z powrotem do pokoju. Otarła się niedelikatnie o ramię Grella, którego kojarzyła z porannej walki. Odwrócił się za nią, ale nim zdążył ją dogonić Yuuki zniknęła w toalecie tuż przy stołówce, gdzie spędziła kolejne 30 minut. Potem następne. Gdy wyszła była blada jak ściana i trzęsła się z osłabienia. Posnuła się bez wahania do pielęgniarki. Ta suka... musi się jej odpłacić.

Nie do końca pamięta jak dotarła do lekarki, jednak wszystko wskazywało na to, że doszła tutaj o własnych siłach. Gdy trochę oprzytomniała siedziała na kozetce ze zwieszonymi nogami, a w ręku trzymała ciepły kubek ze Smectą.
- Nie wiem co to jest, jednak chyba znasz zasady. Skoro nie ma dowodów, że to trucizna to nie mogę ci pomóc.
Yuuki upiła trochę mlecznej cieczy i wystawiła rękę do pobierania krwi. Pielęgniarka jednak nawet nie drgnęła. Na pozbawionej zmarszczek twarzy rysował się firmowy uśmiech numer 12 zarezerwowany na odrzucanie propozycji i jak najszybsze wygonienie pacjenta za drzwi.

- Oh, chciałabym, ale zasady zakazują pobierania krwi pomiędzy porannymi, a wieczornymi walkami.
- Co to za bezsensowna zasada? - głos który dobył się z gardła Yuuki był ochrypły, gardło nieprzyjemnie piekło po niedawnym wysiłku.
- Nie ja tutaj ustanawiam zasady - uśmiech. Ten cholerny uśmiech.

Yuuki miała dość tej kobiety. Nie chciała jej pomóc i, była tego pewna, nie pomoże. Kantate wstała i zachwiała się na nogach, mimo to postąpiła krok dalej zupełnie tracąc równowagę. Spróbowała złapać się stolika z medycznymi przyborami, jednak spocona ręka ześlizgnęła się z krawędzi i dziewczyna runęła na podłogę. Obok niej upadł smukły mebel wysypując całą swą zawartość. Pokoik wypełnił się wpierw ostrym dźwiękiem tłuczonego szkła, brzdękiem metalowych naczynek, by następnie pogrążyć się w zupełnej ciszy.

- O bogowie! - po raz pierwszy tego dnia głos pielęgniarki brzmiał przekonująco. Przerażona doskoczyła do dziewczyny - Nie możesz walczyć w takim stanie - kucnęła przy uczennicy i pomogła jej się podnieść.
- Nie - głos Kantate był słaby, ale twardy, jednak zabrakło jej sił na sprecyzowanie czego sprzeciw dotyczył. Świat dość szybko się stabilizował - Pójdę do pokoju i odpocznę. Mam jeszcze kilka godzin.
Wstała z pomocą kobiety, która odprowadziła ją aż do wind. Tam Yuuki jej podziękowała i przywołując blady uśmiech na usta stwierdziła, że sobie dalej poradzi. Gdy winda ruszyła w górę Yuuki przymknęła oczy. Ten występ kosztował ją naprawdę wiele wysiłku. Naprawdę dawno nie czuła się tak słaba, ale gra była warta świeczki. Ścisnęła mocniej zabezpieczoną igłę w ręce. Nawet jeśli miała przegrać, to nie ułatwi Habu zadania.


Przygotowania do walki zajęły Yuuki wieki. Założyła czarne body z długimi rękawami, dzięki któremu jej skóra zdawała się jeszcze bledsza. Początkowo planowała założyć zwyczajowo krótkie spodenki, jednak dreszcze sprawiły, że zdecydowała się na długie spodnie aż do kostek.Oczy pociągnęła czarną kredką palcem rozmazując krawędzie kreski, tak, by nadać spojrzeniu niezdrowego mroku. Policzki podkreśliła ciemniejszym, brązowym pudrem. Choroba dokończyła dzieła. Wyglądała jak upiór. Piękny, ale jednocześnie zmęczony trawiącą go śmiercią. Opakowanie od igły skryła w mp3’ce, tam gdzie zwykle wkłada się baterie. Wzięła w rękę butelkę wody i ruszyła do przebieralni. Przedstawienie czas zacząć.

- Proszę państwa, pora na kolejną walkę tego wieczoru! Oto Yuuki Kanta... - głos komentatora ugrzązł mu w gardle kiedy Yuuki pojawiła się w ostrym świetle reflektorów -... te - dokończył nieporadnie wbijając wzrok w dziewczynę. Dokładnie o takie wrażenie jej chodziło. Mieli być zszokowani i zaniepokojeni. Yuuki podeszła spokojnym krokiem na miejsce i z wysiłkiem, się wyprostowała. Nie kryła jak wiele ją to kosztowało. Czekała na nadejście Habu.
Prezencja dziewczyny faktycznie wywarła na publice nie lada wrażenie. Jednak na twarz komentatora szybko powrócił spokojny wyraz, a jego pełen entuzjazmu głos zapowiedział kolejną zawodniczkę.
- A oto i Habu Kate, druga z zawodniczek tej walki!

Czarnowłosa dziewczyna na arenę weszła spokojnym krokiem, wciąż ubrana w swe szmaragdowe kimono. Zmierzyła Yuuki wzrokiem nie wyrażającym żadnych emocji. Gdy okularnik dał znak do rozpoczęcia walki, Habu nie ruszyła się z miejsca. Stała tylko obserwując swoją przeciwniczkę. Yuuki także nie ruszała się z miejsca. Nie było miejsca na błąd.


- Chylę czoła, Habu-san. Trucizna, którą mi dzisiaj rano wstrzyknęłaś, jest naprawdę mocna.
-Nie wiem o czym mówisz -odparła opanowanym tonem Habu.
Yuuki w odpowiedzi złapała między palce igłę i podniosła ją ku górze, tak by zalśniła w białym świetle. Płynny ruch nadgarstka wystarczył, by igła w chwilę po tym wylądowała na macie między nimi.

- Czyżby? - zapytała bez jakichkolwiek oznak rozbawienia.
Habu była jednak aż nadto opanowana, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji, niczym maszyna, a nie człowiek.
- Taka wojna psychologiczna nic Ci nie da. Sędziowie nie stwierdzili mojej dyskwalifikacji, a przy tym poziomie zabezpieczeń oznaczać to może tylko tyle, że to nie moja sprawka. Próba nastawienia do mnie w wrogi sposób audytorium nic Ci nie da. Może sama wzięłaś jakieś prochy, a teraz starasz się obarczyć winą przeciwnika? -wyrecytowała sucho dziewczyna.

Yuuki aż obróciła się, by sprawdzić czy czegoś nie ma za jej plecami po czym wróciła spojrzeniem do Habu.
- A już myślałam, że czytasz z jakiegoś ekranu... - zakpiła i machnęła kilka razy ręką przed nosem chcąc odpędzić natrętną myśl - Jeśli nie tym mnie zatrułaś, to wyjaśnij mi proszę, co ta igła robiła w twoich śmieciach? - Yuuki spokojnie, spacerowym krokiem podeszła do igły i kopniakiem posłała ją w stronę stołu komentatora - Bierzesz coś?
-Sądzę że to tylko nędzna prowokacja, nie wiadomo czy ta igła pochodzi z mojego śmietnika, ale można to łatwo sprawdzić na nagraniach z kamer, prawda? -odparła sucho Habu, a komentator z lekko rozchylonymi ustami przysłuchiwał się tej pogawędce.

Yuuki westchnęła zmęczona. Krocząc z przymkniętymi powiekami starała się usunąć narastającą migrenę masażem skroni. Poczuła jak kolejna fala dreszczy przechodzi przez jej ciało.
- Tu nie chodzi o prawdę - stwierdziła w końcu zbolałym głosem - Gdyby tak było to robiliby badania krwi każdemu kto jest chory. W końcu jak inaczej zbadać czy ktoś nie ma anemii czy mu cukier nie fiksuje? A na takich turniejach musi się to zdarzać często. Jesteś bystra, rozumiesz do czego dążę.
- Może i rozumiem, ale niezbyt mnie to interesuje jeżeli o to chodzi. -odparła Habu stojąc sztywno w tej samej pozycji od momentu wejścia na matę. Podirytowany komentator zaś wydał pierwsze ostrzeżenie. - To ma być walka, a nie plotki przy kawie, jeszcze dwa upomnienia i obie zostaniecie usunięte z turnieju.
- Bla, bla - Yuuki uśmiechnęła się do rachitycznej szkarady, jednak uśmiech nie sięgnął jej oczu - Czyżbym poruszyła drażliwy tema... - i nie kończąc słowa wykonała skok w przód.
Habu nawet nie drgnęła, gdy Yuuki wyskoczyła, dopiero po chwili wystawiła do przodu ręce jak gdyby chciała złapać nogę przeciwniczki. Kantate poczuła w czasie lotu coś dziwnego, jak gdyby powietrze dookoła Habu było gęstsze. Ciężko było jej opisać to wewnętrzne uczucie, poczuła się nagle jak mysz stająca do walki z tygrysem. Chyba gdzieś kiedyś o tym czytała, “intencja zabójcy” tak to chyba nazywali. Aura jaką roztaczały dookoła siebie groźne zwierzęta, coś co sprawiało że przeciwnika paraliżował strach. W niektórych sztukach walki zwano to mantrą, ponoć używało się do jej wyzwolenia tego całego chińskiego Ki. Przez chwile całe ciało dziewczyny przeszły ciarki, ale potem strach zastąpiła wściekłość na małą trucicielkę, i cała magia mantry prysła jak mydlana bańka.

Habu wyraźnie zaskoczona przełamaniem jej “bariery” nie zdążyła zrobić niczego, gdy Yuuki z impetem uderzyła łokciem w jej splot słoneczny. Czarnowłosa zachłysnęła się powietrzem zachwiała się na nogach i upadła na kolana, starając się desperacko złapać oddech. Kantate jednak z każdym ruchem czuła się coraz gorzej.
Yuuki zachwiała się na nogach. Wzięła wdech jak gdyby to nie Habu, a ona sama właśnie otrzymała cios w klatkę piersiową. Wstrzymała oddech, by obraz chociaż na chwilę przestał się kołysać. Pochwyciła prawą pięść w lewą dłoń i używając obu ramion trafiła prawym łokciem w skroń przeciwniczki. Dziewczynka padła nieprzytomna, a długie czarne włosy rozsypały się po macie.
Nim komentator zdążył oznajmić wygraną, Kantate chwiejnym krokiem ruszyła w stronę wyjścia. Przed oczami pojawiły się jaskrawe plamy, które z każdym krokiem skakały bliżej ku jej twarzy. Potknęła się, ale nie poczuła upadku...
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.

Ostatnio edytowane przez Eyriashka : 22-11-2011 o 13:45. Powód: zmiana linek do muzyczki
Eyriashka jest offline