Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2011, 20:14   #19
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Hugo nie zawsze był szybko myślącym facetem. Były jednakże sytuacje, które nie wymagały myślenia, przynajmniej nie dla niego. Do wychodka to strzelby nie zabierał, ale już nóż jak najbardziej, teraz zwisający w pochwie przy niedopiętym do końca pasie. Jednym ruchem sięgnął do niego, ciskając w faceta i równocześnie rzucił się ku broni, wiedząc, że przyjdzie mu za ten wysiłek później zapłacić. Nie zamierzał jednak po nią sięgać, nie jeśli nie będzie musiał. Ale było jasne, że tamten zrobi to samo. Wystarczyło znaleźć się w zasięgu pięści.
Tamten chyba nie był zbyt szybkich i żwawym kowbojem, nóż wbił się w jego ramię kiedy składał się do skoku i barkiem opadł na drewniany box zagrody, przyklękając.Murzyn zmusił się do biegu, stękając przy tym z wysiłku i wyraźnie kulejąc. Bandzior właśnie wyciągał ostrze z rany, więc nie było co ryzykować i Hugo rzucił się po broń. Mustang Balora stanął dęba kiedy wylądował pod koniem, na szczęście dla byłego boksera, nie opuścił kopyt prosto na niego, a obok. Nie było czasu na myślenie, przeciwnik, z grymasem bólu, już ruszał do ataku.

Nie było tu mowy o żadnej honorowej walce. Murzyn złapał rewolwer i wypalił z biodra, nie dbając o wycelowanie, chociaż nie strzelał tak, aby zabić. A może raczej zabić, ale nie natychmiast. Huknęło i tamten już nie dobiegł, padając na ziemię i trzymając się za pachwinę, która obficie krwawiła. Cholerny koń znów stanął dęba, więc Hugo nie chcąc więcej ryzykować przeturlał się z niejakim trudem na bok, przez chwilę nie widząc tych, co właśnie zaczęli wbiegać do stajni. Jęknął tylko, łapiąc się za bolące teraz udo
Jeremiah wyjął pistolet trzymając bandziora na muszce i rzekł lodowatym głosem:
- Mordą na glębę, albo staniesz przed obliczem Świętego Piotra.
- Jared zobacz co z Hugo, pospiesz się
- Hugo, żyjesz?
Smith cały czas trzymał na muszce zwijającego się z bólu, pozbawionego broni bandziora. Tak jakby było to potrzebne. Hugo podniósł się i bez zbytniego przejmowania się otoczeniem zaczął się otrzepywać i dopinać pas.
- Reszty nawet żem nie widział. Ukradli. Gdzie Lulu? Widziałem jak lezie...
Teraz jakby sobie o niej przypomniał, rozglądając się. A potem zaklął szpetnie.
- Jak chcemy ich gonić, to wozem. Bo koniów to dużo nie ma.
Nawet się nad tym nie zastanowił, nie było po co. Lulu była jego formą zarobku, niezbyt uciążliwą, a na dodatek ją zawiódł w pewien sposób, chociaż nie miał najmniejszego pojęcia dlaczego ta baba opuściła saloon.

Tymczasem Jared zaczął wydawać polecenia i jak zwykle były wyjątkowo błyskotliwe.
- Niech to szlag. Oczywiście, że ich gonimy. Nawet jak ich nie dogonimy, to powinno udać się nam wyśledzić ich kryjówkę. Wsiadajcie na wóz i szykujcie do drogi, ja pobiegnę zawołać resztę.
Murzyn popatrzył na Jareda dość nieprzyjemnym wzrokiem, potem ignorując wszystkie możliwe ich polecenia, podszedł do zwijającego się z bólu rabusia.
- Te. Gdzie twoje koleżki pojechały, co? Mów szybko, bo inaczej pocierpisz długo, już się o to postaramy.
Gruby zmierzył z nienawiścią Hugo.
- Nie gadam z czortami. - wycedził przez zaciśnięte z bólu zęby, w oczach stały łzy. Był w szoku.
Bokser warknął, obnażając zęby. Potem machnął dłonią w kierunku stajennych, ostatecznie sam podchodząc, aby sprawdzić sprawdzić ich stan.
- Missy i tom panią zabrali! - wyjaśnił Wesley wstając z ziemi jakby wczesniejsze pytanie o Lulu było skierowane do niego. - To zaprzągać? No ale oni gadali, że jak ruszycie to im się krzywda stanie! Znaczy się kobietom. A jak nie będziecie za nimi jechać, to, to że wypuszczą!
Wesley ma tylko slad na policzku. Dostał po twarzy od bandytów. W stajni potem leżał na ziemi i się nie ruszał, bo tam mu kazali. Tak wyjasnił. George, ten przywiązany do słupa miał połamany nos.Wesley go rozwiązał, ale chłopak wciąż był nieprzytomny, chociaż żył i Hugo doskonale sobie zdawał sprawę, że zwyczajnie został znokautowany. Dojście do siebie po czymś takim trochę trwało.

Murzyn wrócił po swój nóż, wciąż miał także zdobyczny rewolwer. Zerknął na konie pociągowe, wciąż stojące w stajni. Prócz Lulu nie stracił nic, ale kobieta w zasadzie była powodem, dla którego znajdował się w tym a nie innym miejscu. Warknął, wskazując na konie.
- Zaprzęgaj, młody. W dupie to mam, że obiecali puścić, kłamcy z nich tacy sami jak skurwysyny. Dziewki za ładne, żeby je puścili.
Nie wierzył w ich słowa, chociaż gruby wskazał kierunek, a to już było coś. O ile nie kłamał. Dyskusje pozostawił pozostałym, zamiast tego zaczął pomagać stajennemu. Tylko na chwilę jeszcze odwrócił się i wskazał czarnym paluchem na bandziora.
- Dorwałem bydlaka, zdaje się, że należy mi się nagroda. Pamiętaj o tym staruszku, bo ja tu wrócę.
Spojrzał swoim ponurym, groźnym spojrzeniem, marszcząc brwi. Czasem białym trzeba było przypominać, że teraz prawa mają równe. A w przypadku Hugo groźba była najskuteczniejszą metodą na egzekwowanie własnych praw.
 
Sekal jest offline