- Wypchaj się! - krzyknęła Rachel, po czym rzuciła w wirujące coś pistoletem, sekundę po tym próbując ostrożnie zeskoczyć na ulicę tak, by spaść na... psa. Tak, zgadza się. Postanowiła kolejny raz zaryzykować i spróbować zamortyzować upadek tym dziwnym zwierzęciem o wątpliwym pochodzeniu. Cóż mogła stracić? Oczywiście życie. Ale na górze czekało ją dokładnie to samo, a może jeszcze coś gorszego. W ostatniej chwili, tuż przed skokiem, przypomniała sobie o nożu. Chwyciła za niego mocno, by w razie czego wbić później pieskowi go prosto w... gdziekolwiek (oczywiście tylko w przypadku, gdyby zechciał ją zaatakować, no i biorąc pod uwagę to, czy udałoby jej się tego dokonać; jeśli nie, to albo zaufa stworowi, albo po prostu zginie). Tak czy inaczej, skacząc, czuła, że powoli żegna już się z życiem. Bądź co bądź była spokojna... i gotowa.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |