Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2011, 18:08   #27
Artonius
 
Artonius's Avatar
 
Reputacja: 1 Artonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwuArtonius jest godny podziwu
Marcus odzyskał przytomność na skutek nagłego bólu w okolicach żołądka. Skulił się, leżąc na ziemi, cały obolały. Nie wiedział gdzie jest ani co się z nim stało. Wokół niego leżały ciała jakichś osób, dziwnie znajomych jednak Marcus nie wiedział kim są. Jedyne na czym był w stanie się teraz skupić to ból przeszywający całe jego ciało. Kilka dodatkowych kopniaków tylko pogorszyło sprawę.

Szlachcic próbował przypomnieć sobie jak znalazł się w obecnej sytuacji. Ostatnie co pamiętał to walka z mulakee, które dostały się do środka Skoczka, kiedy najemnik zaczął ostrzeliwać oblegające ptaszyska. Swoją drogą było to dziecinnie proste nabijać kolejne ptaki na ostrze rapiera. To agresywne działanie podziałało, zdołali razem z Mathiasem odgonić mulakee po czym pobiegli zająć swoje miejsca siedzące. Marcus zdążył jedynie odwiązać linę, którą się zabezpieczył po czym, na skutek gwałtownego kontaktu wehikułu z podłożem, siła uderzenia zarzuciła jego bezwładnym ciałem.



Zaraz koło głowy skulonego Marcusa ktoś rzucił torbę. Następnie pochylił się nad nim i zaczął oglądać jego obrażenia. Kiedy skończył z Marcusem, podszedł do kolejnej rannej osoby i powtórzył działanie. Po przebadaniu wszystkich osób stwierdził, że w najgorszym stanie jest Rupert a reszcie nic poważnego się nie stało. Marcus niewiele ich słuchał. Podniósł się z trudem, zataczając lekko zanim zdołał utrzymać równowagę. Świat wirował mu w oczach, ciągle czuł pulsujący ból w głowie. Jego ręka instynktownie pokierowała się na rękojeść rapiera. Ten cały czas był przy pasie szlachcica. Z ulgą na sercu i bólem w całym ciele, Marcus poszedł w milczeniu za doktorem, kulejąc z lekka na lewą nogę.

Całą podróż pamiętał jak przez mgłę. Przed wejściem na dwór zatrzymał ich jakiś strażnik, Marcus nie pamiętał jednak czego chciał. Przez cała drogę powoli dochodził do siebie. Pełnię przytomności i świadomości odzyskał dopiero w bibliotece. To tutaj zauważył, że nie ma wśród nich Ruperta. Słysząc, że Szambelan proponuje im najlepsze dostępne strawy oraz widząc jego entuzjazm wynikający z przylotu grupy, Marcus nie martwił się rannego pilota. Wiedział, że jest w dobrych rękach.

Widok tak ogromnej biblioteki zrobił na szlachcicu niemałe wrażenie. Zaczął się zastanawiać czy są tu jakieś książki poświęcone rodowi Hawkwoodów. Chętnie przejrzałby niektóre z nich, gdyby takie były. Teraz jednak nie było na to czasu. Chciał porozmawiać z Szambelanem, który ich przyjął jednak nim zdążył cokolwiek powiedzieć, ten wybiegł w pospiechu, mówiąc, że udaje się po Diuka. Marcus nie zdołał go dogonić dlatego poprosił jednego ze służących o przywołanie Szambelana. Chwilę później pojawił się on ponownie w bibliotece.

- Szambelanie Bremen, serdecznie dziękuję w imieniu nas wszystkich za tak ciepłe przyjęcie jak i również za opatrzenie naszych ran i zajęcie się Rupertem. Niemniej, z szacunku dla diuka tego dworu, chciałbym abyś udzielił nam wstępnych informacji o tym co tutaj zaszło po ostatnich kataklizmach i jak wygląda obecnie sytuacja abyśmy oszczędzili cenny czas diuka i mogli od razu przejść do konkretów w rozmowie z nim. Wielmożny książę Aval udzielił nam informacji, że wysłał już grupę ludzi z pomocą. Czy nie udało im się zapobiec problemowi? – Marcus zauważył, że Szambelan Svors nie miał pojęcia o celu ich wizyty tutaj i na razie wolał aby zostało to tajemnicą. Sam jednak też nie wiedział jakiej pomocy oczekuje od nich diuk. Nie chcąc dać tego po sobie poznać, Marcus próbował podejść Szambelana aby ten wyjawił im w czym tkwi problem.

W opowieściach księcia Avala diuk był krnąbrną osobą, która zapewnie nie da się przekonać do opuszczenia swojej posesji przez namowy obcych sobie ludzi, tym bardziej takich, po których obecności spodziewa się pomocy. Może poprzez pomoc diukowi uda im się go jakoś przekonać do powrotu? A może podczas działań na dworze dowiedzą się czegoś więcej o tajemnicach rodu Gilgarów i zrozumieją, dlaczego diuk nie chce się stąd ruszyć i dlaczego tak bardzo zależy księciu Avalowi na sprowadzeniu go z powrotem?
 
Artonius jest offline