Bliższe spojrzenia na rozległą kolekcję książek pokazały, że niemal wszystkie z opasłych tomisk albo pochodziły spod piór pisarzy Pandemonium, albo tyczyły się w pierwszej mierze miejscowych zagadnień. Faktycznie prawdą wydawało się, to co mówiono o rodzie Gilgarów, ich wiedza na temat niespokojnej planety musiała być zaprawdę imponująca. Botanika, historia, geografia, kultura, zoologia, technologia... Jakby cała niegdyś piękna planeta zachowana zostałaby na wieczność w spisanych starannie słowach. Tylko jaka była tego wartość, skoro to wszystko właśnie umierało?
Inżynier przekartkowując wybraną pozycję z zadowoleniem zauważył, że dział o terraformowaniu poza ogólnym teoretycznym wstępem zawierał też parę akapitów komentarza na temat budowy sieci na Pandemonium. Niestety autor tomu żył w czasach nowożytnych, w których większość dziedzictwa Gilgara została bezpowrotnie utracona. Toteż miast konkretów, instrukcji i analiz snuł głównie przypuszczenia i hipotezy, które dopiero planował w przyszłości udowodnić. Te mgliste wywody po dogłębnej analizie mogły okazać się jednak w przyszłości przydatne, bo mimo braku naukowego podejścia zawierały jednak parę cennych wskazówek, których na próżno było szukać w przerzedzonych księgozbiorach Węzła.
Również i młody Hawkwood został lekko zawiedziony. Szybkie przejrzenie grzbietów książek pokazało, iż jego ród do tej pory nie miał wiele wspólnego z Pandemonium. To nie znaczyło jednak, że nie dało się tego zmienić w najbliższej przyszłości. Wszak słynęli z tego, iż nie cofali się nawet przed najbardziej ambitnymi wyzwaniami.
Przywołany szambelan od wejścia jął się znowu giąć w ukłonach i przepraszać, jakby czuł się winny za nietakt tak pospiesznego pozostawienia ich po przybyciu. - Ach, Paniczu, raczcie wybaczyć żem tak wybiegł, ale to wszystko przez te braki w służbie! Tylko pięcioro pachołków nam zostało po kataklizmach! Jak tu jednocześnie sypialnie dla wielmożów naszykować i ucztę urządzić! - załamał ręce z przejęciem. - Po tym okropnym trzęsieniu, w którym straciliśmy przysłanego nam technika wszystko zaczęło się psuć! I jeszcze te okropne ptaszyska! Wszystko rozkradają! Nawet ostatni wehikuł diuka uszkodziły, tak żeśmy nie mogli nawet pojechać poszukać pomocy w okolicy! Prawdziwe utrapienie! Mam nadzieję, że wreszcie przekonacie mości diuka, iż najlepszym wyjściem będzie opuszczenie Dworu i powrót do rodziny! Z nim już po tych zajściach też coraz gorzej, doktor Uldas rzecze, że każdej nocy medycynum musi mu aplikować, a biedaczek i tak ma coraz bardziej srogie demencje - służący najwyraźniej rozkleił się na dobre, mając nareszcie okazję do podzielenia się swoim ciężarem.
Ostatnio edytowane przez Tadeus : 23-11-2011 o 23:02.
|