Mroczne Sekrety
Miz’ri Mizzrym powoli wstała ze swojego łoża. Zaryzykowała delikatne ziewnięcie i pstryknęła palcami. Służba niedługo przybędzie ją umyć i odziać. Matka Mizzrym nie była w zbyt dobrym humorze. Nowa Matka Opiekuka Baenre zwołała radę Matek Przełożonych o bardzo wczesnej porze. Drowka była poirytowana impertynencją Quentel Baenre – Mistrzyni Arach-Tinilith demonstrowała swoją dość niedawno uzyskaną pozycję, a Miz’ri nie miała innego wyboru jak jej usłuchać. Nie chciała wejść w niełaskę Quentel tak szybko, nie po tym jak dowiedziała się jak jej syn ją mocno poirytował podczas świętej misji do Lolth.
Drowka westchnęła i po chwili pojawiły się jej służki. Miz’ri stanęło nago ukazując wszystkie swoje krągłości podczas gdy służki myły i masowały jej ciało. Chwilę potem wskazała szatę na dzisiaj i służki pospiesznie zaczęły ubierać swoją panią. W pośpiechu, jedna ze służek przewróciła wiaderko z wodą rozlewając jego zawartość w komnacie Matki Opiekunki. Najpierw zapadła cisza. Przerwał ją uśmiech Matki Mizzrym, który aż syczał z gniewu.
-A cóż to, Phalalio? Czyżbyś wciąż była śpiąca?- jad tryskający ze słów drowki zawstydził by nie jednego skorpiona.
- Nie Szanowna Matko Opiekunko, proszę wybacz mi moją niezdarność.- dziewczyna pochyliła głowę i odpowiedziała powoli, jakby nagły ruch mógł sprowokować atak.
-Wybaczyć?- słysząc to dziewczyna zrozumiała, że popełniła błąd i tylko pogorszyła swoją sytuację.
- Ależ oczywiście… proszę Cię, Phalalio, zawołaj Dusterię, niech posprząta ten bałagan, i kogoś ze straży. Możesz pójść do siebie i odpocząć, wiem że miałaś ciężki dekadzień za sobą. – dziewczyna słysząc słowa Matki Opiekunki osłupiała, podobnie jak inne służki. Nie chcąc tracić okazję, szybko wybiegła z pokoju.
Po chwili zjawiła się nowa służka i zaczęła sprzątać. Matka Mizzrym i służki wciąż stały w bezruchu. Zjawił się
Pexar, sierżant straży Domu Mizzrym.
-Pani?- spytał.
-Znasz Phalalię? – spytała i dała znać służką że mogą kontynuować ubieranie jej.
-Oczywiście Pani, wysłałaś ją po mnie. – odpowiedział przyglądając się owijanym szatami ciele Matki Opiekunki.
-Dokładnie.- przytaknęła.-
Phalalia była dzisiaj bardzo nieostrożna a ja nie potrzebuję nieostrożnych służek. Masz się nią zająć, nie obchodzi mnie jak i co z nią zrobisz ty i inni strażnicy przed tym jak się jej pozbędziesz, rozumiesz samcze? – strażnik uśmiechnął się lubieżnie.
-Tak, Matko Opiekunko. -Ruszaj zatem, nie marnuj czasu. Ah, tak… nie będzie głośno.- drow ukłonił się i wyszedł.
Miz’ri znacznie poprawił się humor po załatwieniu sprawy służki. Wyjeżdżając ze swojej rezydencji słyszała krzyki byłej służki i uśmiechnęła się do siebie, szczerze.
~*~
Sprawa służki zajęła jej trochę czasu, więc śniadanie – po sprawdzeniu czy nie jest zatrute – zjadła w trasie. Droga do siedziby Matki Opiekunki Baenre wyjątkowo się jej dłużyła. Na ulicach gdzie niegdzie wciąż było widać ślady po bitwie o Menzoberranzan, ale mieszkańcy miasta zdawali się już o niej zapomnieć.
Wśród drowów szwędali się przedstawiciele innych ras, głównie kupcy, czasem najemnicy. Matka Mizzrym skrzywiła się widząc pomniejsze rasy. Niczym stado głupich Rothe przybyli do miasta w poszukiwaniu pożywienia. Głupie bydło bez aspiracji, a co najgorsze wiele drowów również podąża ich ścieżką. Powinni być łowcami, drapieżnikami, a są tylko bydłem.
Westchnęła.
~*~
- Witajcie siostry, bardzo was przepraszam za tak wczesne zwołanie rady, ale sprawa jest niecierpiąca zwłoki.- zaczęła Quentel z perfekcyjnie udawanym uśmiechem. Drwiła z nich w żywe oczy.
- Ależ skądże, Matko. Zawsze chętnie zjawiam się na twoje wezwanie. – pierwsza odpowiedziała Matka Del’Armago. Zawsze pierwsza do pochlebstw.
- Chętnie udzielimy ci rady skoro taka jest potrzeba.- „subtelne” pomyślała Miz’ri, ale jednak Matka Del’Armago zakwestionowała kompetencje Quentel. Widać nawet jej nie pasowała tak wczesna godzina.
- Zawsze jesteśmy rade udzielić rady w sprawach niecierpiących zwłoki, ani godziny.- mniej subtelne, ale Matka Tuin’Tarl nie należała do osób zbyt subtelnych.
-Przejdźmy zatem do rzeczy.- przerwała szybko Quentel wiedząc że jeśli da się rozgadać tym srokom to mogą przegadać cały ranek, a czas naglił. Wszystkie Matki natychmiast wytężyły słuch. Quentel czuła ich wzrok na sobie i doskonale wiedziała, że każda chętnie wbiłaby jej sztylet w plecy, są jednak pewne sprawy, które wymagają nieco… współpracy.
- Zapewne pamiętacie moją świętą misję?- zaczęła, Matki Opiekunki były przytaknęły. Oczywiście że wiedziały i nienawidziły jej za to, że uszła z życie.
-W tym czasie nasze wspaniałe miasto wzniesione ku chwale Lolth zostało napadnięte przez mniejsze rasy i heretyków. Wśród nich Jaezred Chaulssin.- na te słowa miny zebranych drowek jednocześnie przybrały grymas niezadowolenia. To przez owych skrytobójców-heretyków niewolnicy się zbuntowali.
-Choć Lolth przemawia do nasz czyściej niż kiedykolwiek, oni nie przestali knuć. Wysyłali swoich agentów i choć większość wyłapywaliśmy - matki opiekunki przytakiwały
-To okazuje się, że część z nich przedostała się do miasta… co więcej wygląda na to, że przygotowują kolejną rebelię.- matki opiekunki zaczęły wymieniać nerwowe spojrzenia i szeptać pomiędzy sobą.
-Dziś w nocy złapaliśmy niewolnika który krzyczał coś o „Starożytnych” i trzymał w ręku to…- wskazała na stoli stojący nieopodal. Tam leżał słój z oleistą substancją – tą samą, która trawiła kamień podczas rewolucji. Słój wyglądał na nowy, a substancja nieco się różniła od tej której użyto parę lat temu.
- Jak już zapewne zauważyłyście słój jest nowy, substancja jest nieco inna – a więc to nie jest pozostałość po ostatniej rebelii, to coś nowego. Przesłuchania jego ciała niewiele dały, ktoś zadbał o to, aby członkowie kulty niewiele wiedzieli.- westchnęła, cała ta sytuacja była wyjątkowo nieprzyjemne dla Quentel, a to o co poprosi Matki…
- Jako iż obowiązkiem i przywilejem każdego domu Menzoberranzan, a w szczególności wielkich domów, jest ochrona miasta ku czci Pajęczej Królowej, pragnę aby każda z was wyznaczyła kogoś ze swojego domu do śledztwa w tej sprawie…- dalsze rozmowy szybko się potoczyły, a Matka Mizzrym w jeszcze gorszym humorze niż rano udała się z powrotem do swojego domu.
Jadąc przez miasto nagle usłyszała huk, dźwięk metalu uderzającego o metal i poczuła zapach dymu…
Matka Mizzrym nie żyła, spłonęła od alchemicznego ognia rzuconego w karocę. Normalnie magiczne bariery powstrzymały by tak słaby atak – jednak tak się nie stało. Sprawca został zatrzymany i przesłuchany, ale jego umysł był pusty. Nową Matką Opiekunką Mizzrym została jej kuzynka Zeld, która wróciła z Arach-Tirith.
Podsumowując:
Będziecie grać grupą drowów lub służby/niewolników, która będzie pomagała w śledztwie. Będzie zarówno dyplomacja jak i walka. Czasem może nawet poza miastem. Matki Opiekunki nie muszą kazać wszystkim przedstawicielom domów współpracować – dlatego nie ma wymogu ażeby każdy był z innego domu.
Mechanika:
System: Pathfinder DnD,
Pathfinder_OGC Liczba graczy: 4+
Poziom: 12, postacie są już znane i wpływowe
Mechanika: obecna, będą też mapki do walk czy niektórych lokacji
Klasy: Dowolne, w razie chęci wybrania klasy nie z pathfindera proszę o kontakt
Rasy: Drow (brak dostosowania poziomu) + ewentualnie inne rasy jako najemnicy, służący czy niewolnicy
Lista Drowich Domów:
Houses of Menzoberranzan - The Forgotten Realms Wiki - Books, races, classes, and more Atrybuty: 25 punktów,
Point Buy Calculator Karta Postaci: Excel, PCProfiler, mystweave, byle by była
Charakter: dowolny nie-dobry
Złoto: 120,000 sz
Traity (Cechy): 3 do wyboru
E-mail:
laefor@gmail.com, gg na moim profilu
Rekrutacja potrwa z 3 tygodnie.