Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2011, 23:56   #15
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Hans

Pierwsze co Hans zrobił po śniadaniu, to pójście do Kartza. Tym razem udało mu się znaleźć starego prawnika w jego biurze.

- Mamy problem - zaczął bez ogródek. - Rozmawiałem wczoraj z Kroenenem. Twierdzi, że Klaus zaopatrywał się u niego i zapewniam, że nie w suchy prowiant. Kroenen sam z siebie nie doniesie inkwizycji, bo wtedy pierwszy pójdzie na stos. Ale jeśli będzie mógł obciążyć Vellera, żeby ratować siebie, to nie sądzę, żeby się długo wahał. Dlatego jeśli przybędą tu śledczy, to jego trzeba zabezpieczyć. W najgorszym przypadku usunąć, ale wolałbym go mieć żywego póki co.

- Co ważniejsze - kontynuował, gdy Kartz potwierdził, że zrozumiał - Kroenen wynajął jakiegoś chłopa, żeby odnalazł Klausa. Twierdzą, że jego zadaniem jest odzyskanie księgi, którą Klaus wypożyczył, a która jest pilnie potrzebna. Jaka jest prawda nie wiem i pewnie się nie dowiem. Tak czy owak, zdecydowałem się podjąć współpracę z tym człowiekiem.Nazywa się Javler Strauss. Mam nadzieję, że jest wystarczająco głupi, żeby nie zauważył, że go wykorzystuję. Może to być nawet nasza szansa, żeby porozmawiać z Rammelofem. Niestety może próbować sztuczek. Jeśli nie będzie mnie w mieście przez pięć dni, a on tutaj będzie, to proszę wysłać ludzi, żeby z niego wycisnęli, co mi zrobił. A jeśli Klaus się znajdzie, to Javlera może być warto usunąć. Chyba że będziemy pewni, że znamy motywy jego działania.

Po przekazaniu dokładnego rysopisu Javlera Hans poszedł na spotkanie.

Javler i Hans

Spotkali się tak, jak było umówione, w południe przy wejściu na cmentarz. Javlerowi towarzyszył młody mężczyzna. Strauss przedstawił go Hansowi jako Albrechta Schultza. Po wymianie uprzejmości cała trójka ruszyła w kierunku wskazanym przez młodzieńca.

- Prowadź na grób Johannesa Eckharda, a dostaniesz co obiecałem. - rzekł półgłosem do Albrechta w nadziei, że to właśnie tam natrafią na jakieś ślady Klausa.

- Nie wiem kto to taki - odparł młodzieniec - jak wtedy goniliśmy za Vellerem, nikt z nas nie sprawdzał, czyje to były groby. Pokażę Wam miejsce, gdzie go dostrzegłem.

- A przy jakiejż to okazji go goniliście? I któż zacz “wy”? - wtrącił się Hans.

- Ja i kilku chłopa z Bud. To było kilka miesięcy temu, będzie ze cztery chyba. Wracaliśmy z karczmy i zobaczyliśmy go jak łazi po nocy po cmentarzu. To było wtedy jak ludzi mordowali, a że byliśmy wszyscy trochę wypici, to żeśmy za nim pognali.

Albrecht zaprowadził ich w centrum nekropolii, które wyglądało na jej najstarszą część. Groby były tutaj już mocno nadgryzione zębem czasu. Młodzieniec podszedł do jednego z nich i wskazał palcem:

- To tu go widziałem jak coś pisał i znaki jakieś w powietrzu czynił.

Napis na grobie głosił “Dietrich von Eyke 2298 - 2342”.

- Von Eyke... od stu osiemdziesięciu lat nieboszczyk... - mruknął do siebie Hans. Nic mu to nazwisko nie mówiło. Ani nie był wspomniany jako domniemany szlachetny przodek Vellerów, ani nie był sławnym na świecie autorem zakazanych ksiąg. Zresztą ci najsławniejsi rzadko mieli groby. Przez chwilę stał przed grobem, nieco na pokaz oddając mu należny szacunek. Potem podszedł bliżej, oglądając go dookoła. Nie musiał być ekspertem w dziedzinie okradania grobów by dostrzec, że jakiś czas temu ktoś tę mogiłę otwierał. Nawet kompletny laik by poznał, że płyta była młodsza od całej reszty, pytanie co stało się ze starą.

- Panie - odezwał się Albrecht zwracając się do Hansa - rzekłeś von Eyke?


- A no, powiedziałem von Eyke. Czemu? Coś Ci to nazwisko mówi? - zapytał Albrechta. Powoli coś zaczynało do niego docierać. W końcu skojarzył czyje nazwisko miało być na tym grobie... a nie było.

- Co prawda nie znam nikogo takiego ale w mieście, konkretnie w centrum jest plac imienia Jakuba von Eyke. Ratusz przy nim stoi. Może to jakiś jego krewny?

- Dobrze zatem... oto twoja moneta. - Rzekł wciskając mężczyźnie monetę do ręki. Uczynił to dość sugestywnie, żeby tamten zrozumiał, że jego pomoc nie będzie więcej potrzebna. Ukłonił się zatem i odszedł.

“Chyba się ta inwestycja mało opłaciła”- pomyślał Javler.

Javler rozglądał się za poszlakami, które i tak pewnie po tym czasie zostały już dawno zatarte, jednak mimo to coś nie dawało mu spokoju.

- Myślę, że niczego tu nie znajdziemy. Mamy tylko kawałek tej parszywej układanki, ale nijak mi to do czegoś dopasować Herr Mutig. Może jest coś, co Pan wie, a ja mógłbym skojarzyć coś ze swoimi wiadomościami. Nie muszę wiedzieć po co i na czyje zlecenie ściga Pan tego człowieka, ale skoro mamy go dopaść, to może wymienilibyśmy się jakimiś informacjami?

- Nie muszę chyba Panu uświadamiać, że rozpowiadanie tych informacji po karczmach może się źle skończyć? - upewnił się Hans. Nie ufał temu gościowi. Wyraźnie chciał zdobyć informacje, nie dając nic w zamian.

- Póki jesteśmy sami, moglibyśmy sobie co nieco wyjaśnić. Zapewniam jednak, że jesteśmy śledzeni.

- O! A przez kogóż to?

- Nie tylko Panu się nie ufa, Panie von Mutig. Mój pracodawca jak się okazuje śledzi moje poczynania, co dał mi do wyraźnego zrozumienia. Karczma nie jest wszak dobrym miejscem, ale jako przyjezdni myślę, że tylko sobie możemy zaufać i to najlepsze miejsce na rozmowy.

- Cóż. Na początek mogę powiedzieć czyj grób powinien być w tym miejscu. Powiedziałeś na wstępie, żeby nas przyprowadził na grób Johannesa Eckharda.

- Owszem, tego się spodziewałem.

- A więc powinien tu spoczywać rzekomy przodek Vellerów, szlachcic. Tak przynajmniej niektórzy utrzymują, że ta właśnie osoba zainteresowała Klausa. I to właśnie twierdzą odnośnie motywów.


- Po co komu płyta nagrobna Panie von Mutig?

- No cóż, ktoś mógł najzwyczajniej w świecie wkradając się do mogiły zniszczyć starą płytę i musiał sprowadzić tu inną, możliwie mało rzucającą się w oczy swoją świeżością. - Hans darował sobie dywagacje na temat innych możliwych okoliczności zniszczenia płyty.

- Uważa pan, że to sprawa tak oczywistych okoliczności? Ja posunął bym się do stwierdzenia, że została ukradziona z jakiegoś powodu, inskrypcji, może zaszyfrowanej wiadomości.

- Pewnie masz rację. W końcu wyniesienie sporego kawałka granitu jest łatwiejsze niż przepisanie rzeczonej wiadomości na pergamin, czyż nie? - sarkazm był aż nadto łatwy do zauważenia.

- Dobrze zatem. Co daje nam ta informacja, że to nie ta płyta? Moim zdaniem nazwisko Eyke nie jest tu przypadkowe. A jeśli nawet Veller coś tu zostawił, dawno już zniknęło. Może powinniśmy poszukać związku miedzy tymi dwoma nazwiskami, jakiś klub czy towarzystwo? Bo za dnia otwierać tego grobu nie będę.

- Przede wszystkim trzeba ustalić kim był ów von Eyke. Czy szlachetny i bogobojny, wierny sługa Imperium, czy wręcz przeciwnie. I dobrze by było wiedzieć kto spoczywa teraz w tej mogile. Von Eyke, Eckhard, ktoś jeszcze inny... a może jest pusta? Masz jakieś rewelacje, którymi chciałbyś się pochwalić?

- Spróbuję dowiedzieć się tych informacji. Myśle, że to nie trudne z uwagi na prawdopodobieństwo, że jego ród był ważny w tym mieście.

- Dobrze. Ale proponuję jak najszybciej wyjechać stąd do Reubstahl. Sporo wskazuje, że tam ostatnio ukrywał się Klaus.

- Może wybierzemy się teraz? W bibliotekach i tak pewno trzeba będzie siedzieć od rana.

- Wcześniej jak pojutrze raczej nie wrócimy, a myślę, że dobrze się uzbroić w tę wiedzę. Może wypłynie coś, co nam się przyda.

- Udam się zatem do ratusza i popytam o von Eyke. Do Reubstahl wyruszymy jutro z rana, jednak ciekawi mnie jakie poszlaki wskazują na to, że to tam powinnismy szukać - dociekał Javler.

- Widywano go wcześniej wielokrotnie jak przyjeżdżał z tamtej strony. Jeśli gdzieś ma kryjówkę, to zapewne tam. Z resztą okolice Obersdorfu raczej odpadają. W Reubstahl może nie być znana jego reputacja tutaj, więc być może się nie ukrywa za bardzo i ktoś nam szybko wskaże, gdzie jest. Więc warto ruszyć tyłki.

Dłuższa dyskusja nie miała sensu, szczególnie w takim miejscu. Hans obejrzał jeszcze raz grób, po czym wymienili grzeczności i rozeszli się.

Hans

Von Mutig rozglądał się bacznie za śledzącymi go ludźmi. Nikogo nie wypatrzył, co oczywiście nie czyniło jego obaw bezzasadnymi. Powędrował nieco po mieście bez celu, po czym poszedł znowu do biura Kartza. Ostatni raz na pewien czas. Przekazał mu nowe wiadomości i zażądał bezpiecznego kanału kontaktu. Jeżeli ten kto zatrudnił Straussa naprawdę poszukiwał Klausa i znał się choć trochę na tym, to nie mógł nie wiedzieć o Kartzu, ale bezpieczniej było nie utrzymywać zbyt ożywionych kontaktów. Postarał się też przy okazji dowiedzieć wszystkiego co się dało na temat von Eyków, szczególnie “właściciela” płyty nagrobnej. Oraz doktora Kella. Potem skierował swe kroki do archiwum.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy

Ostatnio edytowane przez Radagast : 28-11-2011 o 23:02.
Radagast jest offline