Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2011, 09:43   #90
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
Miasto Kreda
Sady pod świątynią Lyrii – Aspektu Zdrowia i Światła


Albrecht zwany Nawróconym i Anah zwana Dzierzbą



Wzrok kapłanki Lyrii zatrzymał się na twarzy Dzierzby, otaksował jej sylwetkę. Anah nie mogła oderwać oczu od tej twarzy o lśniącej, jasnej cerze, twarzy okolonej jasnymi jak promienie słońca włosami.
Albrecht też patrzył, ale jego wzrok zogniskował się odrobinę niżej, na wydekoltowanej, odpowiednio uwypuklonej szacie kapłanki.
Dzierzba zadrżała, kiedy oczy lyrianitki nagle stały się kulami gorejącego światła, jakby ktoś zapalił w jej czaszce miniaturowe gwiazdy. Albrecht też to ujrzał i zadrżał starając się zniknąć z oczu kapłanki.

Wyraźnie wyczuli wokół siebie intensywny zapach ziół, miodu i czegoś jeszcze. Czegoś, od czego męskość Albrechta momentalnie usztywniła się, a Dzierzba poczuła, że wewnątrz ciała zaczyna płonąć jej ogień pożądania. To oznaczało, że sama Lyria poprzez wołanie swojej kapłanki zerka na ten ukwiecony, majowy sad okalający świątynie Aspektu.
Co zobaczyła w duszy Dzierzby? Co w sercu Albrechta? Jak wypadł sąd?
Za chwilę mieli się dowiedzieć.

Zapach ziół ustąpił miejsca normalnym aromatom sadu z lekką nutą smrodu miasta. Oczy lyrianitki stały się znów jasnoniebieskie i nie mniej piękne. Wzwód Nawróconego nadal odznaczał jego odzienie, a Dzierzba, Dzierzba czekała ... Na wyrok.




Miasto Kreda
Tawerna „Wesoła Rybaczka”



Althea zwana Cierń

- Wasza sprawiedliwość – Kara zaanonsowała się przed wejściem na zaplecze kuchenne, z którego strażnicy zabierali właśnie do lochu zasmarkanego, zasikanego karczmarza.

Nikt nie czuł żalu. Sprawiedliwość wymagała ofiar. Spasionego chciwca czekał jeszcze proces i odpowiedni rodzaj śmierci. Na tyle spektakularny, aby inni zastanowili się przed tym ze sto razy, nim zdecydują się wspomóc czarowników. No chyba, że świątynia zdecyduje się ukryć fakt działania Loży w Kredzie.

- Wejdź – nakazała Cierń.

- Mam klucz, o który wasza sprawiedliwość prosiła – powiedziała kładąc przedmiot na stole przed swoją panią.

Cierń spojrzała na mały przedmiot. W jakiś sposób wyczuwała w nim ... klucz do rozwiązania sprawy. Czysty zawsze mawiał, że każda tajemnica posiada drzwi, do których pasuje jeden klucz. A Althea czuła całą sobą, że to jest właśnie ów klucz do tajemnicy śmierci córki Thara i Trzmiela. Wiedziała też, że jeśli za drzwiami do których pasuje klucz jest gniazdo czarowników, że jeśli brodaty krzykacz na rynku prowadził ją w pułapkę to ... potrzebowała wsparcia. Nie tylko niezbyt doświadczonych żołnierzy thara czy strażników miejskich, których ze względu przez poufność sprawy raczej powinna trzymać jak najdalej od sekretów czarowników. Potrzebował swoich współpracowników. Każdego, komu mogła zaufać. Może również Księgę i jego ludzi.

Patrzyła na klucz w dłoni i ważyła go, jakby ważyła czyjeś i swoje życie. Cokolwiek skryto za tajnymi drzwiami w komnacie szkieletów na pewno będzie strzeżoną tajemnicą. Potrzebowała czasu i z drugiej strony go nie miała.

- Gdzie jest Albrecht? – zapytała Karę kontrolnie, dopiero planując rolę alchemika w eksploracji podziemi, gdzie jego wiedza i talenty medyczne mogły być przydatne.

- Widziałam go, jak wiózł furmanką Dzierzbę do świątyni Lyrii – powiedziała Kara.

No tak. Dzierzba. Z nią też Cierń musiała coś zrobić. Kolejna niełatwa decyzja do szybkiego podjęcia. Nie lubiła szybkich decyzji. Nikt nie lubił.

Ale w tej sytuacji nie miała wyjścia.

Pazur i dwóch nieopierzonych wojaków strzegło komnaty z czaszkami. Jak długo mogła ich tam zostawić? Czy wróg nie zrobi pierwszego kroku? Kim jest wróg? Czy faktycznie w Kredzie czarownicy zyskali moce kapłanów zawiązując percensis z Zapomnianym Aspektem? Czy też Księga się myli?

Wiedziała, że nie uzyska odpowiedzi na te pytania, póki nie otworzy sekretnego przejścia. A jakoś wcale jej się do tego nie spieszyło. Z drugiej jednak strony każda zwłoka, jaką czyniła, dawała szansę czarownikom na zniszczenie dowodów ich działalności i ucieczkę gdzieś, gdzie znów będą mogli zacząć wszystko od początku. Niezależnie, co takiego zaczynali. Jak do tej pory poświęcili temu wiele czasu i wysiłku. Podszywanie się pod kapłana Maraji, infiltracja kultu Pani Życia i Śmierci, zabójstwo córki lokalnego władcy. Kto mógł być na tyle szalony lub potężny, by to uczynić.

- Pani – jeden ze strażników wyrwał Cierń z gorączkowych namysłów. – Thar. Thar Ushmajel D’Naghar jedzie tutaj w towarzystwie Żołnierzy Domu.



Miasto Kreda
Sady pod świątynią Lyrii – Aspektu Zdrowia i Światła


Albrecht zwany Nawróconym i Anah zwana Dzierzbą




- Lyria cię osądziła, siostro – powiedziała kapłanka patrząc prosto na Dzierzbę. – Poznała twoje życie. Otoczy cię swoją złocistą łaską uzdrowienia, ale zapłacisz cenę.

Jaką? – chciała zapytać Dzierzba, ale gardło odmówiło jej posłuszeństwa.

Kapłanka prawidłowo jednak zrozumiała jej charkot.

- Jako, że prosicie o twoje zdrowie oboje – spojrzała na Albrechta – również ten mężczyzna stanie się częścią ceny. Spłodzisz z nim dziecko. Urodzisz je, a potem przekażecie je Świątyni Lyrii.

Zaniemówili.

- To nie wszystko – uniosła rękę lyrianitka znów spoglądając na Dzierzbę. – Jako, że krew w tobie gorąca, niczym w wojowniku Narsilira będzie też druga część zapłaty. Twój wybór. Po tym, jak już porodzisz czeka cię rok służby dla Lyrii. Wyślemy cię na Bastiony, gdzie wspomożesz Wartowników.

Oboje wiedzieli, co to oznacza. Najdalsze północne krawędzie Imperium Talladuriańskiego. Obszar prawie zawsze zaśnieżony i prawie zawsze zimny. Sieć zamków i twierdz obstawionych przez kapłanów – wojowników służących Narsiliarowi – Panu Wojny i Ognia oraz ich sojuszników i ochotników. Wartowników przed siłami Norcii – olbrzymami khronami z czterema łapskami, morcimi – zwinnym sługom Pana Lodu i Zemsty – pierwszego goblina, Białych Lisów, Śnieżnych Duchów i wszelkiego tałatajstwa, które pochłonęła Nienawiść ich władcy o lodowym sercu. Najcięższa służba Imperium. Najbardziej niebezpieczna.

- Drugą opcją jest przysięga złożona przed naszym ołtarzem. Przysięga na krew i mleko Matki. Że nigdy – w gniewie czy celowo – nie skrzywdzisz dziewczęcia, które jest słabsze od ciebie. Ani kobiety, która spodziewa się dziecka.

Druga opcja też nie była łatwa. Aspekt nie miał litości dla tych, którzy łamali takie przysięgi. Raz w życiu Albrecht widział kogoś, kto złamał przysięgę złożoną Nasriliarowi. Mężczyzna ów zapłonął sam z siebie i palił się prawie dwie godziny, spalając kawałek po kawałku, i nikt nie był w stanie zgasić tegoż ognia.

- Jeśli zgadacie się na tą cenę, wniesiemy ją przed ołtarz. Jeśli nie ...

Nie dokończyła spoglądając jednak wymownie na drogę, którą tutaj przyszli.
 
Armiel jest offline