Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2011, 11:53   #377
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Coś z hukiem rąbnęło w scenę. Siła uderzenia była tak duża, że zatrzęsły się aż deski. Krzyk jaki towarzyszył hukowi, wskazywał, że przyczyną jest nie kto inny jak Degnar. Jednak Jost nie miał czasu ani okazji zobaczyć co tak naprawdę przydarzyło się piernikowatemu khazadowi. Był zajęty odpieraniem ataków nacierających na niego spiskowców. Pomoc Soe była nieoceniona. To chyba tylko dzięki niej jeszcze żył. Napastników było dwóch, o dwóch za dużo. Doker czuł, że za chwilę stanie się coś bardzo niedobrego. Czekał w napięciu na ten moment. Strzały nadal leciały z dachu, a od strony widowni słychać było krzyki spanikowanych ludzi. Znak, że ohydna istota nocy wciąż naciera, starając się dostać do chronionego ze wszystkich sił chłopca.

Wrzask, upiorny krzyk tryumfu rozległ się chwilę potem i wszyscy zamarli, tak jak stali. Jost wiedział, wszyscy wiedzieli co się stało. Wampir dopiął swego i zabił dziecko. Ale tylko nieliczni mieli świadomość tego, że właśnie umarł niczemu winny, bezimienny chłopiec, a nie Sigmar Odrodzony – Boski Karl. Heroldowie rzucili się do ucieczki, w kilku susach dopadając tyłu sceny i niknąc między rozstawionymi za nią namiotami. Podobnie było z elfami. One też, niczym duchy, bezszelestnie opuściły pole walki. Wampir zniknął. Jost patrzył zdezorientowany w miejsce, w którym przed chwilą stała upiorna postać. Leżał tam tylko czarny płaszcz, z kieszeni którego wystawała książka. Doker wiedziony doświadczeniem zdobytym w czasie ostatnich miesięcy szybko podbiegł i podniósł oprawny w skórę dziennik. Książki były cennym źródłem wskazówek i tak z pewnością było i tym razem. Machnął książką do Soe i szybkim krokiem skierował się w jej stronę. Wszyscy uciekali, a Jost nie miał wątpliwości, że w sytuacji, w jakiej się obecnie znaleźli, lepiej będzie zniknąć. Eisenbach nie był wtajemniczony w całą sprawę, a jego ludzie, którzy właśnie zaczynali pościg, nie wyglądali na takich którzy wszystko łatwo zrozumieją. Dla postronnych wszyscy aktorzy wyglądali na uczestników spisku, a z mordercami Karla w tym momencie nikt chyba nie miał zamiaru się patyczkować. Doker miał nadzieję, że sprawa przycichnie, a Helmut, o ile żyje, zdoła wszystko wyjaśnić.

Podbiegł do złodziejki i złapał ją za rękę. Pociągnął za sobą i już po chwili przemykali między zgromadzonymi na zapleczu skrzyniami i wieszakami z przebraniami. Szybko zrzucił z siebie kostium orka i pocałował dziewczynę.
- Dzięki – powiedział. – Uratowałaś mi życie. Znowu? Chyba wchodzi Ci to w krew... Degnar! Tutaj!

Przerwał w pół zdania i krzyknął do krasnoluda, który gramolił się spomiędzy połamanych desek. Pierwsi gwardziści już wkraczali na scenę. Wraz z Soe wybiegli między namioty i zaczęli kluczyć, starając się zniknąć z oczu poszukujących spiskowców żołnierzy.
 
xeper jest offline