Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2011, 16:38   #58
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Noc w Altdorfie wydawała się niespokojnym, niezwykle ruchliwym mrowiskiem, w które ktoś raz za razem wkładał kij. Osaczała ich ze wszystkich stron, usiłując udusić, stłamsić, zniszczyć i zastraszyć. Tak jakby oplotły ich same wiry magicznej energii, o której rozsądny człowiek za wszelką cenę nie chciał nawet myśleć. Wielkie miasto, w którym nie mogli znaleźć tego jednego spokojnego, ustronnego miejsca. Wielkie miasto, które wydawało się patrzeć na nich setkami, tysiącami podstępnych oczu. Znać każdy ruch a nawet każdą myśl. A co gorsza, wcale nie spało, choć oni sami odpoczynku potrzebowali, rozpraszając się po ulicach stolicy Imperium.
Ulicach zdecydowanie zbyt ruchliwych, jak na ich gust.
Nawet Spieler wiedział, że choć mieszkało w Altdorfie mnóstwo ludzi, to nimi interesowało się zdecydowanie zbyt wiele osób, aby nawet tak duże miasto mogło ich ukryć. Barka Josepha wydawała się więc rozwiązaniem idealnym, bezpiecznym i rozsądnym. Takie problemy przecież musiały zgasnąć, umilknąć i przeminąć, zniknięcie na kilka dni nie kosztowało wiele, a pozwalało ocalić skórę.

Gdy nadszedł świt, każdy z nich był w porcie, patrząc na wody Reiku, z prądem których zaczęli się unosić, powoli oddalając się od portu. I woleli nie myśleć, o czym myślał patrol straży, odprowadzający ich wzrokiem.

***

Quartjin płynął do Bogenhafen, więc skierował barkę w stronę śluzy, prowadzącej do kanału. Olbrzymie wrota pilnowane były przez strażników, którzy jednakże tylko pobrali opłatę i przepuścili ich. Wody szerokiego na osiem metrów kanału były bardzo spokojne, a oni wreszcie mogli odetchnąć, wykonując polecenia Josepha. Sam robił główną robotę, ale i tak musiał większość czynności pokazać i wytłumaczyć, aby jego nowi pomocnicy do czegoś się nadawali.
- Do Weissbrucku trzy dni. To spokojny obszar, piratów rzecznych nie uświadczysz. Nigdy nie pchają się tak blisko stolicy.
Być może dla niego spokojny, ale gdy barka już spokojnie sunęła przed siebie, na trakcie, biegnącym wzdłuż kanału, pojawiło się kilku jeźdźców w reiklandzkich barwach. Przez jakiś czas jechali razem z barką, a potem dali znać, aby ją zatrzymać. Nie było powodów, aby ich nie usłuchać, chociaż ze wszystkich sił próbowali trzymać twarze odwrócone w inną stronę, a krasnoludy zepchnięto pod pokład, aby przypadkiem nie rzucili się zbytnio w oczy. Strażnicy jednakże chyba ich nie szukali, bowiem rozmawiali z kapitanem całkiem przyjaźnie. Na koniec ich sierżant zasalutował szybkim ruchem.
- Miejcie się na baczności, kapitanie. W okolicy mogą grasować bandyci, zeszłej nocy zabito w Altdorfie młodego szlachcica i dwóch rzemieślników. Patrole krążą, ale w nocy nigdy nie wiadomo.
Pogonił wierzchowca i już ich nie było. Odetchnęli, chociaż pewnie sami mogli rzucić sporo światła na część tych miejskich niepokojów.

Mimo tego początkowego zaniepokojenia, trzy dni minęły bardzo spokojnie. Nie pojawili się żadni bandyci, łowcy ani strażnicy, więc zdążyli już nieco odetchnąć od nagonki, być może nawet mieć nadzieję, że została za nimi, w stolicy Imperium. Przynajmniej do czasu, gdy nie dotarli do Weissbrucku, wsi liczącej niecałych trzystu mieszkańców, umiejscowionej dokładnie na końcu kanału. Wpłynęli do śluzy, obserwując ruch na rzece Bogen, zamierający już z powodu zachodu słońca, kryjącego się powoli za horyzontem. Wzdłuż kanału i rzeki stały tawerny i gospody, wabiąc klientów zapachami i muzyką. Przy pomoście stało już zresztą całe mnóstwo łodzi i barek, których załogi wylały się na ląd i najwyraźniej w większości bawiły w przybytkach. Joseph zaczął wydawać stosowne polecenia i wkrótce oni także przycumowali.
- Wypływamy znów o świcie, miejsce na barce macie do spania. Ja się do karczmy nie wybieram, ale wy możecie jak chcecie.
Raczej nie spodziewał się żadnych problemów, miejsce takie jak to na pewno miało także własną straż.
Oni jednakże dostrzegli coś zdecydowanie bardzo niepokojącego. Jeszcze podczas cumowania spostrzegli człowieka w kapeluszu nasuniętym na twarz. Stał w cieniu przy najbliższej gospodzie, a zza jego pleców wyraźnie wystawała duża kusza. Obserwował ich, nie było co do tego wątpliwości, a Erich nie miał wątpliwości. Czekał na nich Adolphus Kuftsos. Zanim dobrze przywiązali cumy, odwrócił się i zniknął w karczmie.
Weissbruck stał się nagle niezbyt przytulny.
 
Sekal jest offline