Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2011, 19:40   #75
Latilen
 
Latilen's Avatar
 
Reputacja: 1 Latilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodzeLatilen jest na bardzo dobrej drodze
...Niech cię mają za niegroźną moja córko.- spokojny chłodny głos przypominał jej o tym co jest ważne.- Pamiętaj o zachowywaniu pozorów i ukrywaniu prawdziwych motywów. Dyscyplina trubadura może ci w tym pomóc.
Spojrzenie Tavi(?), przeniosło się na kamienną maskę.




Stała na poczesnym miejscu w hallu wielkiego pałacu od wielu lat. Zdobycz matki, jej trofeum z pojedynku z agentem domu Narlanth. Chłodny apodyktyczny głos matki przypominał.- Pamiętaj każdy nosi maskę, pod którą skrywa prawdziwe intencje. Rywalizacja pomiędzy Domami, jak i w samym Domu jest śmiertelnie groźna. Udawaj więc niegroźną, by móc uderzyć niespodziewanie. Noś maskę, przez którą nic nie przeniknie, moja córko.
Wspomnienie... kolejne... ale tym, razem. Jej własne wspomnienie. Nie widziała matki, słyszała jedynie jej głos patrząc jak zahipnotyzowana na kamienną maskę.


Poczuła mocne klepnięcie w pośladek i chichot orczycy.
- Odpływać w marzenia, w tak intymnej chwili... jestem obrażona. Czyż nie jestem marzeniem wielu mężczyzn, czyż nie jestem twoim marzeniem?
- Przebłysków niestety nie kontroluję, skarbie.
- Tavi przytuliła się do partnerki mocniej. - A teraz do łaźni!
Wężowym ruchem wyzwoliła się z objęć kochanki i pociągnęła ją za rękę.
- W kąpieli będzie... ciekawiej. - oblizała wargi, kiedy Dammi na nią spojrzała.
-Myślałaś nad tym, kim tu będziesz.- mruknęła niemal kocio orczyca, gdy doszły do łaźni. Jej palce zajęły się rozpinaniem zapinek zwiewnej szaty, która opadała na podłogę niczym jesienne liście z drzewa odsłaniając jej nagie ciało.- Teraz jesteś wpływową osobą, kimś z kim bogacze się zadają. Kimś takim jak ta...Rubaric.
Tavi oparła się o ścianę przyglądając się jak orczyca pozbawia się okrycia. Z półuśmiechem na twarzy biegała wzrokiem po wszystkich zaokrągleniach partnerki.
- Taaa, myślisz, że muszę zgrywać nadętą? - postukała się po wardze nadymając policzki jak ropucha.
Zdjęła maskę, aby otrzeć spocone czoło.
- Na razie jeszcze nie znalazłam czasu na refleksję, jaką postać mam zagrać. Umknęło mi to między próbą zrobienia z krasnala posłusznego pantofla, udawaniem głupiej przed elfem i zbliżającą się analizą ksiąg rachunkowych. - sarknęła, po czym powoli zaczęła rozpinać guziki.
- Coś proponujesz?
-Jesteś młoda, piękna, bogata.-
zachichotała orczyca, oblizując czubkiem języka kły. Była już naga. Zwiewne szatki były jej jedynym ubiorem. Podeszła do partnerki zmysłowo kręcąc bioderkami i zajęła się... nie pomaganiem jej w rozbieraniu... bynajmniej nie tym. Dłonie Damarri wsunęły się pod szaty Tavarti pieszcząc jej nagą skórę, podobnie jak usta smakowały warg i szyi mrucząc.- Powinnaś być... kontrowersyjnie zabawowa. Bale, flirty, romanse ze służbą. Ja bym taka była na twoim miejscu.
- Nie jest to zbyt... oczywiste?
- dalej walczyła z guzikami. - Przewidywalne i podejrzane?

"I nudne..."

-Dlaczego … podejrzane?-
mruknęła orczyca przesuwając dłońmi po ciele Tavi i tuląc swe piersi do jej dekoltu. Pomiędzy pocałunkami mruczała.- Przewidywalne na pewno. Może nawet spodziewane... ale czy podejrzane?
- Ja będę innych podejrzewać o dwulicowość, myślisz że oni mnie nie?-

Orczyca zaśmiała się i przesunęła dłonią, pomiędzy udami kochanki, mrucząc.-Niech więc plotkują o tym, czy jestem twoją kochanką czy nie.
- Akurat o to zadbasz wspaniale ty sama
. - wplotła palce we włosy partnerki - Nawet nie muszę się starać. Może powinnam dzisiaj jakąś rozpustną fetę zrobić?
-Nie. Jesteśmy pierwszy dzień w tym mieście.
- Damarri przytuliła się mocno do pleców wróżbitki, tak by poczuła jej pełne piersi na swych plecach. Ustami muskając szyję, a palcami brzuch Tavarti, mruczała.- Proponuję, żebyśmy skorzystały z okazji i poszły do któregoś z tych miejsc, które odradzał nam ten porządny krasnolud. Jedną ucztę wszak planujesz, dla tutejszych kupców i powinna być ona bardzo wystawna i bardzo nudna.
- Cudnie. -
dziewczyna westchnęła. - Gorzej, że dziś stale coś do mnie “wraca”. Najpierw ta wizja krwawiącej róży, potem wspomnienie matki...
-Tym bardziej potrzebujesz rozrywki.
- mruknęła orczyca do ucha Tavi, jednocześnie jakimś cudem wsuwają dłoń pod warstwy stroju wróżbitki i błądząc palcami po jej nagim udzie.
- Ta, ta, ta. - wróżbitka na moment odkleiła się od partnerki i ruszyła w stronę okrągłej wanny w posadzce. - Ale najpierw do wody, piękna. - posłała jej buziaka zapraszając do parującej wody.
Zdjęła szybko ubranie i wskoczyła do środka.
Po chwili Damarri zanurzyła się w wodzie obok niej, wędrując palcami po skórze Tavarti i pytając.- I jak to jest? Być wpływową arystokratką?
- Z tobą przy boku? Cuuudownniee....


Kąpiel zajęła półtorej godziny. Relaks i przyjemność, taplanie się w gorącej wodzie o aromacie różanym pozwoliła nieco odpocząć. Ciekawe, Tavi przysięgłaby że po tych wszystkich wygibasach z orczycą powinna czuć się śmiertelnie zmęczona. Może energia partnerki jej się udzieliła? Kto wie...
W każdym razie wróżbitka czuła się na siłach zasiąść do ksiąg. Nie oczekiwała jakichś niesamowitych rewelacji. Przeczuwała, że szybko zgubi się pomiędzy ciągami cyferek. Zresztą nie miała zamiaru sprawdzać czy Derssalik skubał Omasu za jego plecami. Zajęła się kolumną “rozchody”. Przyglądała się za co i komu płacił krasnal.
Po godzinie uderzyła głową w stół mało przytomna. Cyferki zaczęły jej się zlewać, oczy piekły, a sumy w formie zapętlonych zwojów wełny na żywej owczej skórze przeskakiwały przez płotek w celu posłania jej świadomości w kraj szaleństwa. Z tego, co udało jej się zrozumieć rozchody podzielono na trzech “działów”: płace dla pracowników, opłaty okolicznościowe (można się domyślić, że to głównie na łapówki dla urzędników) i koszty reprezentacyjne. Z pierwszych dwóch nie miała szans wyłowić nadużyć, a skąpe wydatki w trzecim dziale wskazywały na robienie nudnych bibek z trzy razy do roku.
- Chyba najlepszym pomysłem będzie udanie głupiej i zwalenie wszystkiego na Thorvila. - wymruczała do siebie pod nosem.
Wstała, rozciągnęła się i ziewnęła.
“Wszyscy już zapomnieli o Derssaliku - muszce. Kim jest ta pajęczyca, która z jego ciała tworzy krwawą różę? Grrr... Same tajemnice. Nie znoszę poruszać się po omacku.”
- Dobra, gdzie jest Ace i Aljarina, mieli mi informacje przynieść
. - zatarła ręce wchodząc z pokoju.

Idąc do kuchni, zachwiała się. Świat pociemniał i znikł zastępując otoczenie pajęczyną z krwawych nici. Znów pająk tkał swoją sieć, znów muszka walczyła o życie. Każdy ruch muszki brzmiał dźwiękiem miecza. A zaś sam owad, co dopiero teraz zauważyła Tavarti miał długie szpiczaste uszy... elfie uszy. Krew muszki spływała po niciach sieci formując nietrwały kwiat z jej posoki.
Wizja była krótka, ale jasna... to nie Dessarik był muchą. To Oril Jhawn, elfi kapitan Czerwonego oddziału Straży Miejskiej.
Słaba opadła barkiem na ścianę.


- Cholera jasna. - dłonią zakryła twarz, palcami uścisnęła nasadę nosa.
Zagryzła dolną wargę i wparowała do kuchni niczym burza.
- ACELON! GROMLAK! ALJARINA!
Niestety w kuchni była tylko Damarri robiąca kolację. Zaskoczona patrzyła na wpadającą niczym huragan dziewczynę i wydukała. -Coś się stało?
- Jeszcze nic. -
Tavi opadła bezsilnie na krzesło przy stole.
Zamknęła oczy próbując przemyśleć sytuację. Nie ma po co podejmować zbyt pochopnych decyzji. I akcji. Po prostu dawno nie miała żadnego przebłysku, nie ma się co tak nakręcać. Westchnęła.
- Nadal jest czas...
- Kochanie, to ta kąpiel ci zaszkodziła?
- orczyca pomasowała ramiona wróżbitki.
- Miałam przebłysk. Nasz nowy znajomy elf, Orvil jest w poważnym niebezpieczeństwie.
- To ten co mówił, że Wróżbici przynoszą same nieszczęścia?
- na ustach orczycy pojawił się złośliwy uśmieszek.
- Ta, ten co był pod wrażeniem twoich kusych ciuszków. - zachichotała w odpowiedzi. - Potrzebuję o nim informacji. Gdzie jest reszta? - jej głos wypełniła irytacja - Postanowili wydać wszystkie nasze pieniądze czy jak?
- Tak beze mnie?
- Dammi prychnęła. - Nie odważyliby się!
- Mam ich w nosie.
- dziewczyna wstała wyciągając orczycę z kuchni. - Idziemy się zabawić.
- A kolacja?
- kąśliwość partnerki nie wpłynęła na zmianę decyzji.
- Przebierz się, już! - tupnęła nogą.
- Widzę, że się zaczynasz wczuwać w rolę “zepsutej arystokratki”.- uśmiechnęła się ironicznie orczyca i zaczęła zrzucać z siebie ciuszki w lubieżny i prowokujący sposób. Po czym całkiem naga ruszyła do sypialni, by tam się ubrać. Po drodze jednak dała klapsa w pośladek wróżbitki, gdy ją mijała mrucząc.- A ty się nie zamierzasz przebrać?
- Tylko zgarnę papiery do wora i zamknę w jakiejś szafie na klucz. -
westchnęła przypominając sobie o rozłożonych księgach.
Szybko wpadła do pokoju medytacyjnego, poskładała papirusy w odpowiedniej kolejności, a potem szybko wrzuciła je do worka. Przeszła z nim do sypialni, gdzie Dammi stała nadal goła przed otwartą szafą i wrzuciła go gdzieś pomiędzy ich dzisiejsze zakupy.
- Tu go raczej nikt nie będzie szukał. - złapała pierwszą kieckę, jaka nawinęła jej się pod rękę. Potem w kilku ruchach ubrała się. Na twarz założyła maskę, aby przywierała idealnie i nie drażniła zbytnio skóry.
Orczyca spojrzała krytycznym okiem na tą kreację Tavi, po czym wsunęła za pas kindżał pytając.- To jak w ogóle planujesz tą... zabawę?
- Sama kupiłaś tą sukienkę, nie patrz tak.
- uśmiechnęła się szeroko. - Idziemy zwiedzać miejsca, które zostały nam zabronione przez Thorvila. Jak to brzmi?
-Cudnie.-
Damarri zarzuciła swe ręce na ramiona Tavarti, objęła jej szyję. I tuląc się do wróżbitki, zaczęła całować jej usta powoli i zmysłowo, wyraźnie rozsmakowując się w przyjemności tych pocałunków. Pomiędzy jednym a drugim zetknięciem ust spytała.- A elf i ta... wróżba? Nie chcę, żebyś czuła się przymuszona do tego. Zabawa może poczekać.
- Rozpytamy o niego tam, a tutaj zostawimy list Acelonowi, że mają zdobyć informacje o Orilu. W ten sposób pogodzimy dwa w jednym.
- uśmiechnęła się prezentując zęby w perfekcyjnym uśmiechu. - Bez informacji i tak mu nie pomogę. Ale uratuję go, choćby to miała być przedostatnia rzecz w moim życiu. - spoważniała, a jej oczy wyrażały niezłomną wolę.
Potem uwolniwszy się z uścisku Dammi szybko pognała do kuchni, aby skreślić kilka słów do reszty.
Cytat:

Drodzy towarzysze, nie ma nas. Poszłyśmy zwiedzać najgorsze speluny tego miasta. Możecie dołączyć. Najpierw jednak proszę o zebranie informacji o Orvilu Jawnie. To bardzo ważne. Widziałam go dziś już dwa razy w wizji i wszystko świadczy o tym, że bez naszej pomocy stanie mu się krzywda. Zmarli nam wybaczą chwilę zwłoki.
Buziaki dla wszystkich
Tavi
PS. Kolację zróbcie sobie sami.
 
__________________
"Women and cats will do as they please, and men and dogs should relax and get used to the idea."
Robert A. Heinlein

Ostatnio edytowane przez Latilen : 25-11-2011 o 20:00.
Latilen jest offline