Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2011, 22:25   #19
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Ralf usiadł przy stole wyjął notatki i przez chwilę gapił się bez sensu w zapisaną nierównym pismem kartkę.


Wojskowi zwykle byli idiotami, ale to co wysłano tutaj było już zbieraniną jakich mało. Ta drużyna nadawała się do reedukacji przez eksterminację...

Odsapnął i skoncentrował się. Czytając zdanie po zdaniu odtwarzał w umyśle trasę, przypominał sobie detale najdrobniejsze nawet spostrzeżenia. Wyjął z notatnika większą kartkę i przez moment zastanawiał się gdzie powinien zacząć rysować. I jak powinien zacząć rysować - najprościej byłoby użyć symboli wojskowych, jednak Sparky zdawał sobie sprawę z faktu, że mapy może również używać ktoś nieobyty z tymi symbolami. Postanowił więc użyć zwykłego cywilnego zestawu symboli dodatkowo umieszczając gdzieś na mapie legendę.
Przyszli z południowego wschodu i Ralf założył, że wszystko na północ i zachód jest nie do przejścia. Chatka wypadła więc w lewej górnej ćwiartce kartki.

Kątem oka zauważył, że Alex usiadł na krawędzi stołu i zaczął przyglądać się temu co rysował Ralf. Zaczął mówić jakby sam do siebie:
- Mapa ma skalę około 1:10000 czyli każdemu centymetrowi mapy odpowiada sto metrów rzeczywistego terenu. Zakładam, że na północ, północy zachód i zachód rozpościerają się mokradła i bagna, których - przynajmniej chwilowo nie zamierzamy infiltrować, więc umieszczam symbol chatki w lewej górnej kwarcie mapy, aby zyskać jak największy obszar do wyrysowania interesującego nas terenu... Oznaczam wstępnie mokradła wokół budynku... Droga, którą przebyliśmy idąc tutaj... - Ralf jednocześnie rysował i mówił. Kolejne znaki pojawiały się na karcie, kiedy nagle Alex podniósł się i podszedł do okna.

- Mamy gości - zakomunikował.
Ralf złożył notatki i podszedł do okna. Zaklął w duchu. Choć tak naprawdę to nie było wiadomo czy zbrojni szli za nimi czy szukali kogoś zupełnie innego. Negocjacje jednak chwilowo nie były opcją - wyłażenie pod napięte kusze było co najmniej durnym posunięciem. Trzeba było poczekać na ruch przeciwnika. Jeżeli ominą budynek i pójdą swoją drogą to sprawa będzie łatwiejsza. Jeżeli nie ominą - to w budynku kusze staną się zdecydowanie mniej użyteczne. Z tej odległości ciężko było powiedzieć, ale Ralfowi wydawało się że są to zwykłe - niepowtarzalne - kusze; więc w zasadzie każdy kusznik miał jeden strzał. Napinanie kuszy było zbyt czasochłonne... na szczęście... Zresztą trzeba było dążyć do walki w zwarciu - oni na odległość dysponowali tylko bronią palną, a echo wystrzału poniesie się daleko w lesie...
 
Aschaar jest offline