Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2011, 19:54   #379
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Soe z przerażeniem obejrzała się za siebie, słysząc ten ryk tryumfu. Zacisnęła mocno zęby, ale daleko była od rozpaczania. Nie udało się im, ale przecież była ich tylko trójka! I udało im się przecież powstrzymać jednego z wrogów, tych tak zwanych Heroldów, którzy wdając się z nimi w walkę nie dotarli do Karla i otaczających go gwardzistów. Nie rozpaczała, ale strach, którą ją ścisnął, był zbyt silny, aby mogła się mu przeciwstawić.
Nie mogli przewidzieć, że pojawi się coś tak niesamowicie przerażającego jak wampir. Złodziejce zrobiło się zupełnie zimno i zapewne gdyby nie fakt, że wszyscy nagle zaczęli uciekać, to któryś z ich wrogów przebiłby ją mieczem bez najmniejszego problemu. Nie była w stanie się poruszyć, patrząc na to wszystko z szeroko otwartymi oczami.
Nawet gdy Jost ją pociągnął za rękę i pocałował, wciąż czuła ten strach i zimno. Przywarła do jasnowłosego mężczyzny, przynajmniej na chwilę chcąc poczuć jego ciepło. I dopiero potem dała się pociągnąć, uciekając tak jak wszyscy.

Mimo, że pewnie znała się na tym najlepiej, to znaczy uciekaniu, to była jak bezwolna istota, która tylko robi co jej mówią. Gdy wreszcie zostawili krzyczący tłum i żołnierzy daleko z tyłu, odnajdując trochę spokoju w otaczającym ich mroźnym mroku, przytuliła się do Josta mocno i ani myślała ruszyć się nawet o centymetr.
- Zwyczajnie mnie przytul wełnianogłowy dokerze! I nie ruszaj się przez chwilę.
Nie wiedziała, czy czuł zimno promieniujące prosto z jej duszy, ale Soe wyglądała, jakby złamane zostały jakieś bariery, które wzniosła w swoim sercu lub umyśle już dawno temu. Załkała cicho, pozwalając łzom potoczyć się po policzkach. Nie pamiętała kiedy płakała po raz ostatni.
Jej szeptu nie mógł słyszeć nikt poza Jostem, chyba, że Degnar miał na prawdę świetny słuch.
- Wciąż czuję więź z Karlem, wciąż chcę go bronić... a jednocześnie coś we mnie chciałoby, aby to on zginął z rąk tego potwornego stworzenia. Tylko po to, byśmy mogli wrócić tam, skąd pochodzimy. Wrócić do zwykłego życia...

Objął ją mocno i przytulił. Nie chciał, żeby płakała, ale nie umiał powstrzymać jej łez.
- Zwykłego życia... - powtórzył po Soe i na moment zamilkł. - My już nie mamy zwykłego życia. Od momentu, w którym związaliśmy się z Dzieckiem nasze losy nie należą do nas. Ktoś nami kieruje, tylko nie wiemy kto. My już nie możemy żyć normalnie...
Coś mu się zebrało na filozofowanie, a przecież nie powinni tutaj tak stać. Gwardziści przeszukiwali obóz, starając się wyłapać spiskowców. Trzeba było wziąć się w garść.
- Dobra, dość tego marudzenia... - otarł ręką łzy na twarzy dziewczyny i znowu ruszył przed siebie. Nie za bardzo miał pomysł, gdzie przeczekać. - Musimy zniknąć, choćby na chwilę. Jakieś propozycje?
- Namiot Klausa
- ścisnęło ją w gardle, gdy to powiedziała. - Gdy tam byłam, czułam, że Sigmar może faktycznie mieć pieczę nad tamtym miejscem. W całym obozie, tylko tam...
Wzięła Josta za rękę, mocno ściskając.
 
Lady jest offline