Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2011, 21:20   #67
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Magiczne podróże z reguły nie są specjalne przyjemne.


Kiedy jednak przenieśli się w sposób zdecydowanie bolesny. Kiedy ciało Samotnika wygięło się w łuk z bólu, sytuacja stało się poważna. A zimne, na w pół zamarznięte bagno, było tylko epilogiem tego niefortunnego wydarzenia.

Wyrzucenie z siebie posiłku ulżyło nieco magowi, choć niewiele tego wymiotowania było.
Samotnik dzięki magicznemu pierścieniowi jadł bowiem niewiele. Bagnista woda pokryta cienką warstewką lodu świadczyła o tym, że nadal są na bagnach Północy. Może... gdzieś w okolicach Neverwinter?
Niewątpliwie nie tam gdzie się kapłanka Mystry spodziewała, sądząc po jej słowach i wyraźnym zdenerwowaniu.
Raetar zerknął na tyłeczek kapłanki, który apetycznie się prezentował, gdy się pochylała by zwrócić posiłek. Otarł usta dłonią z irytacją czując na języku nieprzyjemny posmak wymiocin. Po czym spytał Zinnaellę.- To docelowe miasto... zwie się jakoś?
- Ano... zwie się, ale ja nie powinnam... - Odparła kobieta.
-Droga Zinnaello. I tak tam zmierzamy, więc gdy dotrzemy każdy głupi prostak wyjawi nam jego nazwę. Obecnie siedzimy na środku bagna, więc to jest dobry czas na wyjawienie paru szczegółów tej misji.- odparł Samotnik podchodząc bliżej kapłanki. Pod jego spojrzeniem, bagienna woda zaczęła gwałtownie bulgotać i mącić się. Uśmiechnął się lekko.-Więc proszę o odrobinę zaufania i współpracy.
- Hmmm -
Zamyśliła się na moment Kapłanka - No niech będzie. Mieliśmy dotrzeć do Gryfiego Gniazda, taka odpowiedź zadowala?.
Nie zadowalała go. Nazwa miasteczka niewiele mu mówiła. Ani o ostatecznym miejscu docelowym, ani o misji z której kapłanka robiła wielką tajemnicę. Niemniej, sądząc po nazwie chodziło raczej o górską miejscowość, albo przedmurze jakiejś górskiej twierdzy.
Samotnik przysunął dłoń do bulgoczącej brei z której wynurzyły się macki, jelita, oczodoły, oraz wprawionego w surową tkankę kły. Cała kotłująca się organiczna breja oplatała prawą rękę Samotnika, zmieniając się i formując powoli coś na kształt głowy i skrzydeł.
Drugą dłonią Raetar pogłaskał niespodziewanie Zinnaellę, mówiąc.- A teraz skup się. Pomyśl o owym Gryfim Gnieździe, przypomnij sobie wszystko co o nim wiesz, spróbuj je sobie wyobrazić i otwórz swój umysł na mnie.
- Yh
- Wzdrygnęła się Zinnaella na widok całej tej obrzydliwej brei w wodzie, a po chwili i na...dotyk Raetara - Co chcesz zrobić? - Spytała mrużąc oczy.
"-Pochłonąć twój umysł i zrobić z ciebie nałożnicę. Zbudujemy sobie tutaj zamek z błocka i będziemy płodzić gobliny stadami. Jak to co próbuję zrobić? Zorientować się gdzie jesteśmy i w którą stronę powinniśmy wyruszyć."-usłyszała w swym umyśle kapłanka głos Samotnika, i echa trzech innych głosów, w tym jednego kobiecego.
Kobieta z wyraźnie poszerzonymi oczami odstąpiła krok w tył, odsuwając się od Raetara.
- Wyjątkowo świńskie poczucie humoru - Burknęła.
-Wymiotowanie posiłku i perspektywa łażenia po bagnach lekko mi je skwasiło, przyznaję.- odparł Samotnik. Przysunął lewą dłoń do twarzy kobiety i rzekł.- Jak już trafimy do miłej ciepłej karczmy, będziesz mogła się dąsać i trzymać ode mnie z dala ile dusza zabraknie. A teraz... oczekuję odrobiny współpracy.
- No niech ci będzie -
Wymamrotała pod nosem, po czym robiąc dziwną minę, przymknęła jedno oko, i czekała co też mężczyzna uczyni, jednocześnie myśląc o wspomnianym wcześniej miejscu...
Wijąca się kula macek i wnętrzności zaczęła porastać pierzem i po chwili uformowała pierzastą kulkę, która zacisnęła szpony na przedramieniu Samotnika. Kilka chwil stał Raetar w bezruchu, ze stworzeniem coraz bardziej przypominającym.


... sowę. Nieco dziwną, ale jednak sowę.
W końcu oderwał dłoń od policzka kapłanki i pogłaskał nią upierzone stworzenie mówiąc do Zinnaelli.- No i? Nie bolało, prawda?
Ptak zerwał się nagle do lotu i błyskawicznie zaczął unosić w przestworza, a wyleciawszy ponad korony drzew, zaczął zataczać coraz szersze kręgi. Po jakiejś minucie, czy może i dwóch, sowa powróciła do Raetara. Jej mentalny przekaz pozostawiał wiele do życzenia, niemniej w sumie i jednak dawał jako taki wzgląd na zaistniałą sytuację.
" Wszędzie woda, dużo wody. Jak daleko widać."
No... cóż.
Raetar rozejrzał się po swych towarzyszach mówiąc.- Jeśli ktoś ma jakiś patent na zorientowanie się, na jakim to zadupiu raczyło nas Silverymoon umieścić i gdzie jest owo Gryfie Gniazdo to... właśnie macie okazję zabłysnąć przed Zinn... mogę ci tak mówić?
Nie czekając na odpowiedź kapłanki, Samotnik kontynuował. –Jeśli nie... w najbliższej okolicy nie innych umysłów niż zwierząt, z lotu ptaka nie dopatrzyłem się żadnych osad. Więc z braku punktów zaczepienia, proponuję udać się na północ.
Zamilkł na moment i rozejrzawszy się dodał.- Czyli nie wiem w którym kierunku. Pomoc by się zdała.
Po czym na chybił trafił jedną ze stron świata. – Osobiście podoba mi się pomysł ruszenia tam... aczkolwiek jestem otwarty na pomysły i konstruktywną krytykę.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 28-11-2011 o 22:17.
abishai jest offline