Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2011, 16:03   #76
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Sala Kości Masanta, Vivane


Właściwie można się było tego spodziewać. Thorvil będąc porządnym krasnolud oceniał lokale podług własnej purytańskiej miary. I Sala Kości Masanta okazała się dość porządnym przybytkiem. Zapewne gdyby wiedział, że Tavarti tańczyła w zwiewnym stroju w karczmie "Pod Ognistym Jaszczurem". Gdyby wiedział, że Damarri tam gubiła ciuszki w tańcu ze sztyletem. Gdyby Thorvil wiedział te rzeczy, to by pewnie zemdlał.
Do owego przybytku w Dzielnicy Rzecznej, o którym wspominał krasnolud pójść nie mogły. Głównie dlatego, że dość mętnie tłumaczył miejsce jego położenia. A nazwy nie pamiętał.
Pozostał więc inny przybytek rozrywki, cywilizowany acz nie polecany.

Sala Kości Masanta.
Te dość łatwo było znaleźć mimo, że znajdowały się na uboczu
Zbudowany na północ od ulicy Noży niewielki i pozbawiony zdobień budynek o przyciemnionych oknach, nie wyglądał na jaskinię hazardu. Nie był tak krzykliwy jak te które dziewczyny mijały.
Opierający się o ścianę elf z mieczem przy pasie znudzonym wzrokiem obserwował okolicę. A gdy Tavarti i Damarri się zbliżyły, otworzył im drzwi wpuszczając je do środka.
O ile z zewnątrz Sala Kości wyglądała przeciętnie, o tyle w środku było o wiele lepiej. Bar pełen alkoholi z całego świata, obsługiwany przez śliczną elfkę. Wygodne kanapy pod ścianami.
I oczywiście stoły z krupierami. Wiele stołów otoczonych graczami. Sądząc po strojach, większość z nich była kupcami szukającymi odrobiny dreszczyku, reszta adeptami szukającymi odrobiny szczęścia oraz zawodowymi graczami próbującymi wygrać odrobinę srebra.
Różnorakie gry przyciągały różnorakich Dawców Imion. Największą jednak popularnością gry o nazwie “Pazury Smoka”.
Ani Tavarti ani Damarri nie znały jej reguły, ale cóż z tego. Obie były pięknymi i bogatymi kobietami, nic dziwnego, że po chwili pojawili się przy nich usłużni mężczyźni, którzy pomiędzy komplementowanie obu kobiet objaśnili reguły gry. Dość skomplikowane reguły.
Po pierwsze używano w niej, dwóch ośmiościennych kości z głowami smoków w miejsce ósemek.


Celem gry było wyrzucenie kombinacji dwóch liczb dodawanych do czwórki lub ósemki, bez wyrzucenia smoka na którejś z kości. Gracz mógł rzucać tak długo, jak długo zdobywał punkty. Lub przerwać rozgrywkę w dowolnym momencie. Jednakże wyrzucenie smoka na którejś z kości kończyło kolejkę danego gracza i kości były przekazywane kolejnemu. Zaś wyrzucenie dwóch kończyło rundę danego gracza. Wygrywał zaś ten kto pierwszy osiągnął lub przekroczył osiemdziesiąt osiem punktów. A rozpoczęcie nowej rundy przez graczy wymagało wystawienie ilości srebrnych monet równej liczbie oczek wyrzuconych przez zwycięskiego gracza w jego ostatnim rzucie w poprzedniej rundzie. W dodatku, jeśli w ostatnim rzucie wypadł smok to liczba monet jest podwajana. Jeśli zaś wypadły dwa smoki, liczba monet jest poczwórna.

Pazury Smoka były dość skomplikowaną grą, ale było tylu chętnych "nauczycieli", alkohol choć drogi był wyborny, a kieski dziewcząt ciężkie od srebra. Wszak Tavi przybyła tu wraz ze swą towarzyszką by się zabawić, czyż nie?
Otoczona gromadką wielbicieli Tavarti, była jednak czujna na zmiany w otoczeniu. Może był to wynik ścieżki jaką obecnie kroczyła? Może przeszłości, która wracała do niej powoli?
Jakikolwiek był tego powód, zauważyła wkroczenie do Sali Kości Masanta, pięknej elfki ubranej w zmysłową i pewnie wyjątkowo drogą suknię.


Kobiety tej pilnowało dyskretnie dwóch postawnych ochroniarzy. I sądząc po ich zachowaniu, Ace mógłby się od nich uczyć profesjonalizmu. Również i ją obskoczyli pieczeniarze, jednakże w większej liczbie i bardziej pokorni. Niemalże płaszczyli się przed tą elfką, co tylko świadczyło o tym jak ważną i bogatą była personą.
Nietrudno było się dowiedzieć kim ona była. Ową elfką bowiem była sama Dorina Tarn Rubaric, głowa rodu Rubaric.
Altea Rubaric.... Imię i tożsamość, którą ukradła wróżbitka w Travarze, należały właśnie do jej krewnej. Posągowa elfka o nietypowej urodzie, szła powolnym i dystyngowanym krokiem, nie wiedząc że zaledwie kilka metrów dalej od niej, stoi oszustka, która narobiła zamieszania w jej interesach z Domem K’Tenshin.

Nie była to jedyna ciekawa persona w tym lokalu. Pod ścianą bowiem stał mężczyzna o szpakowatych włosach i nietypowym zaroście. Bogaty kupiec, albo czarodziej od czasu do czasu włączał się do gry.
Ale o wiele częściej spoglądał w kierunku Tavi przyglądając się jej bacznie.


Nietypowy oręż, o który opierał dłonie, a który z racji zdobień wydawał się pełnić rolę dekoracyjną. Ale nie pełnił. Tavarti widziała już takie szable w dłoniach mężczyzn i kobiet walczących na pustyni. Nie pamiętała tylko gdzie to było. Nie pamiętała też kim oni byli, ani dlaczego walczyli. Mężczyzna niemal próbował przeszyć ją wzrokiem, ale nie wydawał się jej znać. Czemu go zainteresowała ?
Nie z powodu urody. W jego spojrzeniu nie było ni pożądania ni zachwytu. W jego spojrzeniu Tavi widziała ciekawość i zaintrygowanie. Nie potrafiła jednak odnaleźć powodów owej ciekawości.
Ale to wszystko przerwało wejście do przybytku kolejnej osoby. Dobrze znanej Tavarti.
Oril Jhawn, dowódca oddziału Czerwonego zjawił się w tym domu gier. Początkowo wróżbitka sądziła, że chodzi o rozerwanie się przez elfa, przy którymś ze stołów. Ale nie... Oril podszedł do baru i przesiadując przy nim nerwowo spoglądał na drzwi wejściowe do Sali Kości Masanta, popijając kolejne kielichy wina. Niewątpliwie czekał na kogoś. I bardzo się niepokoił.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 29-11-2011 o 18:09. Powód: mała poprawka
abishai jest offline