Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2011, 16:09   #7
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Krasnolud Draug był jednym z najmłodszych Khazadów jaki został przyjęty do osobistej gwardii króla Naina II. Był tez obecnie jednym z najbardziej zaufanych. Był to nie lada zaszczyt w tak młodym jak na krasnoludy wieku. Tym bardziej był zdziwiony, że misję poselstwa do Rivendell król zlecił właśnie jemu. Widział, że był to dowód najwyższego uznania jednak nadal pozostawał pod lekkim zdziwieniem tej sytuacji.
Być może ta misja była znacznie ważniejsza niż zwykłe poselstwo.

Zwykłe poselstwo? Jak można nazwać zwykłym poselstwem misje gdy krasnoludy z własnej woli udają się do elfów. Powszechnie, bowiem było wiadomo, że obie te rasy nie pałały do siebie zbytnią sympatią. Nie była to wrogość. Po prostu przedstawiciele ich ras nie przepadali za sobą zbytnio.
Poczucie obowiązku i wierność królowi nie dały mu nawet sekundy zwątpienia w usłużność decyzji Naina II. Tak więc oto z towarzyszem podróży Nalinem dotarli do słynnego Rivendell, siedziby elfów elfów Elronda.
Rivendell. Owiana niemalże legendami stolica elfów. Cóż nie była to może architektura, do której przywykły oczy krasnoluda, jednak jedynie ślepiec lub całkowity ignorant nie poddałby się urokowi tego miejsca.

Po grzecznościowych powitaniach zaproszeni zostali na ucztę w obecności samego Mistrza Elronda. Jadło i popitek, a w szczególności popitek były najprzedniejszej jakości. Po uczcie Elrond zaprosił ich do odrębnej sali gdzie czekały już lekko przestraszone hobbisty. Może nie tyle przestraszone, co przytłoczone nadmiarem wrażeń. Draug potrafił sobie to wyobrazić. Daleko od domu. Prawdopodobnie dziesiątki razy dalej niż któremukolwiek z nich przyszłoby nawet do głowy, że zajdzie tak daleko. Do tego widok Rivendell, elfów, krasnoludów. Krasnolud uśmiechnął się dyskretnie pod gęstą brodą. Tak duży hart ducha w takich małych stworzeniach jak niziołki. Hobbiści jeszcze o tym nie wiedzieli, ale już zyskali szacunek krasnoluda.

Niziołki łamanym głosem opowiadały swoją historię. Od znalezienia konającego krasnoluda do przybycia do siedziby elfów. Draug przysłuchiwał się uważnie chłonąc każde słowo każdy szczegół. W zamyśleniu i w zasłuchaniu bezwiednie sięgnął po fajkę i tytoń. Już chciał zacząć ja nabijać, gdy zreflektował się gdzie jest. Spojrzał na Mistrza Elronda, a ten zezwalająco skinął głową. Po chwili miły i łagodny zapach najprzedniejszego tytoniu rozszedł się po sali.

- Smutne wieści przynosicie mości Hobici – rzekł po chwili milczenie, która zapadła po skończonej opowieści. – Każda śmierć napawa smutkiem i zadumą. Nie miałem przyjemności poznać tego Telchara, jednak tym bardziej należy mu się hołd. Misja jaką mu powierzono musiałaby bardzo ważna, że nie wahał się dla niej poświęcić własnego życia.

Zastanawiał się chwilę otoczony obłokami dymu z fajki.
- Trudno jest mi to jednoznacznie ocenić, ale być może przedmiot, w którego posiadanie przypadkiem weszliście jest celem naszej z Nalinem misji. Jeżeli zobowiązaliście się dostarczyć go osobiście królowi Nainowi II wraz z naoczną relacja zdarzeń, jedyne, co mi zostaje to towarzyszyć wam w tej misji. Przyjmę to zadanie z najwyższa przyjemnością i gdy zajdzie taka potrzeba postawię na szali losu moje życie w obronie waszego. Wierzę, że mój towarzysz jest podobnego zdania. – Zawiesił na moment głos. – Co sądzisz o tym Mistrzu Elrondzie?
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline