Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2011, 19:16   #39
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Samin

I tym razem trenowany od lat instynkt go nie zawiódł. Mimo słabego, drżącego światła świeczki dojrzał pod łóżkiem jakiś drobny, cylindryczny przedmiot, wyglądający na małą probówkę. Zamiast korka miała jednak zewnętrzny metalowy gwint, jakby przeznaczona była do wkręcenia w jakiś inny przedmiot. Środek fiolki pachniał silną chemią, kojarzącą się z lekami. Dokładna inspekcja pomieszczenia pokazała jeszcze pojedynczy ślad po smarze przy samym łóżku, jakby odstawiony tam był przez jakiś czas ubrudzony mazią przedmiot. Nie dało się jednak wywnioskować jego kształtu, czy przeznaczenia. Gdy inkwizytor zebrał już wszystkie dostępne poszlaki ruszył po cichu w stronę wyjścia z rezydencji. I wtedy usłyszał stłumiony łomot dochodzący gdzieś z piwnicy. Dźwięk powtórzył się po jakimś czasie, choć tym razem był subtelniejszy, ledwo słyszalny. Był na tyle nieregularny, że raczej nie była to żadna pracująca tam maszyneria. Krótkie spojrzenie w stronę potężnych kamiennych schodów prowadzących do piwnic pozwoliło inkwizytorowi zobaczyć jasny blask, typowy dla elektrycznego światła i cień jakiejś ludzkiej postaci poruszającej się przed źródłem oświetlenia. Ktoś zdecydowanie nocą buszował po piwnicach. I miał prąd.

Mathias, Gregory

Mieli szczęście. Kierując się do głównego wyjścia z dworu natknęli się na służącego, który wygaszał właśnie latarnie płonące przed domem. Na pytanie o kapitana, wskazał palcem drugą stronę ogrodów, rozciągających się za posiadłością.
- Pewnikiem, jak to zwykle bywa, przesiaduje z panem doktorem w szklarniach. Gadają, że niby tam w gry karciane tną, ale po jemu to pewnikiem chlają, jak te świ... ehm to znaczy, jak jaśniepanowie miewają w zwyczaju...
Widać było, że z motywacją służących nie było najlepiej. W tych warunkach nie było to jednak dziwne.

Ruszyli w głąb gęstego, okrytego mrokiem ogrodu. Niewiele było tam widać, a większość ścieżek już dawno ustąpiła nacierającej zewsząd roślinności. Na początku dało się jeszcze orientować po blasku bijącym od rezydencji, później jednak i ją zasłoniły drzewa. Podczerwień trochę pomagała, ale i ona miała swoje ograniczenia, a nierówny grunt i wystudzone chłodnym wieczorem rośliny niespecjalnie odcinały się od otaczającego je powietrza. Nie mieli pojęcia, czy szli w dobrą stronę, czy może już dawno się zgubili. I wtedy Mathias usłyszał coś dużego poruszającego się w krzewach przed nimi, a Gregory zarejestrował okiem szybki ruch czerwonej materii. Opanowany i doświadczony życiem najemnik nie zareagował jak żółtodziób i nie puścił, jak to zbyt często bywa, ze strachu ołowiu w zarośla. Ktokolwiek był jednak przed nimi nie miał takich oporów, albo miał zupełnie inne cele. Broń ich przeciwnika zaterkotała metalicznie posyłając w nich i otaczające ich krzewy chmurę pocisków. Kora i postrzępione liście poleciały na wszystkie strony, a najemnik z ulgą stwierdził, że zdołał zakryć sobą inżyniera, przyjmując dwie kulę na zbroję. Ale następne już leciały w ich stronę!
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 30-11-2011 o 19:36.
Tadeus jest offline