Gdy Duzi Ludzie wraz z krasnoludami omawiali cel wyprawy młody Pędrak tylko otwierał szeroko oczy. "Smok", "starożytne kopalnie", "przywódca wyprawy". Te terminy do tej pory w głowie Mości Funderlinga znaczyły tyle co bajki, które onegdaj opowiadała mu ciotka ze strony ojca na dobranoc. Teraz zaś te bajki mogły się urzeczywistnić.
Tylko od niego i Verga zależało czy chcą podążyć drogą przygody czy też zawrócić do zaściakowego Shire'u.
Samwell ufał, że nikt z tu zebranych nie odrzekł by złego słowa, gdyby hobbici postanowili powrócić w rodzinne strony. W końcu zwrócili klejnot wysłannikowi króla krasnoludów i przynieśli smutne wieści o śmierci jednego z jego ziomków.
Wystarczyło tylko powiedzieć "Pięknie dziękujemy, lecz zawracamy".
I tak też Samwell Funderling chciał odpowiedzieć czcigodnemu Elrondowi Półelfowi, właśnie gdy Harlandli spytał jakie umiejętności posiadają.
Zamiast tego odparł:
- My hobbici, co widać, jesteśmy niskiego wzrostu. Niezbyt nam się powodzi w walce wręcz. Ale nie znajdziecie wśród Was nikogo kto lepiej niż my z Vergiem smacznie gotuje, śpiewa i kryje się w razie niebezpieczeństw. W tym ostatnim może co nieco przesadziłem - dodał zaskoczony swoją nagłą śmiałością. - Ale nie tak znów bardzo. Zresztą powiedzcie szlachetni Panowie, czy ktokolwiek z Was podróżował z hobbitem? I... - powiedział pierwsze zdanie, które przyszło mu do głowy: - My bardzo chcemy udać się w tę podróż. Ładnie prosimy. |