Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2011, 01:44   #250
Noraku
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
- Gnordi niestety zostanie już na górze. – odpowiedział tajemniczo elf na pytanie Varla. Dopiero poważna i smutna mina długouchego pozwoliła mu domyśleć co tak naprawdę wydarzyło się z ich towarzyszem. Szczegóły nie były potrzebne…


Nie bez oporów kompania zdecydowała się otworzyć tajemnicze wrota i wkroczyć do komnaty. Największe opory zadawali się mieć najemnicy. Gdy przeciwstawić im największe stwory Chaosu, nie wahali by się dłużej niż przy tej księdze na kilometry śmierdzącej magią. W końcu jednak zdecydowali się wejść, ale stali przy drzwiach, pilnując by nikt ich tutaj nie zamknął. Varl, Gotfryd, Martin i Mablung podeszli do pulpitu. Księga była gruba i najwyraźniej stara. Pokrywała ja gruba warstwa kurzu. Oprócz tego nie wyróżniła się zbytnio. Oprawa z garbowanej skóry miała na sobie tylko kilka wypukleń, których znaczenie dawno zostało zatarte przez czas. Dopiero po dłuższej chwili wahania, mag położył rękę na okładce i delikatnie wytarł spoczywający na niej kurz. Jak na złość przypominały się mu teraz wszystkie mroczne pogłoski o tomach czarnoksiężników, które obezwładniały, pozbawiały ducha, trwale uszkadzały umysł oraz wiele znacznie bardziej przerażających skutków na mutacjach i wysłaniu w niebyt Chaosu skończywszy. Odetchnął głęboko i chwycił brzeg, chcąc otworzyć stronę na chybił trafił. Coś go jednak powstrzymało, usłyszeli delikatny chrzęst. Okazało się, że księga owinięta jest cienkim łańcuchem, którzy przymocowywał ją do pulpitu. Martin podniósł cały tom, przy okazji wdychając sporą porcję kurzu i zdjął łańcuch. Wtedy po raz kolejny usłyszeli ten chrzęst, tylko znacznie głośniejszy i dobiegający jakby zza ścian. Drzwi zatrzasnęły się z hukiem. Na nic pomogły starania olbrzyma, który aż stęknął ale nie powstrzymał mechanizmu.
- Pięknie! I co teraz? – spytał dowódca najemników. Na nieszczęście odpowiedź otrzymali niemal natychmiast. Najpierw poczuli okropny smród rozkładającego się ciała. Potem, z otworów wychyliły się zgniłe trupy. Odziane w stępy ubrań i ciała bardziej przypominały żywe szkielety. Jednemu widać było połowę żeber, drugi nie miał już oka i prawej strony twarzy. Trzeci poruszał się mimo złamanej nogi i braku ręki, a czwarty był chyba najświeższy bo w wielu miejscach widać było ruszające się mięśnie. Koszmar każdego, kto chociaż na chwilę zawitał w Sylvanii.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline