Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2011, 23:30   #198
Wroblowaty
 
Wroblowaty's Avatar
 
Reputacja: 1 Wroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znanyWroblowaty nie jest za bardzo znany
Salah wybiegł z wieży, pająk był tuż za nim. Wyjście z mrocznego zatęchłego wnętrza na jaskrawe słońce uderzyło Salaha niczym obuch. Naszły go dziwne duszności, w ułamku sekundy poczuł gorąco i nieprzyjemne mrowienie. Jego ciałem wstrząsnęły niekontrolowane skurcze mięśni, stracił równowagę i upadł tracąc przytomność. Ostatnią myślą przebiegającą przez gasnący umysł było krótkie

- Dorwał mnie…

Gdy zmysły wróciły zobaczył na sobą pochyloną twarz szarowłosego elfa. Był dziwnie zmęczony, mięśnie trochę bolały, miał obślinioną całą brodę, ale czuł, że wszystko wraca do normy.

- Co się stało? Wybiegłem z wierzy a potem jakby mi ktoś podciał nogi... To pająk mnie dorwał tak? - Salah chciał się dowiedzieć co się stało. Czy to bestia go ugodziła zatrutym żądłem? Ani elf ani strażnik nie odpowiedzieli, pomogli mu wstać, Endymion poszedł zająć się nieprzytomnym towarzyszem, elf podążył za nim.

Salah usiadł jeszcze na chwilę, odpoczął perzez pięć minut, po czym również udał się do wnętrza ruin. Gdy wszedł, elf akurat zajmował się sporządzeniem prowizorycznego paleniska, Salah postanowił mu pomóc układając okrąg z kamieni i drobniejsze szczapy drewna. Jednocześnie zastanawiał się, czy nadarzy się jeszcze sprzyjająca okazja… Jeśli szybko nie załatwi problemu elfa, ten w końcu wypomni Endymionowi jego zdradę… A jeśli zrobi to w mroku nocy, obaj ludzie nie będą mieli najmniejszych szans. Musiał go uprzedzić. Dyskretnie i nie nachalnie obserwował elfa. Gdy ten wyszedł na zewnątrz, Salah odczekał chwilę, podniósł jeden z kamieni, które układał pod palenisko i stanął w progu wypatrując gdzie zmierza elf. Długouchy kierował swe kroki w stronę kamiennego kręgu, który i oni mijali idąc ze Strażnikiem w tę stronę. Niespiesznie, bez krycia się ani skradania, poszedł w tamtą stronę. Elf był mocno zafrasowany kamiennym ołtarzem, czy co to miało być, na szczęście Salaha był na tyle zajęty by nie widzieć jak ten zza pleców wyciąga rękę z kamieniem. Salah wstrzymał oddech na chwilę, już miał się zebrać do uderzenia, gdy spostrzegł swój cień. Padał obok elfa, jeśli podniesie teraz tą rękę, elf to doskonale zobaczy.

- Kretyn! – napomniał się w myślach. Przełożył powoli kamień do drugiej ręki, i bez teatralnych zamachów wyrżnął elfa w potylicę. Teraz uniósł ramię do drugiego uderzenia, jeśli to było by potrzebne… Na szczęście nie było. Elf padł bez czucia. Salah szybko zajął się przeszukaniem elfa, wszystko co miało według niego jakąś wartość, upchał za pazuchę, resztę zostawił. Przeszukał dokładnie ubiór elfa, czy nie ma zaszytych ukrytych kieszeni pod podszewkami, gdy już skończył, przerzucił sobie bezwładne ciało długouchego przez ramię i ruszył w stronę wieży.

Gdy wszedł do środka, podniósł zostawioną przez Endymiona linę i zaczął wiązać elfowi ręce za plecami, jak również stopy. W tej chwili zszedł strażnik…

- Co tu się dzieje, co to ma znaczyć?- dziwił się Endymion.

Salah doszedł do wniosku, że dość już maskarady. Spokojnym, choć nieco zasapanym głosem odrzekł Strażnikowi, równocześnie dociągając porządnie węzły za plecami leżącego elfa.
- Nie rozumiem co Cię tak dziwi... Mieliśmy rozkaz przechwycić gondorski statek i pojmać, lub w razie potrzeby zabić elfa na pokładzie, potem znaleźć kamień. A to przecież ten elf...

Salach zacisnął kolejne zwoje liny, teraz dostrzegł trzymany przez Endymiona okrągły przedmiot.
- Znalazłeś go... Czyli możemy wracać do Umbaru.

Endymion milczał przez chwilę, za pewne układając sobie skąd Salah posiada tą wiedzę. Jednak gdy znowu się odezwał, wyglądało na to, że doszedł do poprawnych wniosków.

- Jego wiedza na temat kamieni była by nam bardzo pomocna. Trochę się pospieszyłeś, teraz nic nam nie powie, staje się bezużytecznym balastem – powiedział strażnik podchodząc do Salaha i podrzucając lekko do góry kamień

Salah zrobił się czujny, głupio by było dać się załatwić tak samo jak on załatwił elfa… Jeszcze nie wiedział jak bardzo może liczyć na Endymiona.

– Kamień powinien zareagować na mój dotyk, a nie robi tego co rzuca cień wątpliwości na jego autentyczność. Wybitnym znawcą przedmiotów magicznych nie jestem. Miałem nadzieję, że on pomoże w wyjaśnieniu tego. Poza tym nie wiemy gdzie jesteśmy, jak się z stąd wydostaniemy.

- Kamień ma być magiczny i działać na tych co mają moc. A pomóc pomoże, może nie do końca dobrowolnie. Człowiek, czy elf, żadna różnica, każdy prędzej czy później mówi, to tylko kwestia czasu. A skoro elf wiedział o tym, że sprzeniewierzyłeś się rozkazom króla, to sam by nas załatwił przy pierwszej okazji. Zrobił by to w nocy gdy my bylibyśmy ślepi. Powiedzmy, że tylko go uprzedziłem. Się ocknie to pogadamy z nim na naszych zasadach…
 
__________________
"Lotnik skrzydlaty władca świata bez granic..."
Wroblowaty jest offline