Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2011, 12:43   #18
kevorkian
 
kevorkian's Avatar
 
Reputacja: 1 kevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skałkevorkian jest jak klejnot wśród skał
10 Kaldzeit 2522

Wstali jeszcze przed świtem by jak najszybciej ruszyć w drogę do ruin Wolfskern. Zima, choć nadchodziła w tym roku powoli, dała o sobie znać w ciągu nocy. Gdy opuścili stajnię w której spędzili noc trawa i liście drzew na zewnątrz były pobielone przymrozkiem. Kałuże, które jeszcze wczoraj zajmowały sporą część wioskowego placu upodabniając go do jeziora, dziś były skute lodem.

Rozmowy przeprowadzone wczoraj z wieśniakami niewiele wniosły do sprawy. Rybacy z Reubstahl byli skłonni podjąć się żeglugi na wyspę za piętnaście srebrników jednak wedle ich zeznań nikt ostatnimi czasy z ich usług nie korzystał. Za to wyspiarze mieli tutaj zaglądać dosyć często bo przynajmniej raz na dwa tygodnie. Javlerowi udało się ustalić, że młody Veller wprawdzie pytał o możliwość przeprawy na Liennd jednak ostatecznie zrezygnował z usług miejscowych. Jeśli kiedykolwiek odwiedził wyspę musiał to zrobić z pomocą kogoś z Aldersburga.

To czego von Mutig dowiedział się od myśliwych odnośnie wizyt Klausa we wsi pokrywało się z tym co usłyszeli wcześniej od Eustachego. Veller odwiedzał Reubstahl raz lub dwa razy w miesiącu by kupić od miejscowych żywność. Jeden z łowców, młodzieniec o imieniu Ernst powiedział Hansowi, że kilka miesięcy temu Klaus pojawił się we wsi w towarzystwie kilku mężczyzn, chciał bowiem nabyć większą niż zwykle ilość zapasów. Po opisie, jaki von Mutig usłyszał od Ernsta, w jednym z nich rozpoznał doktora Kella. Pozostali dwaj byli niskiego wzrostu i mieli smagłą cerę, w każdym razie tyle zapamiętał łowca. Żaden z myśliwych nigdy później nie spotkał już towarzyszy Klausa.

Podróż do Wolfskern upłynęła im bez przygód. Bez większych problemów odnaleźli dróżkę w miejscu wskazanym im przez Eustachego. Większą część odległości pokonali konno i dopiero pod sam koniec podróży, kiedy dotarli do zarośniętej części ścieżki, musieli iść pieszo.

Gdy dotarli na miejsce ich oczom ukazały się pozostałości kilku budynków, które niegdyś musiały stanowić majątek ziemski. Całość wzniesiono na ogromnej polanie. Kiedyś posiadłość musiały otaczać pola, jednak z czasem, gdy została opuszczona las upomniał się o swoje i teren stopniowo pochłaniały zarośla. Kiedy tam zajechali było południe. Po przekroczeniu bramy rozejrzeli się dokoła. Na wprost stały resztki czegoś, co kilkaset lat temu mogło być centrum majątku. Teraz z budowli pozostały jedynie fundamenty. Po prawej i lewej wzniesiono dwa podłużne budynki, zapewne stajnie. Gdy zbliżyli się nieco do centralnej części majątku ich wierzchowce zarżały nerwowo i dopiero po kilku minutach udało im się je uspokoić. Zaprowadzili je pod mur nieopodal bramy wjazdowej, przywiązali tam i kontynuowali badanie posiadłości.

- Chodźmy najpierw do tych szop, czy cokolwiek tu stało. Upewnimy się, czy coś tam nocowało. I wtedy weźmiemy się za główny budynek - zaproponował Hans.

- Tak, stajnie to dobry pomysł, trzeba sprawdzić, czy ktoś z nich nie korzystał ostatnimi czasy. - Javler rozejrzał się przy bramie uważnie. Przyglądał się podłożu, szukając śladu wozów, czy zwierząt podkutych.

Sam fakt, że chwasty porastające cały teren były miejscami wydeptane podpowidał Straussowi, że niedawno ktoś tu zaglądał. Pytanie jak dawno temu. W okolicy budynku po lewej stronie rosło mniej zielska niż w pobliżu tego po prawej, dlatego też zdecydowali się podążyć właśnie tam. Na miejscu zastali pozostałości stajni. Dach nad częścią budynku ocalał i tam też w kilku zagrodach ktoś dołożył siana i naprawił furtki. W jednej zagrodzie znaleźli kilka worków z rozkładającą się żywnością. Nie znajdując nic więcej zdecydowali się opuścić budynek i przeszukać kolejny. Tamten jednak był w znacznie gorszym stanie. Z budowli pozostały tyko ściany nośne. Nie pozostało im nic innego jak tylko sprawdzić gruzy w centrum posiadłości.

Pierwsze co zauważyli przepatrując ruiny to zawinięte w płachtę narzędzia - było tam kilka kilofów i łopat. Środek rumowiska oczyszczono. Ich oczom ukazała się klapa wiodąca do piwnic budynku. Gdy Javler podniósł wieko ze środka buchnął swąd spalenizny. Stojąc na górze trudno było określić co jest jego źródłem.


W podziemiach panowała ciemność uniemożliwiająca poruszanie się tam bez źródła światła. Strauss rozpalił lampę i schylił się by oświetlić wnętrze. Nie dostrzegł ścian pomieszczenia. Po podłogi mieli nieco ponad dwa metry. Zapach dochodził z północnego krańca komnaty.

- Masz linę? - zapytał von Mutig.

- Tak, - Odrzekł Javler wyciągając z plecaka linę. Javler wyciągnął lampe sztormową i po uzupełnieniu oleju odpalił. Poświecił do wnętrza i rozejrzał się w polu światła. - Może zostaniesz na górze, a jak coś znajde, to zawołam? Kto wie co nas tu może zaskoczyć, a to pewnie jedyna droga na górę.

- Dobrze. ChwilÄ™ poczekam.

- Javler rozejrzał się za dobrym miejscem do przewiązania liny - nieopodal włazu znajdował się krótki fragment muru, który doskonale nadawał się do tego celu. Po przewiązaniu liny powoli opuścił się do wnętrza piwnicy.

Javler

Kiedy Strauss powoli zsuwał się na dół figurka podarowana mu przez Kroenena wypadła mu z kieszeni i z brzękiem potoczyła się na bok. Parę sekund później, kiedy już stał na podłodze rozejrzał się za podarkiem. Mimo, iż lampa dawała niewiele światła w końcu udało mu się znaleźć zgubę. Gdy podniósł ją do ręki zorientował się, że posążek wibruje. Chwilę później usłyszał przerażający huk. Nie znajdował się już w piwnicy lecz nad rzeką. Stał z włócznią w ręku nad truchłem świeżo ubitej sarny. Spojrzał na swoje odbicie w wodzie lecz zamiast niego ujrzał odzianego w skóry dzikusa. Zwrócił swe oczy ku górze usiłując zlokalizować źródło hałasu. Niebo nad jego głową było ciemnogranatowe jak podczas burzy. Nagle po lewej stronie, w oddali, ujrzał snop światła wznoszący się ku górze. Kolejny huk. Tym razem dostrzegł podobny widok daleko przed sobą. Po kilku sekundach usłyszał ów mrożący krew w żyłach dźwięk po raz trzeci. Kolejny filar wyrósł przed jego oczyma na wschodzie. Nie wiedząc gdzie mógłby się skryć przed takim zjawiskiem obserwował co się stanie dalej. Ujrzał czarny punkcik w środkowej części nieboskłonu, położony w równej odległości między filarami. Punkcik począł gwałtownie rosnąć. W ciągu zaledwie paru minut przeistoczył się w największą rzecz, jak dane mu było w życiu oglądać. Wtedy usłyszał pomruk. Dźwięk zdawał się nie dochodzić z żadnego ściśle określonego kierunku lecz rozbrzmiewać w jego umyśle. W głębi serca wiedział jednak, że jego źródło znajduje się nad jego głową. Ostatnie co zapamiętał to fala białego światła zalewająca wszytko wokół. Po chwili ocknął się na podłodze piwnicy i dostrzegł opuszczającego się na dół Hansa.
 
__________________
zaprzysięgły wróg wielkich liter

Ostatnio edytowane przez kevorkian : 06-12-2011 o 20:16.
kevorkian jest offline